05/2024

Wojciech Albiński

Notatki z Marrakeszu.
Wybór z kilku dni. Styczeń 2024

1. Podróże samolotem. Kiedyś ekscytacja. Teraz udręka. Co będzie za pięć lat. Rak? Nagła bieda? A może jednak dom na Mazurach? Co wtedy będzie mnie ekscytować i dręczyć? Nie mogę się, tak ot, przyzwyczaić.
2. Była taka książka: Elias Canetti Głosy Marrakeszu. Teraz tu jestem. Miłośnikom żywienia się cudzym życiem przedstawiam notatki, które bardziej są o mnie niż o Marrakeszu.
3. Canetti opisał żebraka stąd w postaci zawiniątka, z którego wystaje tylko ręka. Myślałem, że oni już nie istnieją. Ależ nie! Tu jeszcze sporo takich skamielin. Zawiniątek. Z ręką zamiast twarzy, skierowaną proszalnie ku słońcu, ku tobie. Życie to ta ręka. Także Twoja i moja. Podajmy je sobie. To pierwszy pokarm.
4. Ochroniarz w banku. Czy mogę tu wymienić euro? Nie, odpowiada i szerokim gestem zaprasza mnie przed wyjście, aby wytłumaczyć, gdzie mogę. A potem już tylko zamyka drzwi, a ja dalej czuję się zaproszony tym wyproszeniem do tych fascynujących rzeczy, które będą się działy na zewnątrz banku.
5. W ogóle kultura gestu. Mamy nie płacić za pomaganie w znalezieniu kwatery w medynie (ciężko trafić), ale pomagają, ale kierują. Pierwszy przypadek: zżymam się, że kolejny człowiek będzie mi coś tłumaczył. On widzi moje zżymanie, więc tłumaczy E., ale widzi, że się zżymam, więc zżyma się na mnie, aby wyczerpać swój gniew, a jednocześnie by nawiązać kontakt. Albo drugi moment: pytam faceta stojącego przed restauracją, jak trafić. Przy każdym skręcie, tak jak wiją się jego ręce, tak klaszcze, że trzeba skręcić (to klaśnięcie później jest w głowie). Ale mówię: – I don’t pay you. – You don’t need to. I’m an owner.
6. Siedzący na tarasach nad placem biali. Znudzone nastolatki – Japończycy, francuskie koleżanki, opaleni na czerwono rudzi Amerykanie. Ubrani w to siedzenie. Świat ten, siedzenia w kawiarniach, już się kończy, kochani. Wypełniacie cudzą fantazję, czujecie to?
7. Powrót do świata sprzed internetu. To znaczy na tyle bez internetu, by czuć, jak by to było bez internetu; już to wystarczy, by było inaczej.
8. Gotówka, gotóweczka. Na pewno inaczej się tu myśli o podatku z obrotu handlowego, a zatem także o państwie.
9. Myślałem z początku, że cały ten plac i medyna to wszystko plastik. Tak, to plastik, ale i staroć. Są tu i ludzie, którzy dopiero wypłynęli z Sahary, i starzy Marokańczycy w dżalabach, i szukający photo oportunity biali. To nowy plastik, który już się da skleić ze starym jeszcze drewnem. A Ty chcesz żyć życiem, którego już nie ma (samo drewno) i krytykować tych ludzi z miejsca, którego nigdy nie było.
10. Rodzinne poziomy i sposoby radzenia sobie z agresją. To jest największa i ukryta część tej opowieści.
11. Moja żona podejmuje każdą uliczną rozmowę.
12. Podróbki wszystkiego. Butów, toreb, ciuchów. Wytwarzane półręcznie, a więc nie maszynowo. To będzie nowe poruszenie wyobraźni. Podróbka, która jest piękniejsza niż oryginał, który piękny był tylko w momencie, kiedy nie był reprodukcją symbolu.
13. Maroko, załóżmy, że państwo bezprawia. Przez złodziei, obrót gotówkowy, strzelanie do ludzi poza wielkimi miastami, brak jasnych przepisów karnych (jakby w Polsce były). Przyszłość bez iluzji państwa prawa. Jakby ten mit kosztował za dużo, żelazny wilk, który odciągał od tego, że i bez prawa („ja jestem prawem”, kto to powiedział?) da się żyć i wymieniać.

[…]


[Dalszy ciąg można przeczytać w numerze.]

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.