03/2023

Henryk Bereza

Oniriada

2000
w, 25 st

– wiem o Niemcu, który zniszczył swoje malarstwo – dyskusja o takim fenomenie – dyskutanci wiedzą, że ja go znałem – oficjalne uroczystości, państwowe, religijne – tłum w ławkach w całym Ogrodzie Saskim – siedzę na końcu, przy Marszałkowskiej – w środku ogrodu siedzi Henryk Krzeczkowski – w pobliżu zauważam Dariusza Nowackiego lub Krzysztofa Uniłowskiego – biorę od niego dwie książki – z dedykacjami, dla kogoś – jedna z książek w strzępach – przekładam strzępy, układam – rozmawiam z kobietą o Oniriadzie – kobieta leży na trawie – dyskusja o postaciach z nazwiskami w moich snach – dziejba na rynku w Skierniewicach – dziejba w Ogrodzie Saskim – tłum w ruchu – nowe budowle obok Grobu Nieznanego Żołnierza – zauważam znanych ludzi – rozmowa o książce w strzępach – z Dariuszem Nowackim lub z Krzysztofem Uniłowskim – chcę wracać do domu – nie byłem w domu przez całą dobę – matka nie wie, gdzie jestem – chcę iść pieszo przez Marszałkowską – idę ze Skierniewic do domu urodzenia – na domach plakaty – z „Trybuny Ludu” lub z „Trybuną” – tytuł gazety na dole – widzę Maćka Wierzyńskiego – robi znak, że rozumie tę demonstrację – śmiejmy się do siebie z daleka – – –
Noc, spałem niespokojnie, wstałem o wpół do siódmej –


p, 31 st
– mają się odbyć moje imieniny, u Olimpii – idę do niej – zadziwia mnie jej mieszkanie – zmieniło się wszystko – sufit ze szkła – przez okna widać Powiśle – niepokoję się, że nic nie przygotowałem – nie wiem, co przygotowała Olimpia – przychodzi kilka osób – dwaj znajomi od wieków, znajome kobiety – wódka prawie wypita – nic nie widać do jedzenia – rozmawiam z Małgorzatą Łukasiewicz – czeka się na następnych gości – Olimpia obiecuje jedno danie – wiem i nie wiem, co przygotowała – przychodzą nowi goście – niektórzy przynoszą wódkę – patrzę na dwie litrowe butelki – nie wiem, kto jeszcze przyjdzie – Olimpia zrobiła kiełbaski na gorąco – niby je się, niby ma się jeść – odbywa się coś, nie odbywa – nie rozumiem, jak to wszystko możliwe – dlaczego to zostało tak pomyślane – kończy się to przed południem – myślę o Olimpii – – –
Noc, spałem niespokojnie, wstałem o szóstej –


n, 6 lt
– uczestniczę w kreacji obrazu matki Mariana Pilota – domyślamy się, jak ona mówiła – żałuję, że nie słyszałem jej mowy – coś się o niej tworzy, coś powstaje – wielka impreza, wyjazdowa – mieszkamy w pałacu, hotelu – działacze – ni to chłopscy, ni to młodzieżowi – może to pisarze nurtu chłopskiego – coś się wygłaszało – poginęły teksty, referatów, przemówień – ogrom, nieskończoność wszystkiego – rzeczy w hotelu, zdarzeń, komplikacji – komplikacje przed wyjazdem – przesuwają się godziny wyjazdu – nie wiadomo, kto podejmuje decyzje – tkwię w wirowaniu słów, zdarzeń, w niemożnościach – jadę przez Warszawę, wracam – jestem w mieszkaniu Pawła Hertza – on mi daje książkę – mówię, że potrzebna jest jego postawa – ktoś dzwoni do drzwi – Hertz podnosi się z łóżka – wchodzą starsze i młodsze osoby – patrzą na mnie przy łóżku Hertza – wchodzi mężczyzna z wielką czupryną – nie wita się ze mną – myślę, to przyjaciel Hertza – dziwię się, że tak wygląda – chcę się odezwać – widzę go jakby w autobusie – nie wysiadłem przed rondem – wysiadam przed Kruczą – jesteśmy w prawie pustej restauracji – przyjaciel Hertza wychodzi – wypowiada słowa ni to po angielsku, ni to po niemiecku – formułka jakby w obydwu językach – – –
Noc, spałem bardzo niespokojnie, wstałem przed siódmą –


s, 26 lt
– rynek w Skierniewicach, plac w Warszawie – pokazuje się komuś wspaniałe ryby – wspaniałości pstrąga, łososia, węgorza razem – idzie się do kogoś, do domu – dom ze świetną przeszłością, w upadku – jesteśmy w dużym pokoju – był to kiedyś reprezentacyjny salon – gospodarz jest mi bliski – dba o mnie – obaj pamiętamy coś sprzed dziesięcioleci – święto, rocznicę, smak wspaniałej ryby – ta pamięć stanowi więź między nami – mówimy, jemy wspaniałą rybę – gospodyni pojawia się, znika – jest czymś skrępowana – dziwność w jej zachowaniach – je się rybę, jem łakomie – myślę, czy wspaniałej ryby nie braknie dla gospodarzy – myślę o gospodarzu – chcę ogarnąć ogrom czasu – tego, co pamiętamy – sprzed dziesięcioleci – – –
Noc, spałem z okresami bezsenności, wstałem po szóstej –


c, 2 mc
– ulice, sama przestrzeń, złote kolory – chodzę z Marianem Pilotem – może z Zygmuntem Trziszką – mówimy o zmianach – w mieszkaniach, w porządku świata – mam się o czymś wypowiedzieć – o literaturze, o bestsellerach – słucham opowieści o czyimś zachowaniu – ktoś wjechał do salonu na wrotkach – zniszczył parkiet – czytam tekst – na ścianie, na murze – instrukcja, opis czegoś – rozmowa o zachowaniach, o niestosownościach – – –
Noc, spało mi się bardzo źle, wstałem po szóstej –
Jarosław Iwaszkiewicz, dwudziesta rocznica jego śmierci, istnieje twórczo po dwudziestu latach jeszcze bardziej, niż istniał za życia, istnieje inaczej, w bardziej istotnej postaci –


[…]


[Dalszy ciąg można przeczytać w numerze.]

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.