12/2022

Marek G. Putowski

Stan wojenny WRON i mojego psa

[…]

13 grudnia 1981 wtorek
trzeci dzień. Czerwoni robią pokazówkę pod publiczkę. Dręczą podpadniętych czerwonych koleżków. Ha, ha, ha! Czytam wczorajszą gazetę, a tam kolejna lista wyrzuconych, zawieszonych, odwołanych i uwięzionych, sic!

„Za brak operatywności, słaby kontakt z terenem, brak efektów na zajmowanym stanowisku, niewywiązywanie się z nałożonych obowiązków, nie wykazywanie należytego zainteresowania…”

no jak tu nie kochać tych sformułowań. Ilu kretynów na różnych posadach nagle poodkrywali? To nie wiedzieli dotychczas? Wolne żarty! Jeszcze raz dziękować Solidarności. Wprawdzie PRZEGRAŁA, ALE WYGRAŁA! To dzięki NIEJ ta czystka

pozwalniano na pysk, powyrzucano różnych wojewodów oraz wice

„stan wojenny sprowadza na obywateli różnego rodzaju nieprzyjemności, dlatego ci, co za to odpowiadają, muszą… rozwiązano konferencję rektorów. prezes rady ministrów odwołał wojewodów. powołał generałów i pułkowników. za uchylanie się od obowiązków minister odwołał. za nieudolne wykonywanie wytycznych zwolnił powołał nowych. Słowik i Kropiwnicki z Solidarności łódzkiej

aresztowani za akcję protestacyjną. w Białogardzie aresztowano miejscowych działaczy NSZZ. kara od trzech lat. rzecznik prasowy MSZ informuje o próbach zakłócania porządku. zatrzymano przewodniczących komitetów strajkowych w hucie Warszawa i SGGW. na Uniwersytecie Warszawskim zatrzymano studentów, bo rozwieszali plakaty.

kupiłem dwa selery, marchew pietruszkę, kapustę włoską i czerwoną oraz kolejną książkę w antykwariacie pod tytułem Cudze chwalicie, autor George Mikes, ilustracje Nikolas Bentley. Humor angielski. My, Polacy, kochamy humor angielski. Wydał Czytelnik. Ten sam, który od ponad roku zalega mi z recenzją mojego tomiku. Niestety nie należę do PZPR. Ja nie należę, więc tomik leży. Leżymy sobie. W sumie kocham leżeć, ale. Wszystko w uroczych wypielęgnowanych rękach Adrianny S., która jest na urlopie. Napisze recenzję, jak wróci. Miła pani w redakcji bardzo uprzejmie poinformowała mnie telefonicznie. Aha. Napisze, jak wróci. Tu mi kaktus

kupiłem jeszcze cztery piwa. Cztery wody mineralne. Przecier pomidorowy dawali po butelce. Makaron dawali po paczce. Trzepaczkę do białka 14 zł. Zaworów do zapalniczek brak. Jest materiał na zasłonę dla brata, ale jechać do Krakowa mi się nie chce. Poczta nie pracuje. Wracam zmachany. Ciężko się chodzi, bo ślisko i nieposypane. Pies obszczekuje mnie i radośnie wyje. Złapał za kość i pożarł. Popił wodą. Teraz leży. Walę się w butach na kanapę

kupiłem gazetę. „Trybuna Robotnicza”

„Trzeci dzień stanu wojennego w Polsce. Przywracanie bezpieczeństwa i porządku w kraju”, zapalam carmena

„kopalnia Siemianowice wydobywa normalnie.”

zaciągam się carmenem, ale przyjemnie. Carmeny „kopią” mocno.

„Generał dywizji Roman Paszkowski wojewodą katowickim.”

są nominacje w innych województwach

„Jaki los gotowali społeczeństwu ekstremalni liderzy Solidarności?”

jest lista osób internowanych. Generał armii: „Będziemy konsekwentnie oczyszczać polskie życie ze zła”.

felieton Wojciecha Żukrowskiego. Poparcie krajów socjalistycznych. Bez dramatyzowania na Zacho

nie mogę jechać do Niemieckiej Republiki Federalnej. Dziewiątego grudnia przyszło zaproszenie dla krakowskiego zespołu Interfolk, gdzie grałem na gitarze.

Niemcy nas słuchali latem w Krakowie w kawiarni Ratuszowa i podobało się. Nie zarobię. Gdyby nie Anna, to

pies wstał. Z pyska mu śmierdzi. Brzydzę się myć mu zęby. Niech mu Anna myje. To jej pupilek. Niedawno mi uciekł. Odnalazła go sąsiadka i przyprowadziła.

Wystarczyła doba i już zaczął na mnie warczeć. O mało nie dałem mu kopa za to. Co na mnie warczysz, zdrajco! Podwinął ogon i wlazł pod stół, gdzie ma azyl na kołderce. Innym razem znalazłem cwaniaka kilkanaście ulic w stronę Bogucic. Osiedle domków jednorodzinnych. Patrzę przez płot i oczom nie wierzę. Czarna, elegancko ostrzyżona pudlica zawzięcie mu liże radło

Longo! Do domu! Nawet na mnie nie spojrzy. Wchodzę na podwórko. Odciągam zboczeńca. Zapiera się czterema łapami i wściekle warczy. Jak nigdy. Może powinienem poczekać, żeby sobie skończył. Ile można czekać. Nawet zaczynam mu zazdrościć. Czerwony jęzor wywalony do ziemi, a sapanie godne parowozu. Erotodog. Gdybym wiedział, że sam wróci, to bym go zostawił, ale pamięć to on ma mikroskopijną i sam nie wróci. Ponoć bassety tak mają. Poczciwe, ale trochę durnowate, bo podobno kazirodcze psie arystokraty. Łapię za kolczatkę. Przekrzywia łeb, żeby mnie capnąć. Ty draniu! Przez miesiąc nie spuszczę cię ze smyczy. Zapinam mu skórzaną uprząż i ciągnę z całej siły zapierającego się wszystkimi łapami, trzydziestoośmiokilogramowego, niedopieszczonego przegubowca

w kraju armia dalej czyści. Czytam kolejną listę wyrzuconych, zawieszonych, odwołanych i uwięzionych

za brak operatywności, słaby kontakt z terenem, brak efektów na zajmowanym stanowisku, niewywiązywanie się z nałożonych obowiązków, niewykazywanie należytego zainteresowania całokształtem problemów, bezczynność i formalizm w działaniu oraz pracę na pokaz, brak samodzielności i zdecydowania w podejmowaniu decyzji, negatywną postawę polityczną, nieudolne kierowanie zakładem pracy i dopuszczenie do dewastacji sprzętu, niewykazywanie należytych zdolności organizacyjnych, brak konsekwencji i terminowości w wykonaniu zadań, brak nadzoru, lekceważący stosunek do pracy, nieusprawiedliwioną absencję, brak predyspozycji kierowniczych, niegospodarność, brak zdyscyplinowania, lekceważący stosunek do nakreślonych zadań, konfliktowość w działaniu, nadmierne wykorzystywanie zwolnień lekarskich, zrzucanie odpowiedzialności na współpracowników, brak odwagi w walce ze spekulacją, aprobowanie błędnych decy

czytam zachłannie. Wrony znakomicie uzasadniają odnowę. Co za retoryka! Podziwiam wymyślaczy tych wszystkich uzasadnień. A to ci dopiero intelektualiści. W życiu bym tak nie potrafił. Dobrze napisane, no i czuć dryl wojskowy. Jeszcze trochę, a im uwierzę. Ba. Poprę „na całej linii”. Będzie lepiej? Wrony odnowią Polskę? Zabieram się za przepisywanie. Bardzo mi się podoba ta „Trybuna Robotnicza”

co tam w sporcie?

„…75ta rocznica urodzin towarzysza Leonida Breżniewa.”

wytrwały wyczynowiec, he, he

„Co się Tel Awiwowi nie podoba?”

„Flamenco – Liverpool 3:0 w Tokio.”

„Puchar Świata w narciarstwie alpejskim.”

spacerek. Nadal mróz. Pada śnieg. Poza chodnikiem zaspy do kolan. Longo jak delfin, to wyskakuje, to się zanurza w białym morzu. Zajada biały puch, kłapiąc paszczą. Lody, lody znakomite zimne, komu dać, proszę brać, śpiewał Piotr Janczerski z grupą No to co. Wracamy. Godzina milicyjna? No to co

w lodówce jest mięso. Nie z wieloryba. Dla pieska kości. Anna już śpi. Biorę się za czytanie.


[Cały tekst w numerze.]

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.