01/2023

Wojciech Kaliszewski

Wiersze ze skrytki

Skrytka to jeden z najbardziej refleksyjnych, ale i najgłębiej lirycznych zbiorów wierszy Piotra Matywieckiego. Autor Struny zawsze dziwił się światu, ludziom i dziwił się samemu sobie. Należy do tych – coraz mniej zresztą licznych – poetów, którym do pisania potrzebny jest autentyczny kontakt z otoczeniem. Ich wyobraźnia pracuje, kiedy idą ulicą, spotykają znajomych, rozmawiają i przystają przed sklepowymi witrynami. Wtedy są w samym środku świata, a świat jest w nich: „Otworzyłem oczy. / To zdanie jest najwierniejszym opisem”. Potrzeba realnego kontaktu z rzeczywistością to potrzeba samoidentyfikacji, rozpoznania i – często – odbudowania szeroko rozumianego krajobrazu wewnętrznego i zewnętrznego, który został zniszczony i podeptany przez czas historyczny. Dlatego poeta stara się dostrzec i zachować każdy okruch, na którym można wznieść nowy – niekoniecznie wspaniały – świat:


Ulica dłuży się… I coraz nowsi znajomi!

Mogę się ich oczom przypatrywać, nie ryzykując,

że jestem źrenicą samotną, odbłyskującą od ich oczu.

Kadłuby w porozumiewawczych spojrzeniach –

bez źrenic. Spisek ślepoty z materią.


To fragment wiersza Sobowtór z tomu Ta chmura powraca. Przypominam go po latach, bo jest on doskonałym i wciąż żywym autokomentarzem poety do jego twórczości. Matywiecki próbował i nadal próbuje w swoich wierszach opanować siły, które choć obojętne i ślepe, to rozsadzają ludzkie wzruszenia i deformują obraz świata. Oto ulica, niczym Heraklitejska rzeka, poddana prawom czasu, pochłania i zaciera wszystkie znaki, tętni przyspieszającym rytmem, wymyka się poznaniu, wykluczając także samopoznanie świadka i obserwatora. W tej sytuacji maska sobowtóra staje się jedynym – ocalającym świadomość – obliczem bohatera wiersza: „Odróżniam się od siebie. Wolę snuć / między sobą a sobą wizje niejasne, niż umierać”.

Skrytce Piotr Matywiecki tę przestrzeń „między sobą a sobą” uczynił miejscem rozmowy bardzo osobistej. Pole wewnętrznego dialogu staje się niszą, w której poeta wyraźnie szuka ocalenia. Ale język chroni także to, co zostało mu powierzone w akcie twórczym: ocala wiersze. Poprzez słowa tworzy się wspólnota obrazów identyfikujących niepowtarzalną i rozpoznawalną poetykę.

Wiersze, które dawno temu pisałem,

szukają swoich słów, zdań, obrazów

w wierszach nowych. A te dzisiejsze

w dawnych. Jedne i drugie znajdują.


Tak objawia się długie – może nawet nieskończone – trwanie poezji. Wersy podają wersom właściwie brzmiącą tonację, budując wspólne – ponadczasowe – zestroje. Poeta pisze jakby w imieniu swoich wierszy, jest ich rzecznikiem. Pomiędzy wersami dostrzega siebie, ale daje się im także porywać, przenosić i odnajdywać się w coraz to innych miejscach: „Może powinienem ten strumyk / ocalić przed wierszami? / Nie mogę, bo to on jest wierszem”. Poeta i wiersz to jedność. W Skrytce ten związek ujawnia się z całą wyrazistością. Poeta mówi poprzez wiersz i nie rozstrzygają o tym tylko formalne wyznaczniki. One pojawiają się na końcu, są pauzą, znakiem przestankowym, który można pominąć, wsłuchując się w tę niekończącą się, żywą opowieść. Wiersze – powiada Matywiecki – ostatecznie niosą poetę, stając się zasadą jego istnienia. Ale gdzieś w głębi każdego z nich trwa prawdziwe milczenie, które kryje tajemnicę człowieka i tworzenia:

Mowa jest dla ciebie wygodnym pseudonimem,

bo boisz się stanąć sam

naprzeciw milczenia.


W tych trzech wersach mieści się całe credo poetyckie Piotra Matywieckiego. Jego sens sprowadza się do przekonania, że wiersz dotyka rzeczywistości pozasłownej, która wymyka się wyrażaniu, nie jest ani jasna ani prosta. Przekroczenie jej granic wymaga odwagi i twórczej determinacji. Tam bowiem konfrontujemy się z tym, co realne i duchowe. Nasz język usiłuje otworzyć tę przestrzeń, ale czyni to tylko fragmentarycznie i niepewnie. Bycie poetą to bycie sobą poza sobą. Skala wyobraźni nie pokrywa się ze skalą miar i wag. Matywiecki powiada: „ja też jestem bezmianem / odważnikiem na skali przestrzeni i czasu / ważącym ciało świata”. Wiele znaczą tutaj wszystkie te zaimki i określenia ludzkiej osoby: ja, człowiek, poeta, ktoś. Są to widzialne i czytelne znaki istnienia świadomego, podmiotowego, realnego i zdolnego do samooceny. Ktoś, kto patrzy, widzi, poznaje i podziwia otoczenie, ten istnieje. Autor Skrytki podąża wraz z nim, jest blisko, uczestniczy w jego „otwieraniu oczu”.

Owo świadome spoglądanie na świat i na siebie ma jednak również swoją drugą stronę. Oto bowiem człowiek „wrzucony” w bieg codzienności poddaje się – niestety – rytmowi czasu. A czas to historia zmierzająca nieuchronnie do ostatecznego końca: „Sekundy wokół przedmiotów. Nie ma innego życia”. Następstwo czasu pochłania kształty, kolory, znaki, zaciera wszystkie różnice, które tak bardzo zajmują naszą uwagę. Następstwo czasu – powiada poeta – otwiera pustkę. Matywiecki często w swoich wierszach o niej mówił. Ale pytał także: „Jaki będzie kolor zmartwychwstania?”. To jedno z najważniejszych pytań, jakie stawiał i stawia w swoich wierszach. One przybliżają nas do granicy doczesności i doprowadzają do miejsca, które nie jest ostatecznym końcem, lecz źródłem nadziei. Wzmacniają ją u Matywieckiego właśnie poezja i rozmowa. Obie – dodajmy – podbudowane refleksjami teologicznymi.

Wiersz wyprowadza z nieobecności, podobnie jak mowa łączy człowieka z człowiekiem. Nieprzypadkowo nadziei obecnej „w rozmowie” Piotr Matywiecki poświęcił kiedyś niewielki, ale bardzo ważny poemat Zdarte okładki.

Skrytka to zapis bardzo różnych spostrzeżeń, przeżyć, myśli i obrazów. Ale ta różnorodność ma u Matywieckiego kierunek zmierzający ku wyraźnemu centrum istnienia. Poeta nie oddaje swoich słów nicości, nie rozprasza ich w mroku i pustce. Przeciwnie – dba o nie i starannie je zbiera, łączy, budując całość. Wykładnią tego dążenia jest piękny wiersz, w którym poeta przypomina ostatnie chwile życia Norwida, prowadzącego zapiski w dwóch „tomach pamiętników”, niejako dzielącego własną refleksję na dwa wątki. Żaden z tych rękopisów nie ocalał:

Co w jednym pisał, co w drugim?

Może jego ostateczna poezja

była decyzją takiego, a nie innego

podziału życia?

Ale życie zgubiło oba tomy,

bo chce być niepodzielne jak zapomnienie.


Zapis podlega prawom czasu, ale słowa wymykają się jego pułapkom, trwają na przekór przemijaniu, łączą się w całości, świadczą o życiu, które szuka prawdy, i zbiegają się w tym, co trwałe.

Skrytce Piotr Matywiecki prowadzi nas przez świat własnej pamięci. Ma to głębokie uzasadnienie. W pamięci kryje się bowiem wszystko, co najcenniejsze, co nas wewnętrznie spaja i buduje. Pamięć jest źródłem. Głęboko ukryte dziecięce wzruszenia i przeżycia ujawniają się później w poetyckiej wrażliwości. To tak, jak gdyby poeta odsłaniał przed nami osobiste tajemnice: „Wszechświat nie wiedział, że dziecko stanie się dorosłym / piszącym wiersze. To się samo stało”. Ja, które widzi siebie sprzed lat, staje się bogatsze o tę odległą perspektywę. Staje na progu swego dzieciństwa, ale nie idzie dalej, przegląda się w tym spojrzeniu sprzed lat, wsłuchuje się w słowa wtedy wypowiedziane. Jest tam i zarazem tutaj. Matywiecki odkrywa w ten sposób swoją drogę poetycką, porządkuje to, co składało się przez dekady na jego poetycki portret. Jak Norwid prowadzi dwa wątki. Są tu barwy jasne, są i ciemne. Ów odsłonięty w Skrytce autoportret jest próbą zinterpretowania i zrozumienia samego siebie. Dla poety znaczenie ma to, co nieuchwytne, a tak mu bliskie i znajome. Poeta śledzi losy własnego poetyckiego sobowtóra, wsłuchuje się w to, co „tamten” mówi, próbuje przewidzieć jego-swoją przyszłość. Nie zawsze jest to proste:

Czasowniki zwrotne kręcą się w kółko tak szybko,

że w oczach zatarł się czas.

Idę i kombinuję ulicę z ulicą,

zrastają się bez śladu, już nie muszę żebrać o siebie.

Mam pewność, której nie mam

i nie mogę jej znieść.


Tak krok po kroku poeta zbliża się do siebie i od siebie oddala, rozpoznaje i gubi wewnętrzny ślad. Ale poza nim jest jeszcze świadectwo innych. Historia życia spełnia się więc w kolejnych odsłonach i przypomnieniach, stając się niejako doświadczeniem wspólnym. Wypełnia ono wiersz pod tytułem Jak się uczyłem. To lista tych, którzy nie tylko stanęli na drodze poety, ale przede wszystkim kształtowali jego osobowość, postawę wobec świata i sposób postrzegania rzeczywistości. Ów autobiograficzny utwór jest nie tylko opowieścią o drodze życia, lecz także pytaniem o to, co w życiu najważniejsze. Każdy kolejny krok oznacza pogłębianie doświadczenia skończoności, lecz niesie też nadzieję na nieskończoność. W wierszach Matywieckiego te dwa wymiary stanowią źródło niezwykle silnego napięcia – wyobraźnia poety nieustannie wędruje pomiędzy nimi. Tuż za wyobraźnią podąża myśl, która stara się uporządkować tę skomplikowana strukturę rzeczywistości i nie tylko ją pojąć, poddać interpretacji, lecz także odnieść i zastosować do własnego życia. W owym dążeniu ujawnia się czasem paradoks: „Pisanie wierszy uczyło, że siebie i innych uczę niczego. / Zamiłowanie do abstrakcji uczyło konkretu”. Rzeczywiście, poezja Piotra Matywieckiego fundowana jest na sprzeczności – paradoks pojawia się tu jako jeden ze sposobów ukazywania tajemnicy istnienia. Zanurzenie w tym, co nieprzewidywalne, zaskakujące, a zarazem powtarzalne i uwidocznione, zawsze stanowiło dla Matywieckiego zachętę do szukania prawdy. Ujawniał się przy tym krąg charakterystycznych dlań literackich, filozoficznych i teologicznych tropów. Fascynowało go to, co pozwalało ujrzeć człowieka jako istotę opuszczoną, porzuconą, jednocześnie zaś zdolną do (roz)poznawania swojego powołania w perspektywie ponadczasowego trwania, w perspektywie danej nam przez Boga.

Skrytka to zbiór, który czytać można jako poetycki komentarz autora do wszystkiego, co napisał wcześniej. Matywiecki powraca do pytań, które stawiał w swoich poprzednich książkach: o miejsce człowieka w życiu, o związek doczesności z nieskończonością, o relację między tym, co zwyczajne, a tym, co mistyczne. Interesuje go problem tożsamości, zagadnienie świadomego przeżywania własnego życia: „Ale skąd wiem, / że to jestem ja. / Ale znikąd wiem”. Jest poetą intuicji i przeczuć, zarazem zaś zmysłowego doświadczania świata.

Piotr Matywiecki: Skrytka.
Wydawnictwo Literackie,
Kraków 2021, s. 102.
WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.