Tej jesieni wycięto płaczącą wierzbę,
już wolna jest od spalin i skoków liści w przepaść.
Wczoraj na wolność wyszedł kot pręgowany,
dziś rano ujrzałem, że wolny jest też jeż.
Jesień, najpiękniejsza pora mroku. Polska złota,
kadzidła i mirry. Polska słota w skłotach.
Idziesz w szeleście i zgrzycie, rdzewiejesz
jak bażant i wtapiasz się w tło, wtłoczony
między liście. Więdną kwiaty z tapety i ty,
kruszą się kwiatony i ty też idziesz w proch.
Będą piękne zdjęcia. Cały album w sepii,
jakby brakło mu tlenu. Sapanie, zadyszka,
zbutwiałe płuca. Zatem jesteś w lesie,
by skrzypieć bez skrzypiec i nie grać w zielone.
Bażant na mielone.