Raz jeszcze ważysz się, wielokroć opłakany cieniu,
Objawić w pełnym świetle dnia…
J.W. Goethe, Trylogia pasji
…dziwna była ta droga za mną, którą mi oglądać przyszło,
wszak to, co widziałem, ginęło u przepaści brzegu;
nie zostawiałem nic za sobą, jakbym też niczego
nie wlókł za sobą od przeszłości w przyszłość.
Nierozpoznawalne idee, sprawy porzucone wiatrom,
ledwie jak bruk pod kołami, do którego przywykłem;
droga za mną bez cienia, który rozciągał się zwykle
zmierzchem, a nocą, jak pies u nóg zasnął.
Można zgubić szczęście, majątek, można książki spalić,
nie czuć, że Bóg podąża jeszcze zawikłanym tropem,
dumą się unieść i cień rzucić na ziemię.
Z popiołów ku niebu ulecieć, można gniew oddalić,
można wierzyć Bogu, że jeszcze nie stracił nas z oczu,
lecz nie można istnieć bez własnego cienia…