Płonie katedra Notre Dame, symbol chrześcijańskiej
Francji, sprawdzam w Ziemi jałowej fragment
Ognistego Kazania Buddy: „Płonąc płonąc płonąc /
O Panie Tyś wydarł mnie / O Panie Tyś wydarł //
Płonąc”, wszystko się kiedyś kończy, a poza tym
nie ma podobno przypadków, są tylko znaki,
nadal strajkują nauczyciele, chcą nawet zablokować
egzaminy, są wypaleni zawodowo, bez pomysłów
i kasy, ale za to z animuszem, którym dają do wiwatu,
jak za przeproszeniem bohaterowie Sienkiewicza,
mam tego wszystkiego dość, nie wiem nawet czego,
tyle tego jest, dlatego udaję, że nic się nie stało,
że to tylko nieporozumienie, drobna pomyłka,
co najwyżej niewinny fejk, taki mały plemnik
w cysternie z benzyną, stan zapalny, który szybko
mija, dziura w zębie albo w drodze gminnej,
po której prawie się nie jeździ, bo nikt tu nie ma
prawa jazdy, co prawda, taki stan jest dosyć
częsty, gdy praca podlega ciągłej kontroli,
a presja i długotrwały, chroniczny stres robią
swoje, głównym problemem w Kościele,
według papieża seniora, jest narastający
kryzys wiary, niewiarygodne, to gdzie tej wiary
mamy szukać, skoro nie ma jej u źródeł,
i znowu warto zacytować Eliota we fragmencie
Śmierć w wodzie: „Ktokolwiek jesteś, Żyd
czy też poganin, / Ty, który kręcąc kołem
słuchasz jak wiatr grzmi / Zważ: i Phlebas
piękny był niegdyś, wysoki jak ty”, wypijam
parę łyków muszynianki, gaszę na chwilę
pragnienie, co miało być ugaszone, zostało
ugaszone, co miało zostać spalone, zostało
spalone, palimy mosty, Paryż, napalamy się,
spalamy ze wstydu, a robota wcale nie pali
nam się w rękach, w takim razie to już
koniec, pod kreską absolutne zero