05/2024

Roch Sulima

Wojna, która „wchodzi przez oczy”

Tomasz Szerszeń jest autorem bardzo dobrze przyjętej przez czytelników i krytykę książki Wszystkie wojny świata (2021), nominowanej do Nagrody Literackiej Gdynia w kategorii eseju. Analizuje w niej estetyczne i zarazem etyczne wykładnie wciąż „powracających” w ludzkim świecie – „obrazów wojny”.

Osobista tonacja opowieści o „wszystkich wojnach świata” wyraźnie dominuje w najnowszej książce, która buduje „wspólnotę doświadczenia”, pozwala czytelnikom – określę to tak – „uobecnić się” jako ludzie w zdarzeniach toczącej się w Ukrainie wojny, na własną rękę interpretować jej filmowe, fotograficzne, narracyjne oraz inne reprezentacje, które Tomasz Szerszeń z takim znawstwem zgromadził i scalił w swoiste przesłanie humanistyczne. W obrazach wojny proponuje dostrzegać reaktualizację wojen minionych, a to czyni nas bardziej „zobowiązanymi” wobec świata. Kiedy mowa o wojennym cierpieniu (Cierpieć), to opowieść o nim brzmi jak rozkaźnik: „podziel się cierpieniem”, a może nawet: „cierp i ty”.

Wypracowane przez epos, powieść, pamiętnik, malarstwo, kino czy dwudziestowieczną opowieść wspomnieniową narracje wojenne („obrazy wojny”) znamy jako kulturowe konwencje. Ta konwencjonalizacja wyobrażeń (przekazów) – pisze autor – „odwraca uwagę od konkretnych tragedii, od «tu i teraz» wojennej codzienności”. Badacz przekonuje, że tocząca się w Ukrainie wojna obronna domaga się innej antropologii niż dominujące dotychczas ujęcia: mitograficzne (wojna jako repetycja mitów), rytualistyczne (wojna jako rytuał transgresywny – odnowienie świata przez chaos), wreszcie widzenie wojny jako systemu technologicznego czy „sztuki” widzialności. Tym bardziej że współczesna wojna „wchodzi przez oczy”, a spośród „wszystkich dotychczasowych wojen to ta w Ukrainie jest najbardziej widzialną, najbardziej zwizualizowaną”, co sprawia, że antropolog musi uświadamiać sobie rozmaite pułapki „widzialności”. Jest to krok ku ustanowieniu nowych założeń antropologii wojny, które prowadzą do antropologii diagnostycznej i – ryzykuję uproszczenie – antropologii „terapeutycznej”.

Badacz poszukuje nowych języków, tradycyjne kategorie: przeszłości, przyszłości, początku, końca, pamięci czy wyobraźni poddane zostały testowi „sytuacji”, którą jest wojna w Ukrainie. Jak zatem wyzwolić się od narzuconych konwencjami słowników? Choć żyjemy we władzy obrazów (widzialności), to jednak głębinowe sensy ludzkich zachowań wciąż zdają się być dekodowane w języku. Odwołując się do klasycznych rozróżnień, mamy w książce Szerszenia nie langue wojny, jak bywa w niektórych wersjach antropologii wojny, ale jej parole, a więc mowę wojny. Sytuacja wciąż ma tu rację, podważa wyobrażenia potoczne, zwraca uwagę na to, co może być niepowtarzalne w ludzkim doświadczeniu.

Trzon pracy wypełniają eseje: Patrzeć (przydałoby się też Słuchać), Zaczynać, Uchodzić, Cierpieć, Przeżywać, Nienawidzić, Dokumentować, Przekraczać, Dekolonizować, Pisać. Ramę dla nich stanowi otwierający tom obszerny tekst Dom „Słowo”, w którym Tomasz Szerszeń daje rzetelny zarys – poświadczonego znakomitymi rezultatami artystycznymi – „przebudzenia” kulturowego Ukraińców w latach 20. XX wieku, kształtowania się ich kulturowej samowiedzy. Zamyka tom esej tytułowy: Być gościem w katastrofie. Głębinowe znaczenie tej formuły staje się jasne, gdy poznamy mitosemantykę słowa „gość” w językach słowiańskich.

Tytuły esejów, ich bezokolicznikowe formy, uniwersalizują zjawiska, do których się odnoszą, w pewnym sensie ontologizują je, przekształcają w zasadnicze pytania o sposób istnienia tych zjawisk/zdarzeń. Obrazy wojny wymykają się regułom tradycyjnego opisu, są „poruszone” (są w ruchu), widziane w wielu optykach jednocześnie. Można powiedzieć, że dominuje tu widzenie „w głąb”. Rany są jednocześnie realne i symboliczne (Cierpieć). Plany się przenikają, nakładają, czasowniki stają się rzeczownikami, „ja” znaczy „my”, ale też „wy”/„oni” – wrogowie, którzy nie mogą ukryć się tu za tarczą stereotypowych wyobrażeń „obcości”. Widać też „podwójność” w doświadczaniu ukraińskiego świata, jego „graniczność”, bycie „na progu”, stąd dekolonizacyjny wysiłek w latach dwudziestych XX wieku oraz zbrojny opór przeciw aktom ponownej kolonizacji po 24 lutego 2022 roku.

W esejach Tomasza Szerszenia jest coś z życiowego zobowiązania, doniosłej dla kształtu własnej egzystencji „rozmowy z samym sobą”, w której (por. Pisać) próbuje on rozstrzygać: jak pisać o wojnie „teraz”, jak pisać „tu”. Autor zdaje się pytać o własne „pisanie”, o jego sens, sytuuje te pytania w horyzoncie swej kulturowej genealogii, włącza w zapisy własnego doświadczenia biograficznego, zestraja je z przekonaniem, że „to początek czegoś nowego. Coś, co nadchodzi, nie posiada jeszcze kształtu”. I dodaje: „Dryfujemy wśród bezforemnych, niejasnych i wątpliwych obrazów, jednocześnie jesteśmy w nie coraz bardziej zanurzeni, zaangażowani”. Eseje te przenika imperatyw: świadczyć, dawać świadectwo, być „w obowiązku”, choć jest się „gościem w katastrofie”.

Analizy Tomasza Szerszenia zdają się otwierać „nowe” dyskursy, inicjować nowe narracje kulturowe, co też można niekiedy odczytywać jako propozycje jakiejś nowej, „surrealistycznej etnografii”, a to prowadzi w stronę możliwości „dyskursów niemożliwych”. Stąd zapewne tak wiele metafor „niemożliwego”. Czytelnik nie doświadcza czegoś, nad czym nie dałoby się zapanować refleksyjnie, czyli nie tyle wskazać jakiś walor „ocalający”, ile „oprzeć się” na pewniku, którym jest przenikająca te stronice „niepewność”, przypisane człowiekowi doświadczenie niepokoju.

Istotą stylu autora jest – mówiąc najogólniej – gra z utrwalonymi w kulturze regułami „stosowności”, badacz omija pułapki zarówno patosu, jak i makabry. Obrazy wojny zostają „poruszone”. „Uchodzić” to potwierdzać się, zagłębiać w chaos wojny, być „bez domu”, być w ruchu. Istotna dla znaczeń tych esejów kategoria „ruchu”, wskazywania jego wektorów, to próba porządkowania chaosu wojny, przezwyciężania przymusów wojennych sytuacji. „Tymczasem wszystko płynie. Jesteśmy w drodze” – czytamy w eseju Uchodzić, wszak „widzialność też jest przepływem”.

Być gościem w katastrofie to analiza wojny w Ukrainie na tle światowych teorii wizualności, ale zarazem jest to istotny wkład w antropologię „widzialności” generowanej przez wojnę w pierwszych dekadach XXI wieku. To wojny dziś wyznaczają poznawczy horyzont „widzialności”, gdy nie tak dawno wyznaczały go m.in. wielkie widowiska kulturowe np. turnieje sportowe, olimpiady itp. Autor przybliża polskiemu czytelnikowi wyrazisty rys kształtującej się samowiedzy kulturowej Ukraińców, która kiedyś zapisana była w folklorze pieśniowym (epos, pieśń historyczna) i narracyjnym. Doświadczając całej dramaturgii bycia „gościem w katastrofie”, pokazuje, jak bogate reprezentacje „widzialności” wojny stają się tworzywem nie tylko dramatycznej historii politycznej i społeczno‑gospodarczej, lecz także kultury intelektualnej i estetycznej współczesnej Ukrainy. Ma to wszystko szerszy wymiar, gdyż możemy poznawać, jak obrazy wojny „istoczą się” w sztuce, jak przebudowują współczesną estetykę, jak „zaangażowanie” generuje nową estetykę, a wreszcie jak estetyka staje się polem bezalternatywnego zaangażowania w opór przeciw nowej próbie kolonizacji Ukrainy.

Tomasz Szerszeń: Być gościem w katastrofie.
Wydawnictwo Czarne,
Wołowiec 2024, s. 200.
WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.