A oni koszą trawę
Budzą otwartą ranę
Nad ranem
Duszą mnie ich spaliny
Najchętniej bym do nich strzelał
Z procy
Mają twarz grabarzy
To od trawy
Umarłej trawy
Na ich rękach
Jak się zapędzą
To koszą i asfalt
Ajkju coś wyraźnie im nie przyrasta
Ja już nie mam żadnych marzeń
Już tylko chcę
Strzelać do kosiarzy
Chaszcze!
Puszcza!
Tędy wirusy weszli!
Kosiarze to konfidenci!
Niech trawa będzie wysoka!
Niech zasłoni słońce!
Niech zamarzają silniki!
Nie dadzą pospać
A ja
Już trzecią noc
Budzę się o 4.44
I tylko koszenie słyszę tylko koszenie tylko
KOSZENIE!