Konflikt między żydowskością a polskością, między judaizmem a chrześcijaństwem, między asymilacją a trwaniem przy żydowskiej tradycji jest tematem wielu dramatów Asza z przełomu
Bohaterką sztuki Di jorszim (Spadkobiercy) – jest Justyna, dziewczyna dwudziestoletnia, córka zamożnego żydowskiego bankiera Majznera, kochająca się (z wzajemnością) w Michale Dąbrowskim, który jest polskim hrabią (po trzydziestce, ubrany w skromne, ale dobrze skrojone ubranie, wąsiki przycięte na modłę angielską – informują didaskalia).
Akcja dramatu rozgrywa się w domu Majznerów. Po kuchni krząta się chrześcijańska niania, a w pokoiku na poddaszu rezyduje reb Szmul, osiemdziesięcioletni ojciec bankiera. Żąda od syna przeniesienia do innego pokoju, gdyż nie może znieść śpiewów niani Justyny, kiedy odmawia psalmy. Natomiast chrześcijańska niania, gdy reb Szmul odprawia swoje modły, uważa, że ktoś modli się do diabła, i słyszy, jak biczują Chrystusa.
Pan Majzner jest wprawdzie wolnomyślicielem, dla którego wszyscy ludzie są równi, lecz wciąż ma na względzie swoją rasę, a żydowskie serce buntuje się w nim na myśl, że jego córka ma przyjąć inną wiarę. Odmawianiem psalmów reb Szmul prowadzi walkę z szatanem, chcąc ochronić dom syna. To właśnie jemu najtrudniej pogodzić się z decyzjami Justyny, która skarży się, że rodzice dali jej wszystko oprócz jednego – wiary w Boga.
Dramat Di jorszim będę rozpatrywać w dwóch płaszczyznach. Po pierwsze – jako „dramat wewnętrzny” Justyny, po drugie – w kontekście drogi życiowej aktorki odtwarzającej rolę Justyny.
Zgodnie z wydrukowanym programem w dramacie Asza występują: „p. J. Wolff” w roli bankiera Majznera i „p. Gołąbowa” jako jego żona (są to dwie osoby dorosłe) oraz młodzież: „br. Cegła” jako Leon, ich syn; „br. Lubliner” jako reb Szmul; „s. E. Rozenberżanka” jako hrabina Dąbrowska, „br. J. Eichler” jako Michał Dąbrowski; „siostra E.‑R.” jako Karolina Dąbrowska, córka Majznerów; „s. B. Mondrzakówna” jako niania Justyny; „br. S. Gołąb” jako Jan, sługa u Majznera; „siostra Ala G.” jako Justyna oraz Chajkl – sufler. Reżyseruje J. Wolff.
„Siostra Ala G.” – jest to Ala Gołąb. Ma osiemnaście lat i uczy się na pensji Antoniny Mrozowskiej (zapewne dlatego nie występuje pod nazwiskiem). Za czasów carskich pensja Mrozowskiej, założona w roku 1892, była w Mławie ostoją polskości. Do tej elitarnej szkoły, działającej od 1916 roku jako Gimnazjum Żeńskie Humanistyczne, uczęszczają córki ziemian, sędziów, lekarzy, bogatych urzędników i rolników. Wśród uczennic są także Żydówki. Jest ich, jak podaje w swej relacji Barbara Pazik, kilkanaście. „Uczyły się dobrze, były dobrze wychowane, przyjaźniły się z Polakami”.
Moszek Gołąb, ojciec Ali, człowiek szlachetny i uczciwy (tak pisze Ze’ew Jonis), na pensji Mrozowskiej jest nauczycielem religii mojżeszowej. Poza tym kieruje szkołą elementarną dla dzieci żydowskich: za caratu, za niemieckiej okupacji w czasie
Moszek Gołąb jest także prezesem mławskiego oddziału Centralnej Organizacji Opieki nad Dziećmi Żydowskimi w Polsce. Jest to organizacja, która uważa, że należy wyswobodzić się spod zgubnych wpływów filantropii i powołać samopomoc społeczną, gdyż opieka nad młodym pokoleniem jest obowiązkiem danego społeczeństwa. „Opieka” organizuje kolonie letnie, zbiera pieniądze na pomoc dla dzieci z niezamożnych rodzin. Buciki i pończochy dostanie w 1927 roku osiemdziesięcioro uczniów.
Ruchla Gołąb, mama Ali, inteligentna, szlachetna kobieta, która tryska radością życia i ma niesamowite poczucie humoru (tak podaje Jonas Turkow2), bardzo lubi teatr. Zauważa, że pensja Mrozowskiej po macoszemu traktuje uczennice żydowskie. „Widziała to cierpienie dziewczynek, które są wykluczone z aktywnego udziału w wieczorkach rozrywkowych, przedstawieniach szkolnych – wspomina Ze’ew Jonis. – Zbiera te żydowskie uczennice i zaczyna reżyserować przedstawienia teatralne z ich udziałem”.
Próby do przedstawień – wystawianych najpierw w polskiej „Lutni”, a później w żydowskim „Hazomirze” – obywają się w mieszkaniu Gołąbów na terenie szkoły. „Szkoła Gołąba” nie tylko mentalnie oddalona jest od mławskiego sztetla, z chałaciarskim Starym Rynkiem i ulicą Warszawską, lecz także geograficznie: daleko na przedmieściu, za rzeczką Seracz.
W sztuce Di jorszim Ruchla Gołąb („p. Gołąbowa”) gra rolę Majznerowej, mamy Justyny.
Dom rodzinny Ali Gołąb jest postępowy i świecki. Żydzi w Mławie mówią: polski dom. „W pewnych kręgach zarzucano Gołąbom, że prowadzą dom asymilowany i w tym duchu wychowują swoje dzieci – pisze Jonas Turkow. – To jednak nie polegało na prawdzie. Mimo że w ich domu mówiło się po polsku, to dzieci – Gołąbowie mieli ich pięcioro – wychowywały się w duchu narodowym żydowskim i wzrastały w zgodzie z żydowskimi ideałami”.
Mimo że Ha‑Szomer ha‑Cair jest organizacją lewicową i świecką, to nie odwraca się od tradycji. Szomer (członek organizacji) przyzna się wszędzie do swego brata w długim chałacie i nigdy nie będzie ostentacyjne odwracał się od obrządków religijnych – gdyż to go jedynie oddali od ludu, do którego ma się zbliżyć, aby wszelkimi siłami pomóc w jego moralnym i fizycznym odrodzeniu. Prawo szomrowe jest zasadniczo takie, jakiego przestrzegają harcerze, tyle że punkt drugi stanowi: „Szomer jest pionierem odrodzenia swego Narodu, kultury (hebrajskiej) i Ojczyzny (Palestyny)”. Przy pomocy ruchu szomrowego ma powstać nowe pokolenie o wyprostowanym karku, hebrajskie w języku i duchu, którego ostatecznym celem jest emigracja do Palestyny.
Z hebrajskim na pewno nie mają problemu występujący w Di jorszim chłopcy. Ich tożsamość da się ustalić na podstawie wspomnień i zdjęć.
Chajkel (sufler), jako syn chasyda, wyznawcy cadyka z Góry Kalwarii, uczył się w chederze u swojego dziadka, a gdy w 1917 roku powstało koedukacyjne gimnazjum Żydowskiego Związku Szkolnego, kontynuował naukę w duchu syjonistycznym. (Było z tym niemało kłopotu. Przez jakiś czas chodził jeszcze do chasydzkiego sztibla na poranną naukę i modlitwę, a później, zamieniwszy chasydzką czapeczkę na szkolny kaszkiet, podążał do szkoły. Koledzy ze sztibla, widząc w nim heretyka, wyjmowali mu zeszyty z teczki i je darli. Babcia cenzurowała czytane przez Chajkela książki, a jeśli jakaś wydała jej się nieodpowiednia, wrzucała ją do pieca. Taki los spotkał też dzieła Szaloma Asza.). Do żydowskiego gimnazjum, gdzie duży nacisk kładzie się na naukę hebrajskiego, uczęszczają także hrabia Dąbrowski („br. J. Eichler”) i reb Szmul („br. Lubliner”). Ci dwaj jako uczniowie piątej klasy składają w 1919 roku pisemną obietnicę (po hebrajsku), że „uczynią wszystko, co w ich mocy”, by w Lag ba‑Omer w 1930 roku znaleźć się w Jaffie. (W święto Lag ba‑Omer4 nowy członek organizacji składał przysięgę: „Przyrzekam uroczyście, że będę wiernym pionierem Narodu, Kultury i Ojczyzny, że będę realizował i walczył o wolność i braterstwo w społeczeństwie ludzkim i będę strzegł przykazań szomrowych”). Wszyscy najlepsi uczniowie żydowskiego gimnazjum należą do Ha‑Szomer ha‑Cair, także młodszy brat Ali, Samek (oznaczony jako „br. S. Gołąb”).
[…]
[Dalszy ciąg można przeczytać w numerze.]