wrony jak nuty na latarniach
łagodny smak dyżuru
mały szpital
wśród pożółkłych drzew
żaden helikopter tu nie ląduje
ludzie się tu uśmiechają
na jesieni życia
i umierają tu jak wszędzie
choroby oswojone
nie ranią ponad miarę
fragmenty cierpienia
dopasowane do skali
znam to
rozumiem
pozawerbalnie
statystycznie