6/2025

Grażyna Obrąpalska

Stany Zjednoczone

Pulitzer i więcej
Nagrodę Pulitzera w dziedzinie beletrystyki za rok 2024 otrzymał James Percivala Everetta. Wybór przyjęto z dużym zaskoczeniem. Książka została już obsypana wszystkimi najważniejszymi nagrodami literackimi, osiągnęła także wielki sukces komercyjny. Zdziwienie było tym większe, kiedy się okazało, że książka Everetta nie znalazła się w grupie trzech tytułów branych pod uwagę przez jury, nie było jej nawet w pierwszej piątce. Siedemnastoosobowe jury nie mogło osiągnąć kompromisu, wybrano więc pośrednie rozwiązanie. W regulaminie Pulitzera znajduje się zapis, użyty w historii przyznawania nagrody bodaj tylko dwukrotnie, pozwalający na przyznanie nagrody książce spoza wyselekcjonowanego grona. To ma być rozwiązanie na przełamanie impasu. Dlaczego więc James? Bo to bezpieczny wybór. Książka afroamerykańskiego pisarza została przyjęta z entuzjazmem. Dyskurs z Twainem i jego arcydziełem Huckleberrym Finnem niesłychanie ważny, czytaliśmy/słyszeliśmy/oglądaliśmy. (Pisałam o tej książce w numerze marcowym „Twórczości”.)

Koniec z portretowaniem niewolnika Jima jako poczciwego towarzysza podróży Huckleberry’ego o dobrym sercu, ale też licznych ograniczeniach intelektualnych. Używanie przez Twaina słowa Niger (czarnuch) spowodowało wycofanie książki z listy lektur w amerykańskich szkołach. Mamy więc nie Jima, ale Jamesa, zbiegłego niewolnika potrafiącego posługiwać się językiem opresorów z wysoko wykształconej grupy, prowadzącego dyskusje filozoficzne z najtęższymi umysłami epoki, oprócz czytania i pisania po angielsku nauczył się bowiem także francuskiego i może czytać w oryginale – nawet dzieła jeszcze nieprzetłumaczone na angielski. Krytykom nie przeszkadzały także pewne potknięcia – Kierkegaard np. został po raz pierwszy przetłumaczony na angielski w roku 1930. Tak więc Jim z książki Twaina jest Jamesem o umyśle filozofa, który ujawnia, że jest właściwie ojcem Huckleberryego i stąd bierze się przywiązanie do młodego człowieka i ratowanie go z opresji. Tylko więzy krwi mogą to uzasadnić. Emocjonalnie czy moralnie takiej możliwości autor książki nie widzi. Podobnych absurdów w książce Everetta jest więcej. Na marginesie – w Polsce opublikowało ją wydawnictwo Marginesy w tłumaczeniu Kai Gucio, która bardzo dobrze poradziła sobie z trudnym tekstem.

Skąd więc Pulitzer dla książki? Siedemnastoosobowe jury w większości milczy. Głos zabrała wyłącznie krytyczka Merve Emre. Kto decyduje o nagrodach? Rynek wydawców, media, do tego cynizm i zmęczenie. Dowiadujemy się, że tytułów zgłoszonych do nagrody było sześćset. Jaką więc rolę spełnia krytyka, krytyk jako autorytet? Czy to tylko zdemoralizowana i zdeformowana kreatura, czy też to kompetentny, cierpliwy, nieskorumpowany sędzia o nieskończonej władzy? Koniec końców to krytyk moralnie, emocjonalnie, także politycznie stoi twarzą w twarz z tekstem. W „The Yale Review” z czerwca 2024 roku ukazał się interesujący esej Mer­ve Emre The Critic as Friend. The challenge of reading generously.

Krytyka jest w najwyższym stopniu personalnym doświadczeniem. Są także krytycy sugerujący, że krytyka jest autobiograficzna. Chyba jest w tym sporo prawdy, czytanie, a zwłaszcza ocenianie książek niemieszczących się w spektrum naszej wyobraźni artystycznej i intelektualnej – czy jakkolwiek to nazwać – jest niezmiernie trudne. A do tego pęta zależności – hydra trzymająca krytykę na uwięzi. Chodzi o zmieniające się względy poprawności politycznej, ale również potrzeby ekonomiczne.

Za rok 2023 Pulitzera w dziedzinie beletrystyki otrzymała Jayne Anne Phillips za Night Watch. Autorka jest już dobrze znana i ceniona przez czytelników i krytykę. Do tej pory opublikowała cztery powieści i dwa zbiory opowiadań. Pisarka pochodzi z Wirginii Zachodniej, zna doskonale ten stan, od dawna podupadły ekonomicznie. Jego mieszkańców od zawsze łączą głębokie więzi, szczególnie rodzinne. Dla startujących w życie mężczyzn z tego stanu możliwy był prosty wybór: praca w kopalni lub wojsko. Kopalnie w większości pozamykane, poza wojskiem wybór ścieżki życiowej jest ciągle niewielki.

Książka Phillips dotyka tematu nieczęsto pojawiającego się we współczesnej prozie anglojęzycznej. To wojna secesyjna i jej głębokie, niszczące konsekwencje w amerykańskiej polityce, psychice społeczeństwa, ekonomii. Według historycznych źródeł zginęło lub zostało ciężko rannych około siedmiuset tysięcy ludzi, w większości młodych mężczyzn. Liczba mieszkańców Stanów Zjednoczonych w roku 1860 wynosiła 31 milionów. Populacja niektórych stanów doznała zastraszających strat, w Karolinie Północnej zginęła połowa mężczyzn. Nie dotknęło to studentów uniwersytetów – gubernator tego stanu uzyskał prawną klauzulę, która z poboru do wojska zwalniała przyszłą elitę. Bratobójcza wojna skończyła się po czterech latach, niewolnictwo zlikwidowano i oprócz innych benefitów rozwijające się dynamicznie północne stany uzyskały bardzo potrzebny zastrzyk siły roboczej.

Z wojny się nigdy nie wraca. To oczywisty wniosek po lekturze powieści i nie tylko. Mężowie giną na wojnie, rozpoczyna się trwający latami terror, grabieże, gwałty. Zwolnieni z wojska żołnierze włóczą się po kraju i ich powrót do normalnej egzystencji jest więcej niż trudny. To główny wątek tej ciemnej powieści Phillips. Według niektórych krytyków jej tytuł – Night Watch – jest wzięty z najsłynniejszego obrazu Rembrandta Straż nocna. Po lekturze mój wniosek jest inny – na liście zatrudnionych w szpitalu psychiatrycznym jest pozycja One Night Watch­man, strażnikiem nocnym jest zaginiony na wojnie mąż jednej z bohaterek powieści.

Znaczna część powieści toczy się w szpitalu psychiatrycznym, gdzie trafia jedna z bohaterek, która w wyniku głębokiej traumy przestała mówić. Jej walczący na froncie mąż zaginął bez śladu, ona, pozostawiona z córką, która nie zdążyła poznać swojego ojca, padła ofiarą wielokrotnego gwałtu przez jednego z włóczących się po wojnie żołnierzy.

W tej świetnej powieści, z fragmentami, które czyta się jak piękną prozę poetycką, zainteresowała mnie szczególnie jej jedna część. Córka bohaterki trafia z nią do szpitala psychiatrycznego Trans‑Allegheny Lunatic Asylum. Za murami tej instytucji toczy się znaczna część akcji książki. Ten szpital dla obłąkanych, jak mówiło sie kiedyś, istniał naprawdę. Założony przez Thomasa Story Kirkbride’a (1809–1883), był zdumiewającą, nie tylko jak na te lata, instytucją. Metody opieki, głęboki humanitaryzm, z jakim traktowano pacjentów, budzą głęboki podziw. Kirkbride był postacią niezwykłą. Wydawało się, że ten lekarz potrafi wszystko. Jest on także autorem wydanego w 1854 roku dzieła On the Construction, Organization, and General Arrangements of Hospitals for the Insane. Lektura tej niezmiernie interesującej książki była dla mnie prawdziwym odkryciem. Jeden człowiek zaprojektował, łącznie ze szczegółami dotyczącymi budowy, praktycznie wszystko. Szerokość drzwi, wysokość pomieszczeń, liczbę i system zastępstw pracowników, wymiar godzin spędzanych na zewnątrz przez pacjentów, nawet fantastyczną dietę. Coś niebywałego.

Mojej czytelniczej dociekliwości nie um­knął pewien istotny szczegół. Otóż książka Phillips jest wydrukowana, o czym informuje wydawca, rzadko już używaną czcionką Baskerville, pismem szeryfowym, klasyfikowanym jako antykwa barokowa. Używana rzadko, ale posługuje się nim do tej pory Harvard University Press ze względu na wyjątkową czytelność. Otóż na stronie 172 pojawia się interesująca lista drukowana inną czcionką. To Reasons for admission 1864 to 1889 based on Thomas Story Kirkbridge. Założyciel szpitala zmarł w 1883 roku. Na jakie zaburzenia cierpieli przyjmowani pacjenci? Cytuję najciekawsze:

Novel reading – czytanie powieści,

Immoral life – niemoralne życie,

Laziness – lenistwo,

Bad whiskey – alkohol generalnie szkodzi (zwłaszcza niedobry),

Time of life – zapewne kryzys życiowy,

Hard study – za dużo nauki (dość prawdopodobne),

Masturbation for 30 years – długoletnia masturbacja, jak się z tego wyleczyć?,

Egotism – wyleczenie z egoizmu to też trudne zadanie.

Cóż, książka jest fikcją. Autor może popuścić wodze wyobraźni. W publikacji doktora Kirkbridge’a takiej listy nie znajdziemy. Mnie ten pomysł się podoba, uwadze krytyków umknął. Czy czytanie książek może zaprowadzić nawet do szpitala psychiatrycznego? Ciekawy koncept. Może warto się temu przyjrzeć. Mnie lektura Night Watch nie zaszkodziła. To świetna książka.

Jayne Anne Phillips: Night Watch.
Alfred A. Knopf,
Nowy Jork 2023, s. 304.
WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.