11/2024

Marek Jarzyński

Na Wisłostradzie

Trzeci dzień pracujemy na Wisłostradzie jako czynownicy. Pobraliśmy nowe drelichy i tytułują nas tutaj inżynierami. Zostaliśmy skierowani na budowę przez kolegia orzekające i znamy się na niejednej robocie. Uczymy innych, jak brać zamach kilofem, żeby nie okaleczyć przełożonego lub kolegi, który stoi obok i wybiera szuflą odspojony grunt. Odpowiadamy za harmonogram robót i tempo pracy.

Niosąc baner z hasłem: „Naród z Partią, Partia z narodem budują drugą Polskę”, wyszli z autokaru przedstawiciele najwyższych władz państwowych i sekretarze Komitetu Centralnego PZPR. Nasi dzisiejsi podwładni, chociaż stanowią awangardę klasy robotniczej, nigdy wcześniej fizycznie nie pracowali. Jedynie towarzysz Edward Gierek, były górnik w Kopalni Arenberg, chwycił za łopatę i w mig wykopał złotą klamkę.

Minister obrony narodowej gen. Wojciech Jaruzelski też zakasał rękawy. Chudzinka z tego generała, może dlatego niebywale opiekuńczy:

– Wybaczcie, towarzyszu Edwardzie, ale wasze zapylone w kopalni płuca nie pozwalają wam na długotrwały wysiłek. Nie uważacie, że do wykopania tego rowu nad Wisłą, do ułożenia w nim kabli elektrycznych, lepiej przysłużą się ojczyźnie saperzy z Modlina?

– A wy, towarzyszu generale, zapewne zamierzacie osobiście ich nadzorować – przerwał mu premier Piotr Jaroszewicz, człowiek o gołębim sercu. – Czy nie uważacie, że żołnierze powinni ćwiczyć na poligonach? Czy to nie wam, generale, wojsko wnosi fortepiany do willi?

Willa generała to niewielki sześcian z cegieł, szpetna rudera na górnym Mokotowie.

– Nie fortepiany, tylko pralkę Franię, którą kupiłem na raty dla żony, pomogli mi wnieść oficerowie ze Sztabu Generalnego. Niczego więcej się nie dorobiłem, służąc wiernie ojczyźnie. To wy, towarzyszu Piotrze, nabawiliście się lęku przestrzeni, zamieszkując willę Tuwima. Może warto choćby jedną kondygnację przeznaczyć na muzeum tego poety.

Słysząc te wzajemne pomówienia, Edward Gierek oglądał złotą klamkę z każdej strony.

– Nie obawiajcie się, towarzyszu Edwardzie – minister kultury Józef Tejchma zabrał głos. – Tu nie ma żadnej prowokacji, podstępu, że niby złoto lgnie do was. Lada moment, a wszyscy będziemy mieli w rękach złote klamki. Nie zabraknie ich nam, towarzysze, gdy tylko głębiej zaczniemy kopać. Pytacie, skąd się wzięły. Ocalały z potopu szwedzkiego. Bardzo pięknie napisał o tym Sienkiewicz, tylko niepotrzebnie aż w trzech tomach. Zygmunt III Waza kazał je odlać i zamontować we wszystkich drzwiach pałacu. Zatonęły wraz z barką płynącą do Gdańska. Rzeka Wisła zmieniła koryto, a my, towarzysze, znajdujemy się w miejscu akumulacji zagrabionych nam dzieł sztuki.

Złotą klamkę, identyczną, jak ta, którą wykopał z ziemi Edward Gierek, chcieli nam sprzedać Cyganie na Bazarze Różyckiego. Co za geniusz, co za głowa senatorska u naszego pierwszego sekretarza. Kiedyś przywracał robotników do pracy słowem „Pomożecie?”, a teraz nawet sekretarzom potrafi wkręcić motorki w tyłki. Józef Kępa, sekretarz warszawskiego komitetu PZPR, przewodniczący Rady Narodowej m.st. Warszawy, też był ogarnięty gorączką złota. Jego wołga złapała gumę na wybojach i kiwnął na nas, podczas gdy jego szofer zajęty był lewarowaniem.

– Potraficie wskazać miejsce, w którym towarzysz Edward wykopał złotą klamkę? – zapytał i zwrócił się do kierowcy: – Panie Mietku, skończ pan do cholery z tym lewarowaniem i wyjmuj pan z kufra łopatę. Korona z głowy panu nie spadnie, jak i my popracujemy razem na rzecz miasta.

Przy tak dużym społecznym zaangażowaniu oddamy Wisłostradę w terminie. Już wkrótce ruszy produkcja samochodów w fabryce w Bielsku-Białej. Mały fiat 126p pomieści każdą polską rodzinę. Jadąc Wisłostradą – nowoczesną trasą szybkiego ruchu wzdłuż lewego brzegu Wisły – podziwiać będziemy basen i stadion Legii, Pałac Pod Blachą, a potem Cytadelę. Niektórzy z nas zagapią się i wjadą do Wisły. Dlatego w szkołach jest nauka pływania. Partia zadbała o nasze bezpieczeństwo, gdy przypadkiem znajdziemy się w wodzie.

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.