Uchyleniu reguł paradygmatu romantycznego towarzyszy zatem w tekstach Myśliwskiego przekraczanie ograniczeń nurtu chłopskiego. Bo Nagi sad to inicjacja w tworzenie, w kreację, w ćwiczenia z życia, dokonana za sprawą relacji między ojcem i stwarzanym przez niego synem. Oto relacyjny, indywidualny początek egzystencjalnego istnienia. Oto Księga Genesis w uniwersum prozaika. Pałac stanowi natomiast ciąg dalszy tej historii i następne ćwiczenie egzystencjalne: skoro już jestem synem swojego ojca, to moja zdefiniowana tożsamość wymaga konfrontacji z tym, co mój świat, opresyjnie i antytetycznie, dopełnia.
Działania rodzicielskie zmieniły zatem dziecko, a jego powrót na wieś oznacza rozpoczęcie nowej drogi do ojca, do tożsamości już ani wiejskiej (utraconej), ani miejskiej (nieprzyjętej), do tożsamości określonej przez wolę i miłość, zdeterminowanej i nawet w swojej nieskuteczności, skutecznej. Bo co z tego, że syn nie stał się taki, jakim ojciec chciał go stworzyć. Dzięki ojcu dane było mu przekroczyć granicę między tożsamością wiejską i miejską. Dzięki ojcu syn mógł sobie uświadomić, ba, mógł zobaczyć, jak wola i miłość pokonują okoliczności determinujące tożsamość ojca, jak skutecznie je przezwyciężają. Ojciec zrobił to, co chciał, a jego postawa to heroiczna manifestacja woli i miłości. Syn nie tyle nie spełnił jego oczekiwań, ile nauczył się od ojca czegoś cenniejszego niż treść edukacyjnej oferty miasta. Nie przejął ojcowskiej postawy. Nie odwzorował decydującej o niej determinacji, ale zdołał zdać sobie z niej sprawę i docenił ją. Właśnie ten doceniony niedostatek w większym stopniu decyduje o tożsamościowych problemach syna niż zdobyte w mieście wykształcenie izolujące go od wiejskich korzeni. Właśnie to doświadczenie – konfrontacja z miłością i wolą ojca – stanowi podstawę ćwiczenia z życia, które jest udziałem syna. Ćwiczenie to jest praktykowane w potrójnym kontekście: przekraczania chłopskiej genezy, nieodnalezienia się w zredukowanym do aspektu edukacyjnego mieście oraz, co najważniejsze, w niemożności wkomponowania się nie tyle w projekt ojca dotyczący tożsamości dziecka, ile w moc i miłość pozwalające ojcu stwarzać siebie i innych.
Ojciec był w stanie przezwyciężać dotkliwość losu, chociaż w praktyce oznaczało to przede wszystkim tworzenie jego alternatywy uzależnionej nie od słów, ale od wyobraźni używanej z mocą, motywowanej miłością. Ojciec „bał się słów, że go oszukają, choć jego własne, i wierzył tylko milczeniu, tej jedynej niekłamanej możliwości wyznania”1. Zaufanie miał jedynie „do własnej wyobraźni” (Ns 17). W Nagim sadzie dominuje wyobraźnia ewokująca pożądaną przez ojca rzeczywistość rozpisaną na obrazy i działania. Nie słowo powołuje ją do istnienia, ale moc i miłość.
Syn się tego od ojca nie nauczył, chociaż to on ojca opowiada, a zatem w narracyjny sposób powołuje do istnienia. Ojciec jest i stwarza. Syn, żeby się stać, musi opowiedzieć ojca. Brak mu homogenicznej tożsamości. Ale najważniejsze nie jest to, że jego wiejskość została rozregulowana. Syna stworzył ojciec. Miarą skuteczności tego aktu, który istnienie syna od kreacji ojca uzależnia, są i takie słowa:
Jest w tym cytacie coś, co dotyczy wyłącznie Nagiego sadu i zapisanej w nim relacji: ojciec – syn, coś, co do tego stopnia podkreśla kreacyjną moc ojca, że powołany przez niego z miłości do istnienia syn zredukowany zostaje do roli tego, który bardziej jest stwarzany, niż jest. Ale ten cytat określa dużo więcej, bo Myśliwski zawarł w nim zasadę definiującą wszystkie ćwiczenia z życia obecne w jego prozie. Mówi ona o tym, że warunkiem istnienia jest opowieść. Cała twórczość Myśliwskiego pozwala ją dookreślić. Opowieść to sposób nadawania wydarzeniom życia sensu, ponieważ opowiadanie wymaga słów, a te – nawet bez odwoływania się do Logosu: uniwersalnego prawa bytu (Heraklit), absolutnego umysłu (Hegel), a dla chrześcijan po prostu Boga – jeśli nawet nie porządkują tego, co się stało w stopniu większym, niż pozwala na to składnia czy semantyka, pozwalają naszym doświadczeniom zaistnieć i nam razem z nimi, a to wystarczy, bo istnienie, czyli życie, stanowi sens sam w sobie. Bezcenny. Przynajmniej w prozie Myśliwskiego.
Ojciec dokonał aktu stworzenia, ale warunkiem powodzenia tej kreacji, dopełnieniem jej musi być autokreacja syna. Nagi sad nie jest niczym innym jak monologiem starzejącego się nauczyciela wiejskiego, który opowiadając swoje życie związane z ojcem, finalizuje jego akt stworzenia i w tym znaczeniu kreuje siebie, dopełniając kreację ojca. Projekt ojca nie został zrealizowany, jeśli przyjmiemy, że miał uwolnić syna od tego, co wiejskie, czyli dotkliwe. Ale jeśli przyjmiemy perspektywę tego typu (w końcu znajdujemy się w centrum nurtu chłopskiego), i tak pozostaje ona wtórna wobec pierwszego i czystego, czyli niedeterminowanego w żaden sposób pragnienia posiadania dziecka. Upierając się przy uwalnianiu od tego, co chłopskie (w końcu ojciec wysłał syna do miasta, do szkół), i tak najcenniejszą rzeczą, jaką ojciec mógł ofiarować synowi, była jego moc panowania nad rzeczywistością, siła uniezależniania się od niej i przekraczania jej poprzez miłość. Ale i ta ewentualność neutralizowana jest tym, co pierwsze i czyste: pragnieniem posiadania dziecka, powołaniem syna do istnienia. Ojciec ufając swojej wyobraźni, korzystał z niej przecież nie po to, by syna do siebie upodobnić. Dysponując mocą woli, używał jej, by syn był, a nie po to, by stał się jak on. To, co można dostrzec w ojcu jako wartość (moc i miłość), dla niego wcale nie musiało nią być i jako takie mogło nie należeć do dóbr spadkowych przechowywanych z myślą o synu. Ojciec chciał syna dla niego samego.
Ćwiczenie z życia przygotowane synowi przez ojca wydaje się albo nie istnieć (wystarczy przecież, by syn był), albo dotyczyć ćwiczenia się w życiu innym niż chłopskie. Rezygnując ze spekulacji tego typu, łatwo zauważyć, że ojciec pragnąc syna, projektuje jego niechłopski los. Dlatego nie pozostaje nic innego, jak przyjąć zarówno bezinteresowny charakter ojcowskiego pragnienia: synu bądź!, jak i jego „antychłopski” aspekt: synu, nie będziesz chłopem. Wobec przymiotnika „antychłopski” użyłem cudzysłowu, ponieważ niezależnie od projektu ojca, który da się sprowadzić do formuły: nie bądź chłopem, syn, przynajmniej z perspektywy swojej starości, determinującej narrację, zdaje sobie sprawę, że w jego wypadku „być” oznacza „zachować swoją chłopską tożsamość”.
Socjologia zapisana w powieściach Juliana Kawalca, zwłaszcza w Tańczącym jastrzębiu, powieści dokumentującej tragizm chłopskiego losu, skazanego w powojennej Polsce na tzw. awans społeczny, o Nagim sadzie mówi niewiele. Syn z debiutanckiej powieści Myśliwskiego nie odjechał daleko od rodzinnej wsi. Miasto, w którym się uczył i z którego przywiózł go ojciec, oddalone było „raptem dwadzieścia kilometrów” (Ns 7). Oczywiście, dystans ten ma wymiar metaforyczny. Syn nie odjechał daleko, ponieważ po powrocie na wieś, (o)chroniony przez ojca przed chłopskim losem, nie zdołał odnaleźć się w żadnym innym. Z perspektywy powieści powodem tego była synowska więź z ojcem, która stała się źródłem naznaczonego tragizmem paradoksu. Ojciec chce syna i chce dla niego losu innego niż własny. Można nawet przyjąć, że pragnienie ojca jest tym większe, im bardziej zależy mu na tym, by w losie syna jego los został zrekompensowany. Ale taka argumentacja nie obciąża ojca, lecz go uwiarygodnia. I wskazuje, że tym, co ojciec ma do ofiarowania swojemu dziecku, jest przede wszystkim on sam, jego związana z ziemią tożsamość. Syn nie musi zdawać sobie z tego sprawy. Wystarczy, jeśli z jego perspektywy jedyną tożsamością, na której będzie mu zależeć jako cennej, wiarygodnej i bliskiej, jest tożsamość ojca, chłopska. Motywacja tego wyboru wpisana jest w słowo „miłość”. Bo tak jak ojcu wystarczy to, że syn jest (o tym, w jaki sposób, decydują okoliczności czy wręcz determinanty związane z ojcowskim, chłopskim losem), tak syn potrzebuje dokładnie tego samego od ojca.
– Chciałeś czegoś?
– Nie, nic – odrzekłem nieśmiało, spłoszony nagle tym jego pytaniem, które nie pozostawiało miejsca nawet na nieufność. – Tylko czy jesteś. (Ns 179)
Tak wygląda rozmowa ojca z synem, która kończy Nagi sad. Pozostaje tylko wziąć pod uwagę, że syn szuka ojca nie tylko w sadzie, lecz także w swoim życiu i dla swojego życia. Na tym polega jego ćwiczenie.
[…]
[Ciąg dalszy w numerze.]