Idzie sobie pacholę
Przez zagony, przez pole:
Wielki wicher, ulewa,
A to idzie i śpiewa.
(z Lenartowicza)
Przyszła mi
pod dom brzózka – dziewczyna
z wiatru siewka dzika
jak literka blade listki stuliła
chudą nóżką na próg stąpiła
Pusto w sercu i w głowie
Co ci powiem co napiszę niebożę?
Już żeńskie pączki kotki i bazie
pachną w deszczu warkocze brzozie
i kołyszą się i szepczą może może
Ni chłopiec ni dziewka dzieweczka
ni krzew ni drzewko
Ptaszka sierotka dzika siewka
I mówi i płacze i kwili
Co ja tobie dziecię tułacze?
Powolna będę za służkę stanę
imię moje Betula
pożywię się byle westchnieniem
byle słówkiem rymem
śliną mokrym kamieniem
Biedna ja sierota
drżąca ci stała u płota
I prosi na słówko biedulka
na słodko i na gorzko
bo z Lenartowiczem ta spółka
Będę ja tobie na badylu dylu dylu
że aż ci gęsia skórka
Pan się nie gniewa panie Teofilu?