Po nas choćby potop; ale potop przed nami,
przed nami ulewy, powodzie, upały i susze:
tak piszą już nawet w gazetach – nawet w wierszach –
i jest to uwalniające jak poczucie przegranej,
po której nie trzeba już dłużej się szarpać –
można wrócić do nieważnego, przyziemnego życia.
Jest piękny, słoneczny dzień. Stoję na balkonie
z kubkiem herbaty i kromką z pasztetem z cieciorki.
Mogę cieszyć się chwilą: nikt nie chce moich rąk
do pracy, a pieniędzy na wyjście też nie mam.
Patrzę na jesion, rok temu zasadzony pod blokiem.
Powegetuje, potem uschnie. Ma swoje 5 minut.