10/2024

Jadwiga Clea Moreno‑Szypowska

Poza obiegiem

Czytając równolegle Śmierć tragedii George’a Steinera (przeł. Krzysztof Filip Rudolf, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2023) i Niemiejsce Marty Zelwan, chciałoby się tę recenzję rozpocząć ostrzeżeniem rodem z pierwszej z nich: „Wkraczamy na rozległy i niebezpieczny obszar”. Niemiejsce bowiem to dziennik postaci tragicznej, pogrążonej w głębokiej depresji, która każe jej płakać, płakać, wciąż płakać. Bohaterka – być może jest nią sama pisarka, o czym zdaje się świadczyć to, że podpisuje książkę własnym imieniem, że mówi w niej o wydaniu Miejsca na rzeczywistość – mogłaby spytać razem z corneille’owskim wodzem Suréną: „Gdzie mam szukać pomocy, / O niebo, gdy wciąż trzeba kochać, cierpieć, umierać?”. Odpowiedź próbuje znaleźć w jakuckim filmie, zapraszając czytelnika do jego obejrzenia, i we wskazówkach Petera Handkego: „Bądź nieumyślny. / Patrz w oczy. / Uważaj na znaki. / Troszcz się o przestrzeń i zachowaj każdego w jego własnym obrazie. / Nie spiesz się. / Daj się rozproszyć. / Spaceruj po wsiach” oraz w pocieszających listach Grzegorza Strumyka: „dla mnie to zrób, największe co możesz, ufaj sobie”.

Bohaterka/autorka/narratorka wybiera jednak pozostanie w wiecznym uśpieniu, gdyż sny przynoszą jej tymczasowy spokój, szepcząc kojąco: „Nie bój się!”. Zawsze bowiem można wszystko zacząć od nowa, nawet po śmierci, gdyż „śmierć nie liczy się z czasem”. W równoległym świecie Marty Zelwan czas nie przepływa linearnie, lecz falowo, co daje możliwość, by „koniec postawić przed początkiem”. Niestety nie da się tego spełnić na kartach tego „pamiętnika przetrwania, kroniki wiatru, historii przyszłości”, jak życzy sobie autorka, gdyż nie wierzy w przetrwanie, choć mówi: „To, co było, nie znika, jest we wszystkich swoich skutkach”.

Na darmo doszukiwać się w tych zapiskach przyjętej logiki istnienia, gdyż osoba nam się zwierzająca żyje i chce żyć w tytułowym Niemiejscu, o którym pisze: „Życie łatwo mnie tam znajduje i wcale tak bardzo się nie umiera, a jeśli komuś się to przydarza, okazuje się przejściowe”. Ponadto: „Każdy jest tam wieloma postaciami, jednocześnie dzieckiem, starcem, staruszką i Buddą, który ukończył 29 lat życia, a wtedy usiadł pod drzewem bodhi, aby uwolnić wszystkie istoty od cierpienia”. Jednak polska pisarka tego nie osiąga, gdyż przerażona jest chorobami i śmiercią. Dręczą one jej duszę i ciało, nie pozwalając zaświadczyć za niemieckim poetą Friedrichem Hölderlinem: „Jestem spokojny (spokojna), nie szukam już niczego / Prócz miejsca gdzie się poświęcę”.

Choroby otaczają ją ze wszystkich stron. Przyjaciółka – Monika – jest terminalnie chora: „już nawet nie może pić”, a kiedy budzi się z krótkiego snu, „wstaje z radością, że ciągle jesteśmy żywe w stu procentach”. Epidemia koronawirusa sprawia, że sama też zapada na: „horobę. [sic!]/ 39,2 stopnie w nocy” Medycyna jest bezradna, gdyż zamiast próbować ozdrowić, skupia się „tylko na chorobach”. A tymczasem ona – bohaterka/narratorka/autorka – właśnie chce wyzdrowieć, by móc ponownie „przekroczyć jeszcze jedną granicę”.

Chciałoby się zapytać: jaką granicę? Z tonu książki wynikałoby, że tę ostateczną, po drugiej stronie której już nie „okropność czeka” – parafrazując Friedricha Schillera – lecz sens, w którym to „człowiek mógł wyzbyć się lęku”. Właśnie lęk jest głównym bohaterem Niemiejsca, przybiera wszystkie możliwe postacie: począwszy od indywidualnego strachu, towarzyszącego bohaterce „od małego”, aż po grozę, która nie jest już „prywatną sprawą”, lecz przerażeniem ogarniającym całą ludzkość, wszechobecną paniką. Narratorka, która już przed pandemią zatrzymała swój świat, obserwuje teraz, jak dołącza do niej „większość mieszkańców Ziemi”. Dostrzega w narzuconym odosobnieniu szansę na kontemplację, w której ludzkość poczuje „wszystkie czasy naraz, […] jakby porządek czasu nie miał wielkiego znaczenia”. Jest to możliwe jedynie dla osoby nad wyraz wrażliwej, która w poczuciu wszechogarniającego lęku, zamknięta we własnej matni, tęskni do ludzi, choć wie, że: „nie powinna kierować do nich myśli, to ich wytrąca z równowagi, to im szkodzi”. Toteż dawno dała sobie „spokój z rozumieniem ludzi”, i nie liczy „na zrozumienie dla siebie”.

Paradoksalnie jednak za sprawą pandemii świat staje się jej bliższy. To nie ona wyciąga do niego rękę, tylko on o nią się ubiega. Już nikt jej nie radzi „wyjdź z domu”, teraz nakazuje „zostańwdomu [sic!]”. Do tej izolacji od ludzi powinno się dodać izolację „od informacji”, jednak to by przeczyło cywilizacji, a ta, wedle Marty Zelwan „to odwieczne, globalne dzielenie się bólem, przemocą, nienawidzeniem, ciągłym niepokojem”, zapewne dlatego, że tylko to jest wszystkim wspólne. Czytamy: „wszędzie i zawsze jest nieszczęście”. Gdy zaś osobiste nieszczęście przeradza się we wspólnotowe, odosobniony: „Lęk, lęk, lęk” staje się udziałem wszystkich i uniwersalna panika działa uspakajająco. Bohaterka może znowu wyjść na ulice, na których panuje cisza, „jakby na świecie nic nie było”. Wewnętrzny imperatyw nakazuje chodzenie, bo w nim ukryta jest tajemnica – chciałoby się dodać przetrwania – określona przez autorkę przymiotnikiem „aluzyjna”.

Zapiski Niemiejsca, rzec można „mającego miejsce” od 9 września 2019 do 20 kwietnia 2020 roku, opowiadają o kondycji ludzkiej, której tragizm istnienia sprawia, że „Trzeba śnić”, gdyż: „Nie da się uciec od rzeczywistości”. Pozostając w niej, skazujemy świat na bycie krainą bagien, w której nie ma żadnej nadziei. Wystrzegaj się więc czytelniku „strasznych rzeczy” i odwróć się od tego, „gdzie piekło, ciemność, otchłań siarki, gdzie wszystko płonie, parzy, cuchnie, niszczeje” (parafraza Williama Shakespeare’a, Król Lear, przeł. S. Barańczak). Wychodząc poza obieg zastanej rzeczywistości, można zaszyć się w świecie snów, w którym opisana jest historia ludzi i historia świata, tylko tam istnieje bowiem prawdziwa rzeczywistość. Ten świat oniryczny, który towarzyszy wszystkim książkom Marty Zelwan, zostaje tutaj ponownie przywołany, gdyż chcąc nie chcąc, to on jest Niemiejscem, do którego wszyscy zdążamy.

Marta Zelwan: Niemiejsce.
Stowarzyszenie Pisarzy Polskich,
Warszawa 2023, s. 230.
WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.