11/2023

Jarosław Banaś

Okładka ‒ nowela

– Posłuchaj uważnie, musisz zacząć pisać nowele, mówię ci, mam takie przeczucie, że za chwilę to właśnie nowelki będą się świetnie sprzedawać, będą szły jak szalone, mówię ci, małe kieszonkowe tomiki, krótkie opowieści włożone w miękkie płócienne okładki, z ładną czcionką, wygodną interlinią, do pochłonięcia między przystankami, kiedy ludzie jadą do pracy, albo kiedy gdzieś tam w mieście czekam na kogoś, sięgam po przytulny miękki tomik, nawet gdy prowadzisz, możesz podać pasażerowi z prośbą, żeby przeczytał tylko parę zdań, podajesz tomik, bo jesteś ciekawy, jak to się kończy, czy są w końcu razem albo czy odnaleźli syna, albo czy wędrowiec przeszedł przez pasmo gór do domu nad jeziorem, nie pytaj – już odpowiadam z całą odpowiedzialnością, to będzie trend, to będzie modne, mówię ci, książeczki w płóciennych, miękkich oprawach, podkreślam miękkość, bo to jest ważny wyróżnik, więc teraz jest najważniejsze, żebyś ty także nadał sygnał i wysłał do wydawnictw tych kilka wciągających historii, które tak od niechcenia opowiadasz, by mnie uwieść albo chociaż zatrzymać na dłużej niż na czas tej kawy popijanej z widokiem na morze, zacznij od tomiku składającego się z sześciu, może siedmiu nowelek, napisanych gładko od myślnika – do kropki, koniecznie z jednego posiedzenia, zrozumiałym lekkim stylem, bez tych słynnych dygresyjnych przystanków, bo to przecież właśnie te wszystkie oderwania od pisania, te uzasadnienia – to one zaburzają wartkość strumienia narracji, jak wiesz, tragedia oszukanych, czyli zepsutych powieści i o! powieści, ma swój początek pisanina w różnych stanach pisarskiego skupienia, ba pisarskiego skupiania się, bo przecież najważniejszy jest opowiadający, więc z chaosem w głowie nie dotykaj pióra, bo święta narracja musi być wolna od wszelkich autorskich destrukcji, od zatrzymywania się w drodze – a wszystko, co złe w literaturze, ma swój początek w utracie ciągłości opowiadania, jutro skończę, mówisz – bo dobrze mi idzie, to odpocznę, złapię jeszcze lepszy ton, jeszcze wyższy stopień zespolenia z czytelnikiem, ale jutro, za tydzień, wrócę do tego, niech mi się lepiej ułoży, nie, nie, mówię nie, zdecydowanie nie, to nie tak, posłuchaj, musisz opowiadać od myślnika – do kropki, bez szukania przyczyn, by odłożyć na później, że teraz na papierosa, na balkon albo do parku, albo szybki prysznic, no, a jak prysznic, to kawa, no bez kawy, wiadomo, podwójne espresso na rogu, no to po kawie papieros na deptaku, no bo jak, bez tego rytuału, i tak w końcu dochodzimy do tego, że jest pół stroniczki jakiegoś zaczynu, jakiegoś klimatu oczekiwania, jakiegoś przytomnego monologu, bo wiesz – dobrze jest zaczynać od monologu, to wciąga czytelnika, choć pisarze mało o to dbają, ale mówię ci, mój stary, mój stary słynny ojciec, no, sam wiesz, zawsze zwracał na to uwagę, ale oni wiedzieli lepiej, więc teraz ja powtarzam, po swoim starym ojcu, dobrze jest zacząć opowiadanie od jakiegoś wartkiego monologu, monologi nadają rytm, skracają fabułę do niezbędnej narracji, no, mówię ci, pomyśl tylko – stawiasz myślnik zamiast słynnej rozterki nad pierwsza literą i już poszło, no, mówię tu cały czas, że „musisz”, ale oczywiście to uproszczenie, nic nie musisz, to raczej takie zalecenie, praktyczne, na przełamanie się, jak wrócisz do swej jaskini barokowej muzyki, zepnij się i napisz pierwszą nowelkę, może opowiadanie, jakieś trzy strony bitego zapisu, bez ustawiania strony pod te wydawnicze formatowe wymagania, no, powiedzmy, razem jakieś trzydzieści trzy tysiące znaków, ale na kartkach satynowych, powiększonego formatu, nie kupuj na Boga ryzy w papierniczym, zamów papier arkuszowy, gładki, taki, na jakim pracowali wielcy narratorzy, no wiesz, sam na nich wyrosłeś, pomińmy nazwiska, i pisz atramentem, niebieskim, wyraźnym, ale jednak drobnym pismem – i, jak mówiłam, bez zatrzymywania się na czas dłuższy niż dla rozprostowania ramion, chociaż nawet to może wyrzucić cię ze strumienia narracji, więc ostrożnie z tym rozprostowywaniem ramion, pisanie to oczywiście także wysiłek fizyczny, no, trzeba się z tym pogodzić, ale jesteś w klasie wybrańców, potrafisz pisać pięć godzin, potrafisz, bo to samo się nie zrobi, nie dyktuj, nie myśl o wynajęciu młodej stenotypistki, tylko praca z piórem jest pracą, chociaż ty oczywiście uważasz, że to anioły siedzą za biurkiem, za stołem, w parku i popychają pióro, być może, w każdym razie pisz, mówię ci, pisz, a nie gadaj, opowiadasz mi od pięciu, jak nie dłużej, lat, fantastyczne początki, zawiązania akcji i zaskakujące rozwiązania, ale to złuda – oszustwo na usprawiedliwienie niemocy, nie napiszesz tej powieści, a jak nawet napiszesz, to nie będzie to dobra powieść, bo nie da się napisać powieści z jednego posadzenia tyłka, a nawet jak się czytelnicy nie połapią, że tkałeś ją z zakłóceniami strumienia świadomości, nawet jak ci się uda zamaskować to, że kilka razy w czasie pisania chciałeś ją spalić i zapomnieć, nawet jak uda ci się uniknąć tych zachwiań, to i tak nie przetłumaczą jej na angielski, a nawet jak przetłumaczą, to nie zamówią na jej podstawie scenariusza do hollywoodzkiej produkcji, a nawet gdyby to nastąpiło, to nie zapłacą, jak powinni, a nawet gdyby tak się stało, że dojdzie do filmowej premiery i że nie oszukają cię agenci specjalizujący się w odzieraniu prowincjonalnych debiutantów i że zaprosisz mnie na galę, czerwony dywan, fotograficzne ścianki i inne pierdoły, to i tak za tobą nie polecę, a tym bardziej nie zaciągniesz mnie do apartamentu dla gości, chcę, byś to wiedział, już tu i teraz, kiedy patrzymy na zimne ołowiane fale polskiego morza, żebyś nie miał złudzeń, czego od ciebie oczekuję i jaką drogę ci wytyczam, będziesz pisał nowelki, no, może etiudy, opowiadania, wierszowane moralitety, przypowieści, a nie tłuste powieści, bo tylko ta droga zaprowadzi cię w końcu do mych ust, a może nie tylko, ładne? – a może nie tylko… no, powiedz, że to ładne…

[…]


[Dalszy ciąg można przeczytać w numerze.]

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.