7–8/2025

 

Rozbiór oktawy na osiemdziesięciolecie

proszę wziąć poemat który już jest

Tadeusz Peiper Dancing


Nie ma oktawy lepszej, ważniejszej i mocniej wbijającej się w pamięć niż Beniowski Słowackiego, dlatego przy okazji kolejnego okrągłego jubileuszu „Twórczości” – dla podtrzymania tradycji, dobra współczesności i przyszłych rocznic – skupię się na starannie wybranych fragmentach tego arcypoematu.


Chodzi mi o to, aby język giętki

Powiedział wszystko, co pomyśli głowa;

A czasem był jak piorun jasny prędki,

A czasem smutny jako pieśń stepowa,

A czasem jako skarga Nimfy miętki,

A czasem piękny jak Aniołów mowa…

Aby przeleciał wszystka ducha skrzydłem.

Strofa być winna taktem, nie wędzidłem.


Tutaj Słowacki powiedział wyraźnie naszej odmienionej redakcji, czym powinna być literatura. Zamierzamy w pełni podporządkować się tej wskazówce.


Z niej wszystko dobyć — zamglić ją tęsknotą;

Potem z niej łyskać błyskawicą cichą,

Potem w promieniach ją pokazać złotą,

Potem nadętą dawnych przodków pychą,

Potem ją utkać Arachny robotą,

Potem ulepić z błota, jak pod strychą

Gniazdo jaskółcze, przybite do drzewa,

Co w sobie słońcu wschodzącemu śpiewa…


W tej oktawie poeta wszedł już w szczegóły naszej codziennej pracy. Wszystko dobyć – to nasz główny cel.


I gdyby stary ów Jan Czarnoleski

Z mogiły powstał: to by ją zrozumiał,

Myśląc, że jakiś poemat niebieski,

Który mu w grobie nad lipami szumiał,

Słyszy, ubrany w dawny rym królewski,

Mową, którą sam przed wiekami umiał.

Potem by, cicho mżąc, rozważał w sobie,

Że nie zapomniał mowy polskiej — w grobie.


W strofie kolejnej autor wyraźnie zwrócił nam uwagę na odpowiedzialność, jaka spoczywa nie tylko na redakcji, lecz także na autorkach i autorach, bez których z czasem moglibyśmy tego i owego zapomnieć. Przez osiemdziesiąt lat tak było, więc postaramy się, aby było tak nadal.


Komu ty jedziesz? Jadę księżycowi

Aby się w konia przeglądał kopytach,

Wonnemu jadę na stepach kwiatowi,

Dziewannom które w złotych stoją kitach;

Anioł mię srebrny, jasny w skrzydła łowi,

I leci za mną jak sen po błękitach,

Na koniu stojąc rycerskim jak sława,

I goni mię w kurhany […]

W co wierzę… Tu mię spytasz czytelniku:

W co?… Jeśli powiem — będzie wiele krzyku.


Jak widać, Słowacki doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że natężenie krzyku uzależnione jest od rozmówców i tematu rozmowy, dlatego zamierzamy rozmawiać o wszystkim ze wszystkimi i, podobnie jak poeta, nie bać się krzyku.


Twój czar nade mną trwa. — O! ileż razy

Na skałach i nad morzami bez końca,

W oczach twój obraz, w uszach twe wyrazy,

A miłość twoję miałem na kształt słońca

W pamięci mojej. — Anioł twój bez skazy

Na moich piersiach spał — a łza gorąca

Nigdy mu jasnych skrzydeł nie splamiła:

Twa dusza znała to — i przychodziła.


A jeśli chodzi o tę strofę, to bardzo nam zależy na tym, żeby o nas ktoś kiedyś też tak ładnie napisał i właśnie tego sobie życzymy na osiemdziesięciolecie.

Darek Foks

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.