7–8/2025

Barbara Rojek

Mordercze ballady

Raz po raz w myślach nazywałam córy Kamili Janiak „morderczymi balladami”. Miało to związek nie tylko z albumem Nicka Cave’a o takim tytule, lecz także z książką Marty Podgórnik. Morderstw jest u Janiak parę i to brutalnych. Utwory zgromadzone w córach, narracyjne, przywołujące niekiedy elementy na poły fantastyczne, grające paralelizmami składniowymi i piosenkowymi powtórzeniami, trudno chyba określić inaczej niż właśnie ballady. Mordercze ballady Podgórnik grają jednak tylko gdzieś w tle, jako skojarzenie, fraza, i nieszczególnie interesuje mnie porównywanie obu książek. Mogłoby ono bowiem wykazać, że jedyne podobieństwo między książkami Janiak i Podgórnik to nawiązanie do szeroko rozumianej ballady – co ostatecznie mówi bardzo niewiele. Balladowość Podgórnik ma bardzo mało wspólnego z tym, jak korzysta z niej Janiak. Utwierdza mnie to tylko w przekonaniu, że w interpretacji cór nie zajdziemy zbyt daleko bez odpowiedzi na pytanie: po co Janiak potrzebna jest ballada?

córach pokrewieństwo z balladą nie zostaje wskazane w sposób demonstracyjny i deklaratywny jak u Podgórnik, lecz w samej konstrukcji książki. Tomik składa się bowiem z siedmiu dłuższych utworów, które konsekwentnie pozostają narracyjnymi historiami – oczywiście zróżnicowanymi pod względem planów czasowych oraz technik komponowania zdarzeń i obrazów. Można ze sobą porównać chociażby tekst oczy, oczy, oczy, który jest opisem zbrodni rozgrywającej się w jeden wieczór, oraz wiersz królowa woda, opowiadający historię życia kobiety od dzieciństwa aż do końca nieszczęśliwego małżeństwa. Większość wierszy przedstawia historie przemocy wewnątrz relacji rodzinnych – z perspektywy zarówno ofiar, jak i oprawców. Nie da się jednak sprowadzić książki Janiak do „historii o przemocy domowej”. Przykładowo: wynoszenie chrystusa z wydm opowiada o śmierci mężczyzny na plaży; tańcząc z jej kośćmirówne rzędy ziemi opowiadają o cierpieniu starszych osób; oczy, oczy, oczy dotyczy zaś brutalnego morderstwa, w którego tle widzimy przemoc i śmierć w rodzinie.

Po takim wyliczeniu tematów dość łatwo można argumentować, że nawiązanie do ballad pomaga poetce stworzyć język, który udźwignie te trudne i brutalne opowieści. Coś podobnego stwierdza Małgorzata Lebda w swojej recenzji cór w miesięczniku „Znak”, kiedy pisze, „Język [w córach] wzięty żywcem z rejestrów romantycznej poezji wydaje się pomocny w tym, żeby opowiedzieć historię, nie popadając w ton nazbyt zaangażowany, deklaratywny”. Trudno mi się jednak zgodzić z tym rozpoznaniem.

Po pierwsze, lekkim nadużyciem jest nazywanie języka cór „wziętym żywcem” z poezji romantycznej. Jeżeli Janiak czerpie coś z romantycznych ballad, to wskazałabym raczej na dosadność obrazów, dynamiczność i dialogiczność. Dla tej ostatniej trudno znaleźć lepszy przykład niż początkowe wersy z królowej wody:

przyglądała się wodzie, a woda przyglądała się jej.

pytała: kobieto z mostu, kiedy to się skończy?

niedługo, rzeko.

zanim twoje wody spłyną elektryczną krwią knajpianych lampek.

zanim wszystkie mosty w świecie zadrżą

pod ciężarem turystów z warszawy […]


Aby wyjaśnić, o co chodzi w dosadnych obrazach i wyrażaniu dynamiki zdarzeń, wystarczy przywołać opis sceny zbrodni z oczy, oczy, oczy:


[…] gdy wszedł, brat zapinał spodnie,

a koty, całe we krwi, krzyczały.

gdy wszedł, ojciec wbijał siekierę w jej brzuch,

aż trup zadrżał,

aż całe dwa zadrżały,

bo jeden był duży, a drugi malutki.

taki maleńki

jak kotek.


Oczywiście również paralelizmy składniowe czy słyszalną gdzieniegdzie rytmiczność można uznać za dowód inspiracji formą ballady – niekoniecznie jednak romantycznej. Są to jednak raczej narzędzia stosowane punktowo niż zasady organizujące całe teksty albo przyjęta przez Janiak stylistyka czy stylizacja.

Po drugie jednak Lebda w swojej recenzji stawia tezę, że wykorzystanie formy ballady i wszystkich związanych z nią zabiegów poetyckich służy do osłabienia „zaangażowanego, deklaratywnego tonu”. To dość osobliwe stanowisko. Domyślamy się bowiem, że dla recenzentki „deklaratywny ton” jest czymś negatywnym. Jeżeli pod tym pojęciem rozumieć głoszenie w wierszu słusznego przekazu, bez konieczności sięgania po możliwości, jakie oferuje poetycka forma, to trudno się z tym negatywnym wartościowaniem nie zgodzić. W takim wypadku moglibyśmy zapytać, czemu Janiak nie zdecydowała się napisać broszurki lub artykułu, który wyraźniej i prościej przekazywałby owe deklaracje. Ze stwierdzenia Lebdy można jednak dodatkowo wywnioskować, że w przypadku cór ma miejsce sytuacja, w której poetka ma poglądy na dany temat – poglądy te domyślnie są pewnymi deklaracjami – a forma poetycka służy właśnie temu, by zniwelować ten deklaratywny charakter. I chociaż autorka recenzji pisze dalej: „Tu dzieje się poetycka interwencja w te tematy poprzez pokazanie brutalnego świata za pomocą stylizacji i kostiumów”, to nie mogę się oprzeć wrażeniu, że takie ujęcie problemu czyni z wyboru balladowej formy coś w rodzaju remedium na dosłowność. Lebda udziela więc, moim zdaniem, niezadowalającej odpowiedzi na pytanie „po co Janiak potrzebna jest ballada?”. Co więcej, gdyby takie wytłumaczenie strategii poetki było wystarczające, to przemawiałoby raczej na niekorzyść książki.

Sądzę, że balladowość ma w córach do wykonania znaczenie bardziej skomplikowane zadanie. Widać to chociażby w cytowanej już królowej wodzie. Tekst opiera się na, z ducha romantycznej, sytuacji, w której kobieta rozmawia z przepływającą pod mostem wodą. Szybko orientujemy się jednak, że zastosowany został zabieg jednoczesnego utożsamienia i odwrócenia. Z treści dowiadujemy się bowiem, że kobieta była ofiarą przemocy ze strony męża. Bohaterka zwraca się jednak do rzeki w taki sposób, jakby to ta druga doświadczała cierpienia: „kobieto z mostu, kiedy to się skończy? // niedługo, rzeko spracowana […]”. Dzieje się tak również wtedy, gdy narracja wyraźnie wskazuje na krzywdę, jakiej doświadcza kobieta: „przyglądała się wodzie z kranu, a woda przyglądała się jej. / pytała: kobieto z drutem na szyi, kiedy to się skończy?”.

Stopniowo sytuacja komunikacyjna staje się mniej dookreślona. Możemy się domyślać, że niczym do rzeki zwraca się do siebie sama pokrzywdzona, wypierając swoje cierpienie. Sądzę jednak, że uznanie tego zabiegu za opis mechanizmu psychiki bohaterki nie jest do końca trafne. Wiersz królowa woda przepełniony jest bowiem elementami kojarzącymi się z fantastycznością: dzieci, które wyglądają „każde jak grążel, żółte i okrągłe”; zamordowany oprawca, który zostaje opisany niczym potwór z bagien, który „błotem spryskał ściany, / nie krwią, bo krwi nie miał”; cieszące się ze śmierci mężczyzny nenufary. Nie tylko więc bohaterka zdaje się konfabulować, zmyślać fantastyczne historię – sama Janiak opowiada nam tę historię na sposób baśniowy.

W baśni zaś w tym wypadku najważniejsze wydaje się, że dąży ona do przedstawienia opowieści, mimo że musi do tego wykorzystać elementy fantastyczne czy magiczne. W królowej wodzie mamy do czynienia z narracją trzecioosobową. Również jednak w utworach z pierwszoosobowym opowiadającym, jak chociażby w plastrach lodu, występuje napięcie między dążeniem do opowiedzenia historii, stworzeniem spójnej ballady, a koniecznością uciekania się do szczególnych środków, żeby oddać sens zdarzeń. Nie powinno nas dziwić, że napięcie występuje właśnie na tej linii, skoro mowa o tekstach podejmujących chociażby taki temat jak nienawiść odczuwana do własnych dzieci (plastry lodu):

[…] syna nienawidziłem,

bo nas nie można wymieszać

i nie dotykałem go. […]

dlaczego twoje oczy są w nim?

nie tak sobie wyobrażałem ludzi.

wolałbym wsadzić twoją nogę w doniczkę,

żebyś mnożyła stopy.


Nawet jeżeli Janiak nie ucieka się do fantastyczności, to funkcję dookreślenia tego, co trudno uchwycić i zrozumieć, zdają się pełnić chociażby niejednoznaczne metafory („mówiłem ci, że jestem wieżą, / same ze mnie schody. / wszędzie płacz, wszędzie brud”). Warto również wspomnieć, że w tekstach, w których akcja jest bardziej skondensowana, a główną treścią zdaje się opis konkretnego pojedynczego zdarzenia, okazuje się ono trudne do zrozumienia (tu przede wszystkim oczy, oczy, oczywynoszenie chrystusa z wydm). Plany czasowe i przebieg wydarzeń dają się zrekonstruować tylko po części. Miejsca niewiedzy są uzupełniane przez elementy fantastyczne: nieżyjąca matka podpowiadająca synowi, żeby dokonał morderstwa; historia o mężczyźnie z dodatkowym kompletem kłów.

Przed podsumowaniem warto jeszcze poświęcić uwagę tytułowemu i jednocześnie pierwszemu tekstowi w książce. Wiersz córy jest chyba najmniej balladowy pod względem środków poetyckich – długie wyliczenia i powtarzalne konstrukcje przypominają raczej litanię. Nie zawiera w sobie również opisu żadnego wydarzenia czy historii. Przedstawia natomiast poszukiwanie przez bohaterkę sposobu, żeby opisać swój obecny stan, związany, jak się możemy domyślać, z doświadczaną w przeszłości przemocą. Metafory, które proponuje, okazują się jednak kolejnymi elementami pejzażu jej dzieciństwa, na czele ze starym polonezem:

[…] chce się obudzić kimś innym.

a nie
granatowym polonezem bez opon i szyb […]

odrapaną karuzelą, po której się rzyga

trzepakiem, z którego się spada […]

betonowym kwietnikiem w kamyczki.


To, że wiersz ten otwiera książkę, zdaje się wskazywać na zasadnicze znaczenie tomu Janiak. W kolejnych wierszach z cór wspominane wcześniej elementy balladowe – które z jednej strony powinny pomagać w budowaniu spójnej historii, a z drugiej strony pozwalają na wykorzystanie chociażby elementów fantastycznych – zostają bowiem przeciwstawione historiom, których istotną cechą jest niezrozumiałość. Niezrozumiałe są według Janiak bowiem przemoc i nienawiść – zwłaszcza kiedy znajdują się tak blisko miłości. Historie te czasem nie są w stanie sprostać balladowości, bo nie da się z nich ułożyć spójnej fabuły; czasem zaś potrzebują posiłkować się dopuszczanymi przez balladowość elementami fantastycznymi. To napięcie wydaje się narzędziem, za pomocą którego Janiak tworzy opowieść o niezrozumiałości przemocy i trudności z opowiedzeniem o niej. Co wydaje mi się szczególnie ciekawe w córach, to wykorzystanie dobrze ugruntowanej kulturowo formy literackiej ze względu na jej funkcję (przedstawianie historii) oraz proponowaną wizję świata (udział elementów fantastycznych) jako środka do przedstawienia skomplikowanej natury przemocy. Sposobem wykorzystania nie jest jednak stylizacja, a polemiczne odnoszenie się do założeń gatunku.

Kamila Janiak: córy.
Wydawnictwo Warstwy,
Wrocław 2024, s. 64.
WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.