Im bardziej sztuka jest przepełniona energią,
tym trwalszy pozostawia ślad w psychice oglądających.
Sztuka powstaje z tajemniczych potrzeb.
Dużo później dorabia się do niej wytłumaczenie.
Magdalena Abakanowicz
Tutaj ciekawostka, podczas happeningu w roku 1976 Tadeusz Kantor pociął garnitur otrzymany od Olego Henrika Moe jako inscenizację Lekcji anatomii Rembrandta, sekcja garnituru jako sekcja zwłok…
Z politologiczną nutą napisana biografia ujmuje klimat tamtych czasów i naturalnie ukazuje istotne momenty świata artystki. I choć obficie opisuje warsztat artystyczny, to ma luki w prezentacji odbioru artystki. Abakanowicz (1930–2017) ma w Norwegii głęboki oddźwięk już przez pół stulecia, a Centrum Sztuki Henie Onstad nad fiordem, na skraju Oslo, miało wcześniej jej bardzo duże prezentacje i jest też w posiadaniu wielu jej ważnych prac. Tak nowatorski sposób podejścia do rzeźby nie jest w żadnym wypadku przedawniony – obecna, szeroko zakrojona wystawa najlepiej o tym świadczy. Oprócz Høvikodden Abakanowicz wystawiała w Norwegii swoje dzieła w Muzeum Sztuki Użytkowej w Oslo, Muzeum Sztuki Użytkowej Vestladske Kunstindustrimuseum, Muzeum Sztuki Stawanger (Stavanger Kunstindustrimuseum). Wśród prac Abakanowicz będących w posiadaniu Centrum Sztuki Współczesnej Henie Onstad Høvikoden, gdzie wystawiała dwukrotnie, znamienny jest jej dar: brązowy Abakan z 1968 roku Brun frak („brunatny habit”) oraz z niebywałą precyzją wycyzelowana, wydawałoby się pajęczą nicią utkana Głowa (Hodet) z 1977 roku; obie rzeźby wystawiano z okazji jubileuszu trzydziestopięciolecia Centrum, kiedy jej prace eksponowane były wspólnie z malarstwem jednego z najoryginalniejszych polskich malarzy tworzących w Skandynawii, Ryszarda Warsińskiego (1937–1996). (Mam tutaj swój akcent osobisty, Abakan Magdaleny od niej pozyskany, Carre II z 1971 roku, który przekazuję do nowego, wspaniałego Muzeum Narodowego w Oslo).
Organizatorzy październikowej wystawy w Oslo we wprowadzeniu piszą: „W latach 60. i 70.
Nawiasem mówiąc, marzenie, aby powstał park z jej rzeźbami nieopodal jej domu w Warszawie, niestety nie zostało zrealizowane za życia artystki. „Aliści” (mówiąc językiem Waldorffa) mamy błogą nadzieję, że wreszcie doczekamy się jego ziszczenia. Abakanowicz ma ekspozycję dzieła na wolnym powietrzu w Paryżu, w reprezentacyjnej dzielnicy La Defense, dzieła rozległego, z postaciami nienaturalnie dużych rozmiarów. Przydałoby się coś podobnie wyrazistego w jej rodzinnej Warszawie…
Obecna wystawa wpisuje się w sekwencję triumfalnego marszu dzieł artystki przez światowe sale wystawowe, a oprawa, jaką dają wnętrza i otoczenie Centrum Sztuki Henie Onstad, zapewne zachęcą tłumy miłośników sztuki do jej zwiedzenia.