11/2022

Miloš Doležal
przełożył Przemysław Dakowicz

Psalm

Pan jest moim pasterzem, niczego nie pragnę,

prawie wszystko mi odebrał,

zdruzgotane pastwisko,

czego miałbym się lękać.

On jest bliżej, niż się zdaje,

aż do rana

przebywać mogę w Jego domu,

gdzie milczy długo, milczy uparcie.

Szczęście i życzliwość mnie prowadzą,

także głosy ukochanej i zmarłych przyjaciół.

Jego pręt i laska są mi pociechą,

albowiem rózga i kańczug

nocą tańcują po mnie, nie dasz mi spać,

aż nad ranem miłosierny opatrunek

w postaci wyczerpania.

Prochy ukochanej pochowaliśmy wczoraj,

na grzebieniu jej rude włosy,

w szafie sukienki,

zapachy

nie bledną.

Zastawiasz stół, kielich mój napełniasz po brzegi,

by zaraz mocno pociągnąć za obrus,

rozpychasz się w nas jak kula wśród kręgli.

Kielich się rozpryska i tłuką naczynia,

łzy cieką i ciemność zapada u stołu.

Samem popiół,

a wstać mam z popiołu?

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.