W ciągu dwóch dziesięcioleci gośćmi festiwalu były zarówno prawdziwe literackie osobowości, w tym wielu noblistów: Swiatłana Aleksijewicz, J.M. Coetzee, Nadine Gordimer, Günter Grass, Doris Lessing, Herta Müller, Orhan Pamuk, Wole Soyinka, Mario Vargas Llosa, popularni pisarze niemieccy, a także ciekawi, lecz nieznani raczej szerszej publiczności twórcy, dla których prezentacja na festiwalu może być dobrym startem do międzynarodowej kariery. Do renomowanych autorów, którzy tradycyjnie uświetniają festiwal, tym razem dołączył online z Nowego Jorku Salman Rushdie, tegoroczny laureat Pokojowej Nagrody Księgarzy Niemieckich, by zaprezentować swoją powieść Victory City. Literatura polska nie była w Berlinie reprezentowana. Ostatni raz gościli na festiwalu w 2020 roku Olga Tokarczuk i Szczepan Twardoch.
Berlin zgodnie z obowiązującymi trendami konsekwentnie kultywuje swój wizerunek miasta otwartego na inne kultury, żywo reagującego na wydarzenia i inicjującego dyskusje o problemach społecznych i politycznych. To zaangażowanie ideowe, demonstrowane na dużych międzynarodowych imprezach, takich jak choćby festiwal filmowy Berlinale, widoczne jest także w programie festiwalu literackiego. Znalazły się w nim wszystkie modne tematy wewnątrzniemieckich i międzynarodowych debat, przy czym dyskusje literackie często były głównie okazją do przypomnienia opinii publicznej o dramatycznych problemach świata i apelem o większe polityczne zaangażowanie.
Wielokulturowość miasta w sposób oczywisty przekłada się na duże zainteresowanie kulturą krajów postkolonialnych. Tegoroczne festiwalowe prezentacje odwoływały się do prowadzonej w całym zachodnim świecie dyskusji o pozostałościach kolonializmu. Literatura demaskuje i analizuje mentalność przejawiającą się w paternalistycznym nastawieniu do krajów postkolonialnych i ich kultury. Wśród proponowanych przez organizatorów tematów znalazł się również problem restytucji materialnych dóbr kultury zrabowanych w czasach kolonializmu. O ile polsko‑niemieckie negocjacje i dyskusje na temat skradzionych i wywiezionych w czasie
Dotkliwym i wciąż nieprzezwyciężonym dziedzictwem kolonializmu jest rasizm, a jego pochodną – mniej oczywistą i ukrytą często pod pozornym antyrasizmem – perspektywa narzucana przez zachodnią kulturę w podejściu do tego zjawiska. Rozrachunku z tak pojmowanym postkolonializmem w sztuce podjęły się w swoich debiutanckich powieściach dwie autorki: pochodząca z Trynidadu, a mieszkająca w Londynie Ayanna Lloyd Banwo (obecna tylko online) oraz amerykańsko‑australijska autorka mieszkająca obecnie w Berlinie, Jennifer Neal. Wspólnym motywem ich różnych stylistycznie powieści, rozgrywających się w Trynidadzie (When We Were Birds) i na Florydzie (Notes on Her Color), jest nie tyle samo zmaganie się ich czarnoskórych bohaterów z pozostałościami kolonializmu, ile próba znalezienia dla tego procesu własnej narracji – jak to określono w programie festiwalu: „wolnej od zachodniej mitologii”.
W związku z przypadającą we wrześniu pierwszą rocznicą krwawo stłumionych demonstracji w Iranie jedną z panelowych dyskusji poświęcono zagadnieniom związanym z tymi wydarzeniami. Navid Kermani, uznany i nagradzany niemiecki pisarz o irańskich korzeniach, w rozmowie z dwojgiem innych niemieckojęzycznych autorów pochodzenia irańskiego: dziennikarką Gildą Sahebi i dramatopisarzem Amirem Gudarzi podjął próbę zdefiniowania obecnej sytuacji w Iranie. Opisanie zjawiska mającego cechy ruchu demokratycznego czy też rewolucji feministycznej było oczywiście wstępem do rozważań nad możliwością wsparcia dążeń wolnościowych irańskich kobiet.
Problem przemocy wobec kobiet czy wręcz „kobietobójstwa”, zauważany nie tylko w środowiskach feministycznych i lewicowych, lecz z powodu sensacyjnych doniesień prasowych także przez szersze kręgi opinii publicznej w różnych częściach świata, miał być zresztą tematem innego jeszcze spotkania. Meksykańska literaturoznawczyni i pisarka Cristina Rivera Garza, która ostatecznie odwołała swoje wystąpienie w Berlinie, w książce Liliana’s Invincible Summer przywołała autentyczną historię zbrodni sprzed trzydziestu lat, której ofiarą była jej siostra, a prawdopodobnym sprawcą zabójstwa jej partner, który w trakcie śledztwa zbiegł i nie został nigdy odnaleziony ani ukarany. Autorka, rekonstruując te zdarzenia, analizuje postawę meksykańskiego społeczeństwa wobec takich zbrodni. Zarzuty wobec władz meksykańskich, takie jak brak zaangażowania i nieskuteczność policji oraz próby doszukiwania się w ofiarach współwiny za przestępstwo, mają, jak sugeruje Garza, wymiar uniwersalny.
Motyw nie tyle feministyczny, ile raczej genderowy pojawił się na spotkaniu z młodą, ale cenioną już w Hiszpanii filozofką i intelektualistką Elizabeth Duval. Będąc transkobietą w swojej eseistycznej książce Después de lo trans. Sexo y género entre la izquierda y lo identitario (Co po trans? Seks, gender i lewica) zastanawia się nie tylko, jak coraz powszechniejsze zjawisko trans zmienia postrzeganie i dyskusje o płci w zachodnich społeczeństwach, lecz także jaki kłopot sprawia przychylnej problemom mniejszości seksualnych lewicy, feministkom i środowisku LGBT.
Temat Ukrainy, obecny w sposób oczywisty w niemieckiej publicystyce, pojawił się w różnych aspektach i nie tylko przy udziale ukraińskich pisarzy. Michaił Zygar, rosyjski dziennikarz, pisarz i były redaktor niezależnej stacji rosyjskiej „Dożd”, autor wielu publikacji na temat współczesnej Rosji, tłumaczonych także na polski, przygląda się w swojej najnowszej książce Krieg und Sühne (Wojna i kara) rosyjskiej propagandzie oraz popularnym w Rosji historiom i baśniom, by zdemaskować mity, które przez kilkaset lat współtworzyły ideologię rosyjskiego imperializmu, demonstrowanego także jako uzasadnienie ostatniej napaści na Ukrainę.
O skomplikowanej ukraińskiej tożsamości, wizerunku tego kraju na Zachodzie i w oczach samych Ukraińców oraz o wpływie sztuki na kształtowanie tego obrazu dyskutowano z udziałem pisarki Kateryny Miszczenko na spotkaniu organizowanym przez Einstein Stiftung.
Szersza i przez to ciekawsza perspektywa pojawiła się w wymianie poglądów na temat transkulturowego projektu Black Sea Stories, badającego możliwość stworzenia „wschodniej narracji”. Oprócz twórców ukraińskich uczestniczą w nim autorzy z innych krajów czarnomorskich: Armenii, Bułgarii, Gruzji i Rumunii, poszukujący własnego języka do opisywania najnowszej „postsowieckiej” historii tego regionu i wyrażania tworzącej się tam nowej świadomości. Bogatą przeszłość kulturową zachodniej Ukrainy przypomina natomiast projekt Bukowińsko‑galicyjska ulica literacka, który koncentruje się na popularyzacji twórczości pochodzących z tego regionu, a piszących po niemiecku autorów żydowskiego pochodzenia, takich jak Hermann Kesten, Karl Emil Franzos, Rose Ausländer, Joseph Roth.
Spośród dziedzin bardziej odległych od bieżącej polityki, a żywo obecnych w publicznej dyskusji i nurtujących środowisko literackie, wspomnieć należy o spotkaniach poświęconych przekładom literatury z użyciem sztucznej inteligencji. Tłumaczki literatury pięknej i badacze zajmujący się zastosowaniem tego instrumentu w tłumaczeniach pokusili się o porównanie tłumaczeń wykonanych przez ludzi i programy komputerowe.
O zagrożeniach dla środowiska przypomniały w tygodniach poprzedzających festiwal dramatyczne klęski żywiołowe. Silne od dawna zaangażowanie niemieckiego społeczeństwa w ochronę środowiska i klimatu wygenerowało kilkadziesiąt lat temu współrządzącą obecnie partię Zielonych, w kolejnych pokoleniach przyjęło formę ruchów typu Fridays for Future, a w literaturze zaowocowało sporą popularnością wywodzącego się z Ameryki gatunku nature writing (przyrodopisarstwo). W 2017 roku ufundowano w Niemczech specjalną nagrodę dla autorów propagujących wiedzę i wrażliwość ekologiczną: Deutscher Preis für Nature Writing. W trakcie festiwalu wręczono tę nagrodę tegorocznej laureatce Susanne Eules, artystce interdyscyplinarnej tworzącej zarówno literaturę, jak i sztuki wizualne, honorując jej zaangażowaną, utrzymaną w kasandrycznym tonie poezję z miami t:ex(i)ting, „cyklu wierszy poświęconych miastu, zagrożonemu przez katastrofy klimatyczne”.
Nie obyło się w tym roku bez lekkiego skandalu. Minister kultury wraz z berlińskim Senatem ds. Kultury musiała zareagować na zastrzeżenia formułowane przez pracowników przygotowujących festiwal – signum temporis! – co do stylu zarządzania projektem. Była mowa o „nadużywaniu władzy”, „toksycznej atmosferze”, przejawiającej się „agresją, brakiem szacunku, nieufnością i brakiem profesjonalizmu”. Założyciel i wieloletni dyrektor festiwalu Ulrich Schreiber sam podał się w związku z tym do dymisji jeszcze przed jego rozpoczęciem. Brak oficjalnego uzasadnienia tej decyzji przez samego Schreibera oraz dość lakoniczne w tonie oświadczenie Ministerstwa Kultury stworzyły pożywkę dla spekulacji. Problemy z kierowaniem wielkim przedsięwzięciem kulturalnym są jednak w Berlinie raczej regułą niż wyjątkiem. Dotknęły one w tym roku także festiwalu filmowego Berlinale, gdzie ta sama minister musiała zdecydować o zmianie dotychczasowego kierownictwa. Okazało się jednak, że nie zaszkodziło to renomie ani popularności tych imprez.