Dobrą sposobność takiego panoramicznego spojrzenia przynosi wydana przez Biuro Literackie antologia Romantyczność 2022. Współczesne ballady i romanse inspirowane twórczością Adama Mickiewicza. Jest to książka o tyle szczególna, że poza zebraniem blisko czterdziestu autorów w jednym tomie – dodajmy, że różnorodnych pod względem pokoleniowych przynależności, od roczników wojennych po osoby nastoletnie – stawia ona tych twórców w wyjątkowej sytuacji lirycznej, konfrontując ich z dziełem Adama Mickiewicza, a w szczególności z otwierającymi nowożytny rozdział w polskiej poezji Balladami i romansami. Taki punkt odniesienia może być zobowiązaniem, inspiracją, może wywołać onieśmielenie lub stać się pretekstem do artystycznej prowokacji – zawsze jednak stanowi niezbywalne tło dla utworów, które w antologii zostały pomieszczone. Ów kanoniczny wspólny mianownik, nad którym nadpisuje się utwory nowe, pozwala lepiej uwidocznić ich kontury, a także nakreślić pewne linie tematyczne i stylistyczne, obszary zainteresowań, wrażliwości i ideowych zapatrywań. Słowem – celem niniejszego szkicu jest, w miarę możliwości, ukazanie całego pejzażu, nie zaś jedynie oderwanych od siebie punktów krajobrazu czy wysp archipelagu, o którym przed laty pisał, metaforycznie mapując polską poezję najnowszą, Marian Stala.
Wspomnieliśmy o pokoleniowym zróżnicowaniu autorów antologii. Wypada dopowiedzieć, że jest to grono złożone zarówno z twórców o bogatym dorobku, debiutujących na długo przed 1989 rokiem (jak Piotr Matywiecki czy Bogusław Kierc), z nieco młodszych, lecz nie mniej uznanych przedstawicieli pokolenia „bruLionu” (jak Miłosz Biedrzycki, Grzegorz Wróblewski i Karol Maliszewski), z ważnych reprezentantów roczników ’70 i ’80 (tu między innymi Roman Honet, Joanna Mueller, Kacper Bartczak, Jacek Dehnel), w końcu także z poetów najmłodszych, choć już dostrzeżonych (np. Antonina Tosiek i Aleksandra Byrska), oraz debiutantów sensu stricto (jak Natalia Roguz czy Janka Harasimowicz). Również więc ta bogata i różnorodna reprezentacja pozwala nam uznać Romantyczność 2022… za zjawisko przekrojowe i miarodajne, pokazujące to, co w polskiej poezji najnowszej obecne, oraz to, co dopiero do niej wkracza.
Jest to, dodajmy, zjawisko, w przeważającej mierze poetyckie, choć znalazły się w tomie także prozy, zbliżone wszelako do liryki poprzez swą zwięzłą formę i oscylującą na granicy prozy i poezji stylistykę. Inna rzecz, jak w perspektywie gatunkowej należałoby czytać dziś Mickiewiczowskie Ballady i romanse, którym nieobcy jest przecież żywioł opowieści czy rozległe, determinujące strukturę utworów, partie dialogowe, kojarzone dziś raczej z prozą – ten wątek przyjdzie jeszcze rozwinąć. Prozami zawartymi w antologii zajmować się tutaj obszerniej nie będę, warto jednak odnotować pewną związaną z nimi prawidłowość. Otóż większość tych utworów pochodzi od młodszej części opisanego wyżej grona autorów. Tak jakby debiutanci ciążyli w jakiś sposób ku prozie, nawet wtedy, gdy przychodzi im odnosić się do kanonicznego dzieła polskiej poezji. Można widzieć w tym niechęć do estetyzacji i metaforyzacji rzeczywistości – jakbyśmy mieli do czynienia z przedłużeniem tego procesu, który twórcom pokolenia „bruLionu” kazał przechodzić od patetycznej i zapośredniczonej liryki lat 80. do pisania bezpośredniego, osobistego, nad wielkie tematy przedkładającego codzienne doświadczenia. Dalsze postępowanie na tej drodze okazuje się skutkować całkowitym rozbiciem formy wiersza jako ciągle w jakimś stopniu sztucznej i przejściem w gatunki prozatorskie, będące połączeniem osobistej relacji (wspomnienia, pamiętnika) i reportażu. Być może prawidłowość ta jest także pochodną upraszczania wszelkich tekstów obecnych w przestrzeni publicznej – a przecież, jak nigdy dotychczas, zanurzeni jesteśmy w oceanie tekstów – oraz skłonności do jednowymiarowej retoryki.
W tym miejscu – gdy mówimy o prozach pomieszczonych w antologii – warto zauważyć jeszcze niemal powszechne stosowanie przypisów do utworów zarówno poetyckich, jak i prozatorskich. Przypisy te, niekiedy bardzo obszerne, mają za zadanie objaśniać motywacje piszącego, jego, by tak rzec, liryczne stanowisko, a niekiedy wręcz eksplikować sens wiersza czy uzupełniać jego wymowę. Jeśli poezja potrzebuje takiej eksplikacji, jeśli wiersz sam się nie broni, nie świadczy to najlepiej albo o poecie, albo o jego modelowym czytelniku. Jednak mówi to jednocześnie coś ważnego o współczesnych oczekiwaniach wobec poezji; o tym, czym wiersz może być, i o tym, co już wykracza poza jego zakres – również do tego zagadnienia przyjdzie nam jeszcze wrócić.
[…]
[Dalszy ciąg można przeczytać w numerze.]