11/2023

Izabela Fietkiewicz-Paszek

Śmierć przy drodze

1.

Listopad, a przecież w listopadzie

dużo jest śmierci.

Zmierzch, a kiedy umierać,

jeśli nie o zmierzchu?

Droga, a gdzie, jeśli nie na drodze,

spotkać śmierć?

Powrót, a przecież śmierć

ma coś wspólnego z powrotem.

Powrót od ciebie, a wtedy

zawsze jestem najbliżej

śmierci.

2.

Szkodę wyceniono

na pięć tysięcy sześćset czterdzieści trzy złote.

Wgniecenia na masce,

zdarty lakier, stłuczona żarówka.

W pęknięciach plastiku

kępki sierści.

3.

Chwila, kiedy jeszcze można

zrezygnować, przełożyć, zmienić

trasę, zawrócić, choćby krzyknąć.

Chwila, kiedy jeszcze można.

4.

I chwila, kiedy już wiadomo,

nie można zrobić nic,

skręcić, zahamować, cofnąć.

Chwila, kiedy już wiadomo.

5.

Nikt nie jest gotowy

na odgłos uderzenia ciała

o maskę samochodu.

Nikt nie jest gotowy

na opowieść o nagłej śmierci,

ona się nie układa dobrze

na języku.

6.

Ciężar odpowiedzialności – śmierć

będzie odtąd taka, jak ją opiszę.

7.

A to wszystko w pół drogi – wokół pola, słońce

chowa się za linią drzew, nic szczególnego,

żadnych znaków, przeczuć. No może ten sen

poprzedniej nocy.

8.

To było jeszcze dziecko. Dziecko wskoczyło

wprost pod koła. Czy można się obwiniać?

Czy wolno się nie obwiniać? Czym są te pytania

wobec naprawdę ważnych pytań

o śmierć?

9.

Byłoby łatwiej, gdyby zginęła od razu.

Zadałam jej umieranie. Jeszcze wstała,

jeszcze pozwoliła przejrzeć się w swoich oczach,

odjechać, dzwonić po pomoc, nie uzyskać pomocy,

wrócić, podbiec do siebie, trzymać się za głowę,

znów patrzeć w oczy, które matowiały.

Zostawić swoje sarnie dziecięce ciało w rowie,

odjechać, śnić się, myśleć o sobie bez końca.

3/4.10.2022 (v. 2)
WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.