12/2024

Tomasz Pietrzak

Taki gniady byłem, że Romowie brali
za swojego – częstowali

wiśniowym barszczem, kaszą, sadzali

przy stole jak trzynastego

apostoła, dawali mi szmary jak u mnie

w domu.

Mogłem przychodzić do Pawłowskiej,

która niczym Ganeśa

leżała przed sienią na fotelu z Tarpana,

i prosić

o pokazanie dziobła. Widziałem, spał

w fartuchu. Ino cicho,

to kokalo – mówiła, jakby urodziła go

w trosce o Polskę.

A potem widziałem innego, siedział

na kancie łóżka –

był włochaty, granatowy, na sygnale –

pytał, czy nie wiem,

kto porwał mi ojca i czy jestem synem

swojej matki.

Prezentowane w numerze wiersze to fragmenty poematu Bery z dzielni, który opowiada o dzieciństwie w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku w dzielnicy Hugo w Siemianowicach Śląskich. Miejsce to, będące dawną kolonią robotniczą przy Hucie Laura, uchodziło pod koniec PRL za mroczne i szemrane. Był to również typowy śląski „kocioł” społeczny, zamieszkany m.in. przez Polaków, Ślązaków, Niemców, Romów, Świadków Jehowy oraz tzw. werbusów. W latach czterdziestych XX wieku w sąsiadujących z Hugo halach fabrycznych działał natomiast obóz pracy Laurahütte (podobóz KL Auschwitz), który jeszcze w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych przypominał o sobie zabudową i artefaktami. Dziś po obozie nie ma śladu.
WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.