Biblia milczy czy się Adam z Ewą całowali
bardzo wielu myślących nic to nie obchodzi
chociaż najpierw się żyje a potem się myśli
Można tylko przypuszczać że się czuli nagle
zwyczajni już i ludzcy skoro z raju wyszli.
(Jan Twardowski, Adam i Ewa)
Autor, jakby świadom tego, że odchodzi, domknął żywota, zwracając myśli ku Wschodowi, czytamy bowiem: „Raj był umieszczony «na wschodzie słońca», co oznaczać ma, że kolebką cywilizacji jest Wschód”. Sama refleksja nad Świętą Księgą jest rodzajem powrotu do raju, gdzie biblijni rodzice – Adam (imię pochodzące od „adama – ziemia, a oznacza też «czerwony»”) i Ewa (nazwana przez autora hebrajskim Chawa, od słowa chaja – życie), a także ziemscy – Jan Śpiewak i Anna Kamieńska – „kiedyś się całowali” (opowiadając na pytanie postawione przez księdza Twardowskiego), a z tego pocałunku zrodził się autor, który pisząc, zostawia na progu śmierci to, co pilne, by zająć się tym, co najważniejsze. A cóż ważniejszego od rozmyślania nad światem, który „stoi na trzech rzeczach Torze, służbie Bożej i na życzliwości”? Szczęście bowiem osiągnąć można jedynie przez pogłębianie znajomości Boga, dzielenie się owocami Jego kontemplacji oraz serdeczne obcowanie z drugim człowiekiem, co jest gwarantem czystego sumienia. Jasno daje to do zrozumienia Śpiewak, powiadając: „Jedno jest pewne: studia nad Torą są pierwszym i podstawowym obowiązkiem”.
Poszukując utraconego Edenu poprzez rozważania nad Księgą Rodzaju, autor tworzy ponadczasowe dzieło wpisujące się w rabiniczną egzegezę midrasza. Dowiadujemy się, że: „Słowo midrasz wywodzi się od korzenia złożonego z liter dalet, resz i szin i oznacza «poszukiwać». Stosowane jest dla określenia tak metody, jak i bogatej literatury”. Zatrzymajmy się na chwilę nad trzema terminami, które często uznawane są za synonimy: egzegeza, hermeneutyka i interpretacja, zestawiając je z midraszem. Sięgnijmy do etymologii każdego z nich. Egzegeza (exegesis) składa się z greckiego przedrostka ex – „na zewnątrz”, z czasownika hegeomai – „prowadzić” oraz przyrostka sis – „oznaczającego działanie”, co, przekładając dosłownie, daje zwrot: „prowadzić na zewnątrz”, czyli „wydobywać sens”. Hermeneutyka – od greckiego hermeneutikos, zawiera w sobie hermeneuo – „ja odcyfrowuję” i tekhné – „sztuka”, a więc „sztuka odcyfrowania”. Warto zauważyć, że hermeneuo pochodzi od boga Hermesa, który miał za zadanie przekazywać tajemne wiadomości wybranym, które ci następnie rozszyfrowywali, oraz – co wiąże się z kolejnym określeniem „interpretacja” – był bogiem handlu. Łacińskie pojęcie „interpretacja” jest złożone z przedrostka inter – „między”– i słownego tematu pret, który występuje np. w pretium – „cena”– wskazując na pośrednictwo w porozumieniach handlowych.
Widzimy więc, że żydowski midrasz jako poszukiwanie sensu najbliższy jest greckiej egzegezie, tym bardziej że tego właśnie pojęcia zwykle używa się do odczytu tekstów biblijnych. Jednakże nie zapominajmy, że Żydom zawsze przypisywano szczególne zdolności do kupna i sprzedaży, a przecież wyćwiczony umysł rozwija swoje spekulatywne dyspozycje. Ciągłe myślenie, namysł i rozmyślanie (zauważmy, że w każdym z tych słów zawiera się „myśl” – główna sfera filozoficznych zainteresowań Hanny Arendt), tak charakterystyczne dla Żyda, opiera się na przeświadczeniu, że Tora (hebr. „nauka”, „prawo”, określenie zarówno całości Biblii Hebrajskiej, jak i Pięciu Ksiąg Mojżesza, czyli Pięcioksięgu), „jest również […] słownikiem, dzięki któremu daje się wyrazić wszelkie uczucie i każdą myśl”, bo w niej „wszystko jest zawarte”, zarówno sprawy ziemskie, jak i niebiańskie. Toteż midrasze jako objaśnienia Tory dzielą się na halachiczne – rozstrzygające prawne zapisy, które regulują „wszystkie aspekty życia religijnego Żyda, określające jego powinności religijne i cywilne”, i agadyczne1 – niemające charakteru normatywnego, lecz moralny i odwołujące się „do legend, folkloru, historii”. Choć jej tekst jest zamknięty (Tora pisana), to „otwarte są jego wymiary znaczeń” (Tora ustna, będąca uzupełnieniem pierwszej), dzięki czemu: „Midrasze ciągle powstają”, gdyż „Istnieją, póki czytamy Torę, póki chcemy ją rozumieć, póki jej szukamy”, wciąż „zadając sobie pytanie pierwsze: dlaczego?”.
Większość midraszy to komentarze oparte na intertekstualności, co oznacza, że jeden tekst nigdy nie występuje w izolacji, zawsze istnieje w relacji do innego. Znaczenie zaś tekstu nie zawiera się ani w nim, ani w tym drugim, z którym się w jakiś sposób wiąże, lecz leży pomiędzy nimi, dzięki czemu brakuje zamknięcia. Kwestia sensu pozostaje zawsze otwarta i może wciąż być aktualizowana. Jak to zwięźle wyraził chasydzki rabbi Nachman z Bracławia (1772–1810): „Zabronione jest się starzeć!”. Żyd świadom jest tego, że w studiowaniu Tory nie o progresję chodzi, lecz o ponowne spotkanie z Wszechmocnym, nie szuka się jedynej odpowiedzi – w judaizmie brak dogmatyzmu – lecz drogi do prawdy, która „rodzi się z pytań, wątpliwości, stałego poszukiwania”. Tylko w ten sposób człowiek może spełnić swoje powołanie, jakim jest „odkryć w Torze sens i cel stworzenia”. I właśnie dlatego Paweł Śpiewak bierze na warsztat Księgę Rodzaju, zwaną po hebrajsku Bereszit – od pierwszych słów, które oznaczają „na początku” – by w ten sposób móc ponownie wpisać się w akt stworzenia będący „wezwaniem do samoprzemiany człowieka” i pozwalający „udoskonalać dany mu świat”. Każda myśl poświęcona Torze, a więc skierowana ku Bogu, „tworzy anioła”, który ma do spełnienia jedno zadanie: jeśli jest wynikiem dobrych skłonności, udoskonalić akt stworzenia, w przeciwnym zaś wypadku – zniszczyć go.
Paweł Śpiewak – przemieniwszy się w malacha (hebr. „anioł”: „co dosłownie znaczy «wysłannik»”) – przekazuje w napisanym przez siebie
PaRDeS to akronim składający się z nazw czterech poziomów lektury: 1. Pszat, 2. Remez; 3. Drasz i 5. Sod. Każde z nich w sposób sobie właściwy odnosi się do pewnego sposobu rozumienia, które prowadzi od dosłownego (pszat) – oczywistego – do mistycznego (sod) – ukrytego w tekście. Można powiedzieć, że pszat to znaczenie natychmiastowe, wynikające z tekstu; remez to możliwość odpowiedniego odczytania aluzji w nim zawartych, drasz zaś to komentarz do odniesień podanych przez remez – oba odczyty wypełniają lukę, która znajduje się w tekście. Sod ze swej strony dalekie jest od tekstu, bo interpretuje go z punktu widzenia osobistych doświadczeń komentatora, dlatego najczęściej było stosowane przez mistyków, dla których walor osobisty jest konstytutywny. Zamiast zapełniać lukę, sod wzbogaca tekst o nowe znaczenie, które może być dane jedynie w sposób nadprzyrodzony. Śpiewak, przedstawiając treść Księgi Bereszit, począwszy od aktu stworzenia, poprzez losy m.in. Adama, Abla, Kaina, Seta, Noego, Abrahama, Izaaka, Jakuba i Józefa, do postaci anielskich, wykorzystał wszystkie cztery sposoby objaśnień.
Pszat, będące podstawowym „rozumieniem tekstu” zostaje zastosowane przy omawianiu największych bohaterów w dziejach Izraela – Abrahama, Izaaka, Jakuba i jego synów, Mojżesza oraz króla Dawida (ci dwaj ostatni z Księgi Wyjścia – hebr. Szemot – „Imiona”), którzy byli pasterzami i: „Prowadzili życie nomadów, przebywając pośród dzikich zwierząt”. Śpiewak, opierając się na znaczeniu imion Kain (hebr. „zdobycz”) i Abel (hebr. hawel – „marność”), zastosowawszy drugi poziom odczytu – remez (hebr. „symbol”) – dochodzi do symbolicznego objaśnienia braci: pierwszy utożsamia pragnienie posiadania, drugi zaś odzwierciedla mądrość Koheleta (2, 11) „wszystko marność”. Drasz (skądinąd słowo to ma wspólny rdzeń z midraszem) – trzeci szczebel interpretacyjny – wydobywa z tekstu zaskakujące idee, które „nie są wprost zawarte w zdaniach Tory”. Dzięki temu historia wieży Babel staje się dla Śpiewaka przykładem ludzkiej współpracy, a w połączeniu z historią Kaina i Abla prowadzi do stwierdzenia, że „Bóg Tory – jak dobrze wiemy – nie lubił miast”, co autor tak tłumaczy: „Pierwsze zbudował potomek Kaina dla swego bezpieczeństwa”, natomiast twierdza swoim kolosalnym wymiarem wznosiła się ponad inne. Czwarty poziom sod (hebr. „tajemnica”) pozwala zrozumieć ofiarę Abrahama w sposób mistyczny. Czytamy: „Abraham, ofiarowując syna, ofiarowuje coś najcenniejszego ze swego życia, oddaje kogoś, kto był ucieleśnioną nadzieją. Oddając go, oddaje swoją duszę”.
Kabała, która jest „poznaniem boskości postrzeganej jako świat pośredni między niewysłowionym absolutem i naszym światem” (Charles Mopsik, Kabała, przeł. Adam Szymanowski), posługuje się głównie metodą sod dla objaśnienia Pisma i udoskonaliła ją tak bardzo, że – chociaż była ona stosowana nie tylko przez kabalistów – została ich emblematem. Jedną z najsłynniejszych technik stosowanych przez kabalistów jest gematria, która, bazując na tym, że „każdej z dwudziestu dwóch liter hebrajskiego alfabetu odpowiada pewna wartość numeryczna”, pozwalała dojść do misteryjnego przekazu Pisma. Gematria jest chyba najbardziej znaną metodą numerologii mistycyzmu żydowskiego i występuje w wielu formach.
Na samym początku musimy zrozumieć, że to nie wartość numeryczna tworzy związek między wyrazami, lecz odwrotnie, związek tworzy równą wartość numeryczną. W tym tkwi esencja gematrii, która często traktowana jest powierzchownie, jako rodzaj pewnej zabawy, dodającej kolorytu oraz tajemniczości zwykłej rzeczywistości, a osoby ją praktykujące uważają, że najważniejszy jest walor numeryczny, który wedle nich konstytuuje związek. W rzeczywistości, jak podkreślają znawcy, walor numeryczny powstaje za sprawą ukrytego związku, który zachodzi pomiędzy wyrazami/wyrażeniami, a nie odwrotnie. Gematrię przywołuje Śpiewak, objaśniając, dlaczego dopiero po upływie dwudziestu sześciu pokoleń „od narodzin świata Mojżesz wstąpił na górę Boga, by usłyszeć od Niego, że uczyni On dom Jakuba szczególną swoją własnością pośród wszystkich ludów”. Pisze: „wartość liczbowa czteroliterowego, tajemniczego Imienia Najwyższego (Jud He Waw He), imienia, które odnosi do doświadczenia duchowego, intymności przezywania Boga, wynosi właśnie dwadzieścia sześć, kabaliści i fachowcy od mistycznej gematrii wnoszą, że tylu trzeba było pokoleń, by Imię wpisało się w historię istnienia świata”. Wtedy to „przyszło objawienie” i „Tora w całości dana została Mojżeszowi”. Ona zaś jest „źródłem życia”, do którego – wedle relacji najważniejszej księgi kabały Zoharu (hebr. „blask”) – wszyscy, którzy są spragnieni, przyjdą i spróbują wody, za pomocą której „król podlewał” korzenie drzewa życia. Księga Blasku (Sefer ha‑Bahir) jest główną kompilacją żydowskiej hermeneutyki, w Zoharze zawarte jest całe nauczanie powstałe do momentu jego powstania – w ostatnich dziesięcioleciach
Narracja Śpiewaka przywodzi nas na powrót do Edenu, a co ważniejsze, do Ojca Wszechmogącego, gdyż tak naprawdę w Księdze nad księgami. Midrasze, wszystko krąży wokół Niego. Dla autora jego własny ojciec stworzony został na podobieństwo Boga, choćby dlatego, że był twórcą poezji, którą uważać można za rajski – bo najdoskonalszy z punktu widzenia literackiego – obraz świata. Czytamy: „Ojciec pracował w słowach”, co wyjęte z kontekstu mogłoby równie dobrze dotyczyć Boga Ojca. Jego osoba – na kartach ostatniej książki Śpiewaka – przechadza się jak Bóg po rajskim ogrodzie (zob. Rdz 3, 8), albo też skromniej, ojciec to Adam przydający światu nazwy, a więc powołujący go do życia w umyśle ludzkim. Paweł Śpiewak od ojca Jana nauczył się szukania „drogi w głąb języka”, która prowadząc „po stopniach mowy”, schodzi „w głąb nas samych”, by u kresu dojść do poznania. Początek tej wędrówki zawdzięczał także matce – Annie Kamieńskiej – której zadedykował tę właśnie książkę, gdyż to ona, podobna do Ewy – życiodawczyni – wprowadziła go w świat Księgi. Anna Kamieńska, wieloletnia przyjaciółka ks. Jana Twardowskiego, którego słowami otwieramy niniejszą recenzję, żyła Pismem Świętym, które czytywała w oryginale. Długie z nią rozmowy na temat Biblii zaowocowały Księgą nad księgami. Midrasze, książką napisaną poetycką wiarą judaizmu przez Pawła Śpiewaka – osobę, która nigdy nie pisała wierszy i nie była rabinem, lecz Bóg miał w niej „partnera w dziele łączenia i naprawiania (tikun) światów”.
Książka ta to niezwykła przygoda w świecie judaizmu. Autor rozszyfrowuje dla nas Biblię hebrajską, wykorzystując wszystkie cztery opisane wcześniej metody egzegezy. W jego pracy znajdziemy zarówno te, które zrozumieć może i przyjąć musi każdy, kto sięga po Pismo Święte (pszat), jak i inne, wymagające głębszej znajomości Biblii, historii czy prawa, a w końcu takie, w których dla odnalezienia sensu interpretacyjnego konieczne jest Boże natchnienie. Wszystkie pokazują cztery aspekty duchowości człowieka wierzącego: pszat – miłosną relację, remez – osobisty światopogląd, drasz – wspólnotową więź religijną i sod – transcendentalną intuicję. Paweł Śpiewak w sposób niezwykle przystępny, objaśniając Księgę Rodzaju, przedstawia bogatą żydowskość, wprowadzając czytelnika w fascynujący świat judaizmu, jego dzieje, filozofię, kulturę, literaturę oraz mistykę.
Kluczowe hebrajskie zwroty podane są w polskiej transkrypcji, a praca wzbogacona jest o „Słownik osób” i „Słownik ważniejszych pojęć i dzieł”. Ta piękna książka jest impulsem do rozważań nad trzema podstawowymi pytaniami, które zawarł w swoim obrazie Skąd pochodzimy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy? francuski malarz Paul Gauguin. Te trzy pytania pojawiły się w umyśle Adama i Ewy zaraz po wypędzeniu z raju, a Bóg ulitował się nad nieposłusznym człowiekiem – który wygnany, utracił nie tylko idealne miejsce na ziemi, lecz także, co nie mniej ważne, pamięć o swoim pochodzeniu, pewność swojego istnienia oraz cel swojego jestestwa – i ofiarował mu Księgi, by poprzez ich studiowanie odzyskał zagubioną świadomość samego siebie. Nie oczekując na odpowiedź, wciąż je zadawajmy, bo „chociaż najpierw się żyje, a potem się myśli”, to można tylko przypuszczać, że „twórca (Stwórca) i dzieło są ze sobą związane węzłem czułości i współodczuwania, a w ich relacji jest zawsze również miejsce na skruchę, uśmiech, przebaczenie i rozczarowanie”. Tym etycznym akcentem Paweł Śpiewak daje wiarę w dobroć, która płynąć może zarówno od Stwórcy, jak i od jego ludzkich stworzeń, gdyż związek między nimi jest wzajemny, oparty na równości, ponieważ „Bóg bada człowieka i człowiek bada Boga”.