10/2020

Agata Janiak

O metafizyce bez podstaw?
Witold Gombrowicz Józefa Czapskiego

Józef Czapski i Witold Gombrowicz poznali się w Warszawie na początku lat trzydziestych XX wieku1 i raczej nie przypadli sobie do gustu. Niemal czterdzieści lat później to pierwsze spotkanie Czapski wspominał w liście do Gombrowicza jako decydujące o kształcie ich relacji: „Moje uprzedzenie pierwsze: Pańska u mnie wizyta na Filtrowej, gdzie od początku do końca zdawało mi się, że Pan robi jakieś komedie i mnie chce nabrać, zaważyła na całym moim powierzchownym stosunku do Pana” (18 stycznia 1969 roku). Kolejny kontakt z pisarzem w okresie międzywojennym utwierdził malarza w jego początkowej intuicji. Podczas spotkania u Anieli Zagórskiej, krewnej Josepha Conrada i tłumaczki jego dzieł, Czapski ponownie odczuł gombrowiczowską „pozę na oryginalność” i „sztuczność”. W gronie znamienitych osobistości, w trakcie rozmów o sztuce, Gombrowicz miał powiedzieć do Czapskiego: „[…] niech Pan sobie wyobrazi ich wszystkich nagich tu razem zebranych”. Negatywna reakcja na prowokację Gombrowicza nie wynikała, jak się wydaje, z przywiązania Czapskiego do „formy” literackich salonów, ale z niezgody na niedojrzałość i arogancję. Również w rozmowie z Ritą Gombrowicz Czapski nie ukrywał, że pierwsze wrażenie, jakie wywarł na nim jej mąż, było fatalne:


Gombrowicz był snobem, prawdziwym snobem. A jako że ja miałem tytuł, a on był „niby-hrabią”, wyczuwałem, że naigrawał się ze mnie, tak jak w tym znakomitym opowiadaniu, w którym rozmawia z hrabią, pokazującym mu bez przerwy swoje rasowe łydki. Tymczasem coś takiego przyprawiało mnie o mdłości2.


Po II wojnie światowej emigranci spotykali się sporadycznie w Argentynie i w Paryżu, nigdy jednak nie nawiązali bliższej relacji.

Twórczość Czapskiego, zarówno jego eseistyka, jak i diarystyka, znana jest z licznych odniesień do pism czołowych intelektualistów XIXXX wieku. Pisarz-malarz nie poświęcił Gombrowiczowi osobnego tekstu, jednak jego nazwisko pojawia się w kilku miejscach. Fragmenty esejów, dowodzące, że Czapski znał i czytał utwory Gombrowicza, pokazują, że eseista odbierał autora Ferdydurke jako pisarza zdolnego do prowokacji literackiej, który chętnie bada skrajne odczucia czytelnika. Daleki był jednak od zachwytów Konstantego Jeleńskiego – ich wspólnego przyjaciela, wielkiego orędownika talentu mistrza z Argentyny.

Korespondencja prowadzona między pisarzami, choć nie jest zbyt obszerna, świadczy o tym, że nieco młodszemu pisarzowi zależało na dobrej opinii współtwórcy „Kultury”. Zdanie artysty, znanego we francuskim środowisku intelektualnym jeszcze z okresu dwudziestolecia międzywojennego, kiedy jako początkujący malarz, kapista, zaprzyjaźnił się z wieloma ważnymi postaciami francuskiego życia kulturalnego, mogło wszak stanowić doskonałą przepustką do europejskiej kariery literackiej, na czym Gombrowiczowi bardzo zależało. Cztery lata po zakończeniu II wojny światowej, w maju 1949 roku, Gombrowicz, chcąc wydostać się z „peryferii kultury”, szukał w Czapskim wsparcia przy znalezieniu wydawcy francuskiego tłumaczenia Ferdydurke. Przekonany o oryginalności dzieła, wierzył, że autor wspomnień z „nieludzkiej ziemi” pomoże mu w nawiązaniu owocnych kontaktów. Czapski nie mógł jednak pomóc, co przerwało listowny kontakt na niemal dwadzieścia lat. Dopiero pod koniec lat sześćdziesiątych Gombrowicz, mający już zdecydowanie inną pozycję niż w pierwszych latach po wojnie, zachęcony fragmentem Wyrwanych stron, w którym Czapski omawiał Kosmos, ponownie zwrócił się do malarza, nakłaniając go, by ten napisał o nim szkic krytyczny w L’Herne – francuskim piśmie prowadzonym przez Jeleńskiego. Czapski jednak odpowiedział w liście z 11 kwietnia 1968 roku:

Nie widzę bym mógł o Panu pisać w „L’Herne” […] ciągle jeszcze nie dałem sobie, w sobie i dla siebie, rady z Gombrowiczem. Są w Panu warstwy i podwarstwy, są rzeczy, których w Panu nienawidzę, jest poczucie, że Pan konsekwentnie niszczy to, co daje mi sens istnienia jedyny […].


I choć Czapski kolejny raz odmówił Gombrowiczowi (a zrobił to w bardzo ciekawym stylu, wykorzystując formy zaimkowe – „nie dałem sobie, w sobie i dla siebie, rady z Gombrowiczem” – tak charakterystyczne dla samego adresata, a jednocześnie tak rzadko stosowane przez Czapskiego), to dość precyzyjnie ustosunkował się do pisarstwa Gombrowicza, tak że listy te, których fragmenty notabene zostały ostatecznie opublikowane w „L’Herne”, stanowią ważne źródło w zrozumieniu stosunku Czapskiego do kluczowych w twórczości Gombrowicza aspektów. Równie istotna dla recepcji Gombrowicza przez Czapskiego jest jego wspomnieniowa wypowiedź spisana przez Ritę Gombrowicz.

Czapski wielokrotnie podkreślał, że jego pisanie wynika jedynie z wewnętrznej potrzeby, że nie potrafiłby pisać o rzeczach, które go osobiście nie zajmują, często odnotowuje się też, że pisarz stosował wobec sztuki kryterium etyczne, toteż do Gombrowicza zniechęcała go nie tylko „sztuczność” i „poza na oryginalność”, lecz także, jak się wydaje, pewnego rodzaju metafizyczna beznadzieja. Jak w przytaczanym fragmencie zaznaczał, przeczuwał, że autor Kosmosu niszczy w nim „sens istnienia jedyny”. Gombrowicz był świadomy różnic, pisał do Czapskiego 30 maja 1949 roku: „Otóż nie wiem (biorąc pod uwagę wielką odmienność temperamentów), czy mam w Panu istotnego czytelnika”. Niemniej Czapski wyrażał chęć podjęcia się napisania o Gombrowiczu, żeby lepiej zrozumieć własne stanowisko: „Coś z tego jest u mnie, nie umiem domyślać bez pisania, więc moja pokusa pisania o Panu to chęć samemu sobie wyjaśnić i coś zrozumieć” (list z 23 kwietnia 1968 roku).

Pierwszy człon tytułu niniejszego artykułu „o metafizyce bez podstaw?” sugeruje, przez jaki pryzmat Czapski czyta Gombrowicza. Twórczość Czapskiego, szczególnie jego obszerna eseistyka i dzienniki, ma w sobie duży ładunek pytań o pierwszą przyczynę wszelkiego bytu i to, co Czapskiego najbardziej interesowało u innych twórców, to ich stosunek do spraw ostatecznych. Warto się zastanowić, jakiego rodzaju głębi Czapski szukał u Gombrowicza i czy w ogóle ją odnalazł. Horyzont intelektualnych poszukiwań pisarza-malarza sytuuje się między prawosławnym modernizmem, egzystencjalizmem a katolickim personalizmem w duchu Maritaina, co ściśle pokrywa się z biografią artysty. Wychowany na Kresach, w rodzinnym majątku w Przyłukach, w tradycji katolickiej, wykształcenie zdobywał w Petersburgu, później w Krakowie i Paryżu. Bogata w ciekawe tropy filozoficzne twórczość Czapskiego sprawia, że poznajemy Gombrowicza w zaskakujących kontekstach, jak choćby w kontraście do francuskiego noblisty, autora licznych powieści katolickich François Mauriaca.

Termin metafizyka w literaturoznawstwie rozumiany jest różnie, często używany jest wymiennie z takimi określeniami, jak duchowość, transcendencja, religijność czy sacrum3. Pojęcie metafizyka jest jednak rodzajem hiperonimu, który w ogóle umożliwia funkcjonowanie haseł pokrewnych, takich jak choćby duchowość czy religijność. Duchowość w badaniach literackich może być kojarzona z krytyką, która pytania o dzieło kieruje nie tyle w stronę budowy dzieła, ile w stronę jego znaczenia. Istotne jest też przekonanie, że poprzez literaturę można docierać do istoty rzeczywistości w stopniu nie mniejszym niż nauki ścisłe. Takie podejście cechowało właśnie Czapskiego, który szczególną wagę zwracał na duchowy wymiar dzieła, widząc w nim świadectwo prawdy o człowieku, a przez to prawdy o świecie. Ta właściwość odnotowywana jest w większości tekstów poświęconych malarzowi. Dociekania Czapskiego ściśle łączą się z chrześcijaństwem, w jego przemyśleniach odbija się nie tylko etyka chrześcijańska, lecz także myślenie o życiu w kategoriach wieczności i odkupienia.

Nie dziwi więc, że w twórczości Gombrowicza ze szczególną uwagą eseista odnotowuje miejsca, w których autor Kosmosu dotyka problemów metafizycznych. Nie jest bynajmniej w tym odosobniony, problem religijności w twórczości i w życiu Gombrowicza poruszali między innymi Jan Błoński w szkicu Gombrowicz i rzeczy ostateczne4, Jerzy Jarzębski w esejach Bóg ateistówTrudno być Bogiem5 oraz sam Gombrowicz w Rozmowach z Dominikiem de Roux6. W ostatnim czasie w dogłębny sposób do tego aspektu u Gombrowicza odniósł się Łukasz Tischner w książce pod znamiennym tytułem Gombrowicza milczenie o Bogu7. Autor podkreśla uwarunkowania kulturowe, w jakich pisarz wyrastał, zwraca uwagę na ziemiańskie korzenie rozumienia katolicyzmu przez Gombrowicza, co odbija się w jego twórczości, w której często katolicyzm jest przedstawiany karykaturalnie. Bazując jednak na słowach samego artysty, korespondencji z siostrą i Dzienniku, autor opracowania zauważa, że brak wiary u Gombrowicza nie jest dogmatyczny ani wojowniczo antyklerykalny.

Czapski niewątpliwie przejawiał skłonność do analizowania religijnych inklinacji twórców. Niekiedy można wręcz odnieść wrażenie, że wbrew powszechnym opiniom dostrzegał religijny potencjał twórcy czy dzieła, marginalizując jego inne aspekty. Warto zauważyć, że wielkie dzieło Marcela Prousta interpretował właśnie w sposób metafizyczny, podkreślając, że zbyt pochopnie rozprawia się o niereligijności autora W poszukiwaniu straconego czasu. W swym znanym eseju Proust w Griazowcu, wygłaszanym w niewoli w czasie II wojny światowej, sprzeciwiał się interpretacji Boya-Żeleńskiego, twierdzącego jakoby humor i radość życia stanowiły zasadniczy motyw sagi. „Wielokrotnie zauważano, że dzieło Prousta nie zawiera nigdzie śladu elementów religijnych, a słowo «Bóg» na tysiącach i tysiącach jego stron nie jest wymienione ani razu. Mimo to, a może właśnie dlatego, ta apoteoza wszystkich przelotnych ziemskich radości pozostawia nam na ustach Pascalowski posmak popiołu” – twierdził autor Na nieludzkiej ziemi8. Sytuacja, w której Czapski swą interpretację opiera na przekonaniach religijnych, nawet jeśli nie jest ona w dziele wprost artykułowana lub jest wręcz kontestowana, powtarza się częściej.

[Dalszy ciąg można przeczytać w numerze.]

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.