11/2024

Zbigniew Mentzel

Rocznik 1927 – powieść nienapisana

[…]

*
W zbiorze prac ofiarowanych Leszkowi Kołakowskiemu z okazji sześćdziesiątej rocznicy urodzin (Obecność, Aneks, Londyn 1987) jeden z jego najbliższych, najbardziej oddanych przyjaciół, Wiktor Woroszylski, zamieścił tekst niezwykły, dziś już całkiem zapomniany, a i wtedy bodaj niezauważony. Były to Sylwetki 1927 – kilka krótkich wspomnień, może lepiej: „charakterów” – utwór pełen moralnego napięcia i pasji badawczej poświęcony losom mniej lub bardziej znanych osób, urodzonych w tym samym co autor i Kołakowski roku. Pojawiają się tam sławni polscy aktorzy – Zbigniew Cybulski i Tadeusz Łomnicki, rosyjska śpiewaczka Galina Wiszniewska, niemiecki pisarz Günter Grass, malarz Jacek Sempoliński, a wreszcie partyjny dygnitarz Kazik B., w którym łatwo się domyślić Kazimierza Barcikowskiego; mimochodem wspomina też Woroszylski trzech innych przedstawicieli władz najwyższego szczebla z czasu PRL: Edwarda B. [Babiucha], Józefa T. [Tejchmę] i Stanisława K. [Kanię] – wszyscy oni są rówieśnikami. Niezwykłość tekstu Woroszylskiego na tym polega, że jest on zalążkiem, brulionem, szkicem nowoczesnej powieści dla dorosłych Polaków. Powieści, która mogłaby poruszyć „myśli i sumienie”. Nienapisanej powieści Rocznik 1927.


*
Woroszylski tylko wyrywkowo przedstawia biografie swoich rówieśników, które często w dramatyczny sposób przecinają się ze sobą i krzyżują z jego biografią własną; biografią narratora opowieści, który stara się odnaleźć ukryty sens pokoleniowych doświadczeń. „Tak z porządku zewnętrznego – bo w nim przecież mieści się wspólnota biografii, związek ludzi, którzy razem studiowali, ulegali wpływom, buntowali się, «udzielali sobie swobody» – wciąż prowadzą podziemne kanały i korytarze do porządku innego, niezgłębionego, odczuwanego jako istniejący i dążący do dramatycznego spełnienia, ale wiecznie niedookreślony, niewysłowiony”. U ludzi z rocznika 1927, których za młodu pochłaniał totalitaryzm, brunatny albo czerwony, Woroszylskiego intryguje fenomen dwoistości wewnętrznej, ich „wiedza‑niewiedza, wiara‑niewiara, upokorzenie‑triumf, obrzydzenie‑esktaza”. Zastanawia go też wspólny status wychodźcy. „Czy nie to upodabnia nas wzajem? – wagon z piecykiem i rurą, ciężarówka wojskowa, dworzec w Gdańsku i Dworzec Gdański w Warszawie, mokre płyty Wnukowa i Okęcia – wygnańcy, emigranci, zbiegowie – oto kondycja przypisana nam przez epokę – nie twierdzę, że nam jedynie, ale nam w szczególny sposób, bo to my mieliśmy dwanaście lat, kiedy rozpoczęła się wojna, osiemnaście, kiedy się skończyła…”.


[…]

*
O czym mógłby Woroszylski pisać swoją powieść Rocznik 1927? O czym chciałby ją napisać? O ruchomej granicy pomiędzy dostosowaniem do praw rządzących doświadczonym światem a odmową dostosowania. Po jednej stronie dyktowane przez instynkt samozachowawczy kłamstwa i przemilczenia, spryt i napór istoty walczącej o sukces, o karierę, o miejsce w życiu. „Po drugiej – ciągła czujność, żeby nie płacić ceny, jakiej nie chce się zapłacić, nie osunąć się w śliską dwuznaczność – i nie tylko czuć się wolnym wewnętrznie, ale zmusić otoczenie do respektowania swojej wolności”.

Gdyby Wiktor Woroszylski powieść Rocznik 1927 rzeczywiście napisał, pierwowzorem jednej z najważniejszych tam postaci byłby bez wątpienia Leszek Kołakowski. Próbuję wyobrazić sobie początek utworu. Miejsce akcji: Łódź u zbiegu ulic Świerczewskiego i Sienkiewicza, między Komitetem Polskiej Partii Robotniczej i kościołem Świętego Krzyża. Dwóch przyjaciół, osiemnastoletnich komunistów szykuje się do Wielkiej Dyskusji. „Nie ma rozmów obojętnych, każda jest obroną i atakiem, manifestacją i walką – kły na kły, argument na argument, szyderstwo i patos na szyderstwo i patos…”.

*
Jak napisać powieść Rocznik 1927?

James Joyce swojemu przyjacielowi dawał kiedyś dobrą radę: „Skoro tyle pamiętasz, wystarczy połączyć”.

[Cały tekst można przeczytać w numerze.]

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.