Adamowi Zagajewskiemu
Śniło mi się, że zapragnąłem pisma
literackiego, jak się pragnie świeżego
pieczywa, błądziłem po okolicznych kioskach,
lecz wszędzie były tylko krzyżówki i dzienniki,
aż w końcu w małej budce na obrzeżach
świata sprzedawca o głosie słodko-gorzkim
jak pieśni Schuberta i twarzy Adama
Zagajewskiego, mówiąc: „Tadeuszu,
nie porównuj mnie do Schuberta”, wręczył mi
numer czasopisma literackiego, które
nieotwarte stoi na mojej półce do dziś,
wciśnięte między książki jak kromka chleba.