05/2024

Andrzej Niewiadomski

No bo co

Ach, śmieję się, no bo co mam robić, skoro

sytuacja jest śmiertelnie poważna. Nędza

i rozpacz panują w miasteczku, a przecież

mapa pokazała wszystko pięknie wykreślone

i proste. Synagoga zamknięta, nowe prawo

za murem, faliste asfalty, kołyszące się

domy, szczerby z chaszczami i dzikim chmielem,

tak jakby wojna przeszła tu nie więcej niż

przed miesiącem i zostawiła rzeczy odłupane

od siebie, miarowo chwiejące się jak ławka

na znikającym, pustym rynku, pełnym sztukowań,

kapsli, śmieci i szkła, na którym znikam, miarowo

kolebiąc się w kuczki, nie chcąc przypisać się

gdziekolwiek, a kiedykolwiek – tylko do czasu,

gdy raz na zawsze zrywam z czarną żółcią i znów

bez przerwy snuję się, sumuję i pytam. No cóż,

nonszalancja nie jest tu rozwiązaniem, nitki dnia

wplatają się w mapę i nucą szybko: trumf,

(tryumf), Misia Bela, Misia Asia, konfa-

cela, świnka wpada do wieprza, ale wieprz nigdy

nie wpadnie z rewizytą do płytkiej świnki

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.