4/2025

Zbigniew Mentzel

Nowa praca Herkulesa

Timothy Garton Ash, Homelands. Historia osobista Europy, przełożył Bartłomiej Pietrzyk (Znak, Kraków 2024). Oto książka pełna owego blasku, jaki promieniuje zawsze z inteligencji krytycznej i kompetentnej, połączonej z ciekawością świata i wolą rzeczywistości. „Pełna blasku”, powiadam, choć przecież historie, które autor opowiada, były często mroczne, naznaczone niewiarygodnym cierpieniem milionów ludzi. Pisząc o tej europejskiej panoramie grozy, Garton Ash cytuje wiersz W.H. Audena w przekładzie Stanisława Barańczaka:


Lecz ja znam – i ogół zna – zwykłą

Prawdę, jasną nawet dla dzieci:

Ci, którym wyrządza się zło,

Sami zło wyrządzają w odwecie.


I dodaje od siebie: „Podobnie jak niektóre substancje promieniotwórcze, zło ma bardzo długi okres połowicznego rozpadu”.

*
Jeden z olbrzymów myśli XX stulecia, niemiecki filozof Karl Jaspers, analizując wydarzenia historyczne na przestrzeni dziejów, pisał ze zgrozą: „Ludzie sprawiają nieraz wrażenie diabłów. Niezmienna od prawieków pozostaje żądza panowania, stosowania przemocy, zabijania, męczenia, torturowania. Przez jakiś czas może być ona przesłonięta i pozornie okiełznana. To złudzenie”. Z innej wszakże strony – przekonywał Jaspers – ludzie potrafili stworzyć uporządkowane stosunki polityczne, państwa, w których rządzi prawo, ustanowili wspólnoty obywatelskie, otoczyli opieką wielkie dzieła sztuki i potrafili je podziwiać. „Muszą tkwić w nich zatem potężne siły wywodzące się z innego źródła”.

Autor osobistej historii Europy kończył swoją książkę w trzecim roku wojny rozpoczętej inwazją putinowskiej Rosji na Ukrainę. Wojna ta i wiele innych niepokojących wydarzeń skumulowanych w ostatnim czasie nie pozwalają mu żywić złudzeń, że diabelskie zło zostało raz na zawsze pokonane po rozpadzie komunistycznego imperium. W jednym z rozdziałów książki, zatytułowanym Nowa żelazna kurtyna, opisuje oglądane w hiszpańskiej Ceucie dwa ogromne posągi Herkulesa, każdy stojący między dwiema kolumnami. Mowa tu o Herkulesach i Połączeniu Świata autorstwa Ginésa Serrána (rzeźbiarz ten u Asha omyłkowo jest nazwany „artystką”). Pierwszy z Herkulesów stojący na nabrzeżu w centrum miasta przedstawia siłacza rozsuwającego kolumny na boki, co symbolizuje oddzielenie Europy od Afryki – Cieśninę Gibraltarską. Drugi – przy wejściu do portu – obejmuje kolumny, aby połączyć to, co sam rozdzielił.

„Posągi te są doskonałą metaforą bliźniaczych prac Herkulesa, przed którymi stanęła teraz Europa. Z jednej strony musiała zabezpieczyć swoje granice zewnętrzne i w tym sensie oddzielić się od reszty świata”. Otwieranie granic w duchu liberalizmu spowodowałoby w praktyce szybki jego koniec. Wystarczy spojrzeć, jak już w latach 2015–2016 nieplanowane przybycie około dwóch milionów ludzi, czyli zaledwie 0,4 procenta populacji Unii Europejskiej liczącej, przed brexitem, około pięciuset milionów, wyniosło ksenofobicznych populistów na szczyty popularności i skłóciło europejskie narody. „Jednocześnie Europa musiała przyciągnąć kolumny do siebie. We własnym interesie i aby pozostać wierną wyznawanym wartościom, musiała zapewnić bezpieczne, legalne sposoby poszukiwania nowego życia uchodźcom oraz znajdującym się w skrajnej potrzebie emigrantom”. Trudno nie pomyśleć, że najtrudniejszą z prac Herkules ma dopiero przed sobą. Jest to praca na rzecz zniwelowania ogromnej różnicy między globalną Północą a globalnym Południem. Co miałaby uczynić Europa, gdyby różnica ta uległa dodatkowemu zwiększeniu, co wydaje się nieuchronne wskutek zmiany klimatu, przyrostu liczby ludności, groźby skrajnego ubóstwa? Tworzyć nową, bardziej szczelną żelazną kurtynę? Wznosić coraz wyższe mury, które coraz bardziej zrozpaczeni ludzie próbowaliby pokonać z okrzykiem „Europa albo śmierć!”?

*
W lutym 2022 roku inwazja Rosji na Ukrainę zapoczątkowała wojnę o skali i grozie, jakiej Europa nie widziała od 1945 roku. I to właśnie w roku 1945 Timothy Garton Ash zaczyna swoją opowieść. A nawet jeszcze wcześniej: 6 czerwca 1944 roku, kiedy jego ojciec wylądował na normandzkiej plaży z pierwszą falą wojsk alianckich. Ojciec autora nie uważał się za Europejczyka, Unii Europejskiej nie znosił, przekonany, że patriotyczni Brytyjczycy powinni byli jej powstanie udaremnić. Ash opowiada, że na Boże Narodzenie podarował kiedyś ojcu dużą czekoladową monetę euro – ojciec zjadł ją natychmiast, „demonstracyjnie zgrzytając zębami”. Daleko tym razem padło jabłko od jabłoni. Choć Ash jest patriotą swego rodzinnego kraju, choć kocha Anglię i Oksford, gdzie dorastał, uważa się za współobywatela Europy. Jeśli zaś mówi: „w gruncie rzeczy jestem Środkowoeuropejczykiem”, to nie dlatego, by twierdzić, że pochodzi od Szaloma Asza, pisarza z Europy Środkowej, który tworzył w jidysz, ale, by zadeklarować powinowactwo z wyboru. Urodzony w 1955 roku, na kontynencie europejskim po raz pierwszy stanął w wieku lat czternastu, gdy jako uczeń na wymianie szkolnej trafił do Francji i znalazł się wśród całkiem nowych dla siebie zapachów – „dymu gauloises’ów i mocnej czarnej kawy”. Dwadzieścia lat później w zrewoltowanym Budapeszcie podpisywał swoje książki na wieczorach autorskich. Te dwadzieścia lat między rokiem 1969 a 1989 były w jego życiu okresem wielkiej zachłanności, z jaką zbierał doświadczenia z podróży po europejskich krajach, zwłaszcza tych za żelazną kurtyną, która wkrótce miała się rozsunąć. Setki, tysiące spotkań oraz rozmów z politykami, dysydentami i „zwykłymi ludźmi, którzy często bywają bardziej niezwykli od swoich przywódców”. Setki, tysiące zwiedzonych kościołów, pałaców, cmentarzy, podziwianych pomników i obrazów, przeczytanych książek, obejrzanych sztuk, oper i filmów. Ash przechował w domu stos brytyjskich paszportów – bardzo często musiał je wymieniać na nowe, tak szybko zapełniały ich strony niezliczone pieczęcie kontroli granicznych.


*
Z perspektywy czasu, po pięćdziesięciu latach ciągłych podróży i studiów Timothy Garton Ash zdaje sobie sprawę, że przewrócił zaledwie kilka stron ogromnego tomu pod tytułem Europa. Prawdziwa Europa jest dla niego uniwersalnym dziełem sztuki, które oszałamia różnorodnością. Za najlepszą metaforę, która może tę różnorodność oddać, uznaje połączenie gobelinu z kalejdoskopem: kalejdogobelin. „Europa jest gobelinem w tym sensie, że jest dziełem wielu rąk, które stworzyły łącznie jeden niepowtarzalny obraz – mogą to być scena uliczna, krajobraz lub wydarzenie takie jak palio, międzydzielnicowa gonitwa konna na głównym placu Sieny, po raz pierwszy odnotowana w kronikach w 1239 roku i nadal odbywająca się corocznie. Jest jednak zarazem kalejdoskopem, gdyż te same barwne elementy wciąż powracają w nowych kombinacjach: powtarzająca się składnia kościołów, zamków i ratuszy; aluzje do Rzymu, elementy gotyku, baroku, niemieckiej secesji czy brutalizmu lat sześćdziesiątych XX wieku, motywy przewodnie, takie jak Minotaur, syreny czy Madonna z dzieciątkiem; kawiarnie wszystkich możliwych kształtów i rodzajów; kawa po grecku, która jest tak zastanawiająco podobna do tej po turecku; kapusta w nieskończonych wariantach gastronomicznych”. Ash pracowicie spełnia powinność dziennikarza i historyka; nie polega tylko na tym, co sam zobaczył i przeżył, lecz także sięga do najlepszych źródeł i ustaleń uczonych. Obdarzony jest przy tym pisarskim talentem, jego książkę możemy więc czytać jak dobrą literaturę.

[…]


[Dalszy ciąg można przeczytać w numerze.]

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.