11/2021

Maria Jolanta Olszewska

Poetycka lekcja historii,
czyli Podróże do Polski Jarosława Iwaszkiewicza

U schyłku swego życia Jacek Malczewski tak napisał w „Wiadomościach Literackich” (1925, nr 30):


Gdybym nie był Polakiem – nie byłbym artystą. Z drugiej strony nie zacieśniałem nigdy polskości mojej sztuki do pewnych wąskich, z góry nakreślonych ram. Wyspiański np. ograniczył pojęcie polskości do jednego miejsca. Często prowadził mnie na Wawel i mówił: „To jest Polska”. Tymczasem ja mu zawsze tłumaczyłem, że Polska – to te pola, miedze, wierzby przydrożne, nastrój tej wsi o zachodzie słońca, ta chwila tak jak teraz – to wszystko jest bardziej polskie niż Wawel, to jest to, co artysta-Polak powinien się przede wszystkim starać wyrazić.


Te słowa z powodzeniem można odnieść do Podróży do Polski Jarosława Iwaszkiewicza (1894–1980). Tak w nich pisał: „Niewątpliwie twórczość poszczególnych artystów w głęboki sposób bywa związana ze środowiskiem, z którego wyszli, z pejzażem, wśród którego żyli”1. Związek z krajobrazem, który ich ukształtował, jest – zdaniem poety – głębszy, niżby to się zdawało, czego świadectwem są – według niego – muzyka Fryderyka Chopina lub malarstwo Józefa Chełmońskiego. Iwaszkiewicz, wywodzący swój rodowód z dalekiej Ukrainy, należał do tych, którzy „zostali wydziedziczeni nie tylko z czasu, ale i przestrzeni”2. Ten kraj, gdzie poeta spędził pierwsze dwadzieścia dwa lata swego życia, a zwłaszcza ważne dla niego miejsca autobiograficzne: Kalnik, Daszów, Ilińce, Tymoszówka, Elizawetgrad, Kijów, Odessa, starte z powierzchni ziemi przez wojenną i rewolucyjną apokalipsę, utrwalone w pamięci i poetycko przeobrażone, zajęły szczególne miejsce w jego twórczości. Niewątpliwie „Jesienny wyjazd z Kijowa w roku 1918 był dla Jarosława Iwaszkiewicza podróżą ostateczną” – „Nie zmianą miasta, ale zmianą kontynentu. […] Nie było odwrotu ani powrotu, pozostały tylko wspomnienia i przyjaciele, których nigdy już nie dane mu było zobaczyć”3. Po raz ostatni Iwaszkiewicz przybył na Ukrainę w roku 1977, ale wtedy był to już zupełnie inny świat. Pomimo że miał świadomość nieodwracalności straty, to jednak nie traktował tego doświadczenia wyłącznie w kategoriach traumy i katastrofy biograficznej. Ukraina pozostała ważnym składnikiem osobowości pisarza. Można powiedzieć, że został on skazany na mentalne „powroty” do kraju swego dzieciństwa i młodości. W wierszu Serenada z tomu Krągły rok (1967) wyznał: „Buona sera, Gattopardo! / A ja jestem z Ukrainy”. Utrwalona we wspomnieniu ojczyzna, funkcjonująca na zasadzie archetypu utraconej przestrzeni domowej, zamyka się w jednostkowym doświadczeniu i potwierdza, że: „jesteśmy tworem naszych wspomnień i nasza świadomość jest funkcją naszej pamięci. Ta nasza przeszłość domaga się od nas upamiętnienia i pragnienie upamiętnienia przeszłości stale znajduje wyraz w naszych poczynaniach”4.

Iwaszkiewiczowska Ukraina – powołana do istnienia siłą nostalgii, reprezentująca miniony porządek czasu, przeżywana przez poetę jako wartość – jest stygmatem pamięci. W tym przypadku mamy do czynienia z osobistą formą pamięci człowieka. Iwaszkiewicz nieustannie odczuwał potrzebę stabilności aksjologicznej, która ukonstytuowałaby jego sferę uczuciowości, umożliwiła komunikację z transcendencją, uczyniła naturalnym kontakt z naturą. W jego przypadku wiedza o przeszłości pochodziła głównie z własnych doświadczeń, z ogromu obserwacji rozciągniętych w czasie oraz doznań z lektury wielu tekstów literackich. Różne historyczne doświadczenia pisarz traktował na równi z własnymi przeżyciami. Nie chodziło mu jednak o mimetyczne przywołanie przeszłości, o spisanie wspomnień w postaci pamiętników, tylko o artystyczne spożytkowanie obecnych w świadomości „śladów obecności”, aby wyjść poza czas realny w przestrzeń mityczną. Leszek Kołakowski w Obecności mitu udowodnił, że porządek rzeczywistości rodzi się w efekcie widzenia jej fragmentów jako obdarzonych nadrzędnym sensem. Struktury mitotwórcze dają człowiekowi w zmiennym temporalnie świecie stały punkt odniesienia. Pozwalają odczuć go jako stabilny poznawczo i ontologicznie spójny. Ukraina istniała w świadomości poety jako realność geograficzna i jako mit biograficzny, co – według Radosława Romaniuka – stworzyło napięcia w obrębie nie tylko biografii, ale również samej twórczości Iwaszkiewicza5. Różnorodne doświadczenia ukrainne, a szczególnie bolesna świadomość nieodwracalnego upadku kultury polskiej na Kresach, noszącego znamiona kataklizmu cywilizacyjnego, skłoniły pisarza do postawienia pytania o własną tożsamość narodową, kulturową i terytorialną. Tak o tym pisał w Książce moich wspomnień:

Wszystkie oznaki na ziemi i niebie mówiły mi – o tym, że nie mam po co siedzieć w Kijowie. […] tak więc zdecydowałem się bez żadnych wahań na opuszczenie Kijowa. […] Bez żalu pozostawiłem na Ukrainie wszystko umierające i umarłe, mogiły i żywe trupy, ludzi skazanych na zagładę, […] jak gdyby skrzydła poczuwszy u ramion, przeniosłem się w nowe środowisko, nowe okoliczności, na ziemię, do której przyzwyczaiłem się i przywiązałem podczas dawniejszych moich wakacji, a którą pokochałem, choć mi było w niej ciasno po szerokich polach mojego dzieciństwa [podkreślenia MJO].


W nowej rzeczywistości Iwaszkiewicz nie wyrzekał się wspomnień ukrainnych, o czym była już mowa, tylko miał świadomość wymuszonej konieczności tworzenia nowych miejsc autobiograficznych, dających szansę na określenie nowej tożsamości. W jego przypadku nie było to proste, o czym świadczą poszczególne eseje z Podróży do Polski. Wielokrotnie pisał o tym, że od samego początku jego związki z nową ojczyzną okazały się trudne, nieoczywiste i nieostateczne.

[…]

[Ciąg dalszy w numerze.]

Jarosław Iwaszkiewicz: Podróże do Polski.
Państwowy Instytut Wydawniczy,
Warszawa 1977, s. 244.
WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.