7–8/2025

Tadeusz Pióro

REWOLWER

I

Wyglądała jak macierzyństwo z obrazów w małych muzeach

Lub rumianolice chłopki, którym się udało

Mają stereofonię i batystowe chusteczki

Ja tylko żółtą koszulkę lidera

Revolver leciał na okrągło

Puszczało się płyty jak forsę i farbę

Bure sylwetki chłopów bez nadziei

Złudzenie, że słyszysz bicie dzwonów

Anioł pański przyjmie każdą pracę

O rewolwer Majakowskiego

Zabijano się na perskim jarmarku

Z widokiem na Hutę Warszawa

Najgorzej wspominam sny o nieśmiertelnych

Którym tylko to się udało

Ich przypadek to przepadek losu

Tak pięknie to brzmi po niemiecku

Po ciemnej stronie księżyca

Revolver brzmi jak wartki nurt Bugu

Nastało lato i świsnęło mi radio

Mogliśmy powołać się na szczęście

W nieszczęściu i ufać tylko intuicji

Gdyby nie strajk kolejarzy i życie na peronie

Z muzyką z megafonów zamiast informacji

O życiu pośmiertnym lokomotyw i wagons-lits

Utylizacja objęła cały tabor

Revolver raz chodził, raz leciał na okrągło

Raz płynął jak Bug wartkim nurtem w dół

Nie potrafiono odróżnić komedii od tragedii

Ani obłędu od kosmosu

W bezkresnym języku pustyni

Tylko światło jest na pustyni

Ewa jej było, wcześnie zaczęła

Pierwsze łzy niespełnionej miłości

Płynęły wartko jak Bug

Chwilami Revolver robił za wiry

Na pustyni jest tylko światło.

II

De revolutionibus, gwiazdy wiszą jak kandelabry

W sferach niebieskich wypada się obracać

I szeptać coś o ludzkiej naturze i rewolucji

Niby że razem im nie do twarzy, synkopują

Uderzenia posłusznego serca i rytm

Rytm ruchów Prometeusza przykutego do skały

To właśnie rytm obrotów bębenka

Cezura przy zmianie położenia celu

Choć celem jest zawsze gilotyna

Tylko Antygona udaremnia polityczność

Przywraca człowieka ziemi

W tym ujęciu ziemia jest niczyja

Zjawiska organizują się do większych struktur

Gwiazdy świecą pomyślnie nad wzgórzami szubienic

Dla zwolenników nocnego uderzenia

Kalendarz jest nieczytelny, lecz nie ma czasu

Bez słów. Czy w sprawie tej spluwy rację miał Czechow?

Ulice Paryża jaśnieją światłem wczesnego poranka

Mowa mówi to, co już jest powiedziane

Mowa mówi dźwiękami milczenia

Wiedza obraca się przeciwko nam

Choć bezustannie maszeruje naprzód

Dlaczego obrót nie zakłóca marszu?

Tak się bawi, tak się bawi, system nasz

Występek przeciw pięknu otwiera wrota piekła

Ochrona obiektu – Smith i Wesson – jest metafizyczna

Jak ścięcie monarchy, replay przewrotu kopernikańskiego

Bliżej, bardzo blisko ziemi, w którą wsiąka niebieska krew

Po sezonie w piekle poeta ma prawo zamilknąć

I zejść nam z oczu, jego rany są tylko postrzałowe

Każda góra ma swój sabat

Nie każda swoich asasynów

Góra złota, złota góra, sos tysiąca wysp,

Ostatnie dni ostatniego przyczółka

Transvaal czy Los Angeles

Nic nie jest prawdą na dłużej

Lecz na zawsze

Empower your dream life

W końcu co jest bardziej poetyckie:

Pośmiertne życie lunatyków

Czy rewolwer Verlaine’a?

A może erekcja dadaisty?

Sześciostrzałowcem rozstrzyga się takie kwestie

Pisze ciocia z Ameryki, raz na zawsze

Kto stracił cnotę w Szwecji

Nie ma czego się obawiać w Warszawie

Jej sympatia był synem reprezentanta

I to sobą reprezentował, ich pies

Wabił się Neron i był buldogiem

Budzisz się ze łzami w oczach

Nie wiesz kogo, śpiąc, opłakiwałeś

Już po strachu, rewolwer jest pod poduszką

Na długiej lufie wygrawerowano

Empower your dream life

Na pustyni jest tylko światło.

III

Twarda skorupa soli przypomina odłamki stłuczonej porcelany

Absolutne spełnienie pozbawiło nas znaczenia i jestestwa

Pustynne kwiaty nazywano duchami.

Czy dlatego mówią o nas morti ambulante?

Czy miłość to choroba, że mam iść do lekarza?

Czy Place de la Concorde znów będzie Placem Rewolucji?

Na pogrzeb Eleanor Rigby przyszła tylko Claire Ibbotson

Umówiłem się z nią w „Samarze”

To samotnia dla samotnych, których serca zostały na pustyni

Pomyliła się, czekała na mnie w „Samarkandzie”

Równie dobrze mogła czekać w rotundzie PKO

Odbudowana, unowocześniona, pieniądze to życie

Albo życie, skoro nowoczesność jest jak prehistoria

Niema, poza tym, co zostało na ścianach jaskiń,

I skorupami na dnie oceanów, milczenie przystoi nam

Jak żałoba Elektrze, zapisał ojciec Mackenzie

W myślach, bo nie miał pod ręką pióra

Cerował skarpetki pod osłoną nocy, na pogrzeb.

IV

Komora jest pusta za porozumieniem stron

Jest pusta komora, nie czuj się bezpiecznie

Komora pusta jest, kości rzucone

Pusta jest komora jak ostatnia szansa

Jest komora pusta i basta

Pusta komora jest do końca, potem jest pusta na nowo.

V

Inne były gładsze poniewczasie

Nie pojechałem do Szwecji na pogrzeb

Dla mnie od dawna była prochem, bezbronnym

Jak nasza biedna mowa.

Lecz wtedy, w szkole, stratosferyczna

Jak organy Hammonda

Kiedy puszczam się w niepamięć

Napotykam swoje ciało, bez znaczenia

Ono nie ma najmniejszego znaczenia

Bo poza sobą samym niczego nie oznacza

W przeciwieństwie do bąbelków w kieliszku szampana

Tam szumi dobro, i prawda, i piękno

Kiedy puszczam się w niepamięć

Tańczę na sposób dziewcząt na festiwalu

Nicości w sercu pustyni, tam rodzą się prorocy

I nikt inny, tylko czasem ospowaty księżyc

Pokaże pazur i figę, jak tancerki ludowe

Figi przy piruetach, potem szybko zapada

Przekładam światło na słowa, język chce wiedzieć, dlaczego

Pan to nie, a pani może, i zacina się, i zaklina

Że krew jest filmowa, a łzy są ze szkła

I za jednym kliknięciem stają się zielone

Pełne życia w zgodzie z naturą, która płacze

Tylko w sezonie deszczowym, choć obcy jest

Jej śmiech.

VI

Mały Johnny. Nie chciałem go zabić. Rzucaliśmy kamieniami

Wtedy nie było tam telewizji, rzucaliśmy kamieniami z nudów

Kamienie różnych wielkości leżały wszędzie

Właśnie wtedy do rodziców przyjechał z wizytą znajomy lekarz

Zawiózł Johnny’ego do szpitala

Wyglądałem jak cherubinek. Molestowały mnie starsze siostry Johnny’ego

Myślałem, że to naturalne, że biali chłopcy tak działają na czarne dziewczęta

Poprosiłem rodziców, żeby kupili mi składankę Oldies But Goldies zespołu The Beatles

Jest na niej kilka piosenek z płyty Revolver.

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.