Grześkowi Gajewskiemu i Januszowi Szuberowi z Sanoka
Futbolowe szaleństwo ogarnia świat. W O wojnie Clausevitz pisze: „Przedłużeniem polityki jest wojna, przedłużeniem wojny jest haratanie w gałę”. Drużyna narodowa to siła. Większa niż siły lądowe, marines (piechota morska) i aviomarin (piechota lotnicza). Potwierdza to Długosz1. Nasze mecze z Niemcami nigdy nie były o pietruszkę, ale o mać2. My walczyliśmy za Matkę Polkę – oni za Heimatkę. W 990 roku Bolesławowa Drużyna3 sięgnęła po tytuł Mistrza Śląska. Choć trafiła do „grupy śmierci”, grając systemem „każdy z każdym” w 1003 i 1004 roku uległa Czechom na wyjeździe, co nasi najlepsi na świecie kibole skwitowali: Po‑la‑cy, nic‑się‑nie‑sta‑ło!!! Zdopingowana drużyna dokopała Niemcom u siebie. W kolejnych latach była Bona Sforza Italia, „Stara Dama” z Zygmuntem I Starym (jej starym i pierwszym) i z Juve – ich synem Bońkiem. Wtedy na wzór grających w Serie A (nasza A-klasa) AC Milanu i Interu Mediolan utworzono Wisłę Kraków i Cracovię Cracovia. Później wygraliśmy ze Szwedami pod Kircholmem, mimo gry w osłabieniu (Korona vs. Trzy Korony). Już wtedy mieliśmy obronę lepszą niż włoskie catenaccio, bo Karol X Gustaw nie zdobył Jasnej Jury Częstochowskiej, chociaż odbył tam pielgrzymkę i przytargał kolubrynę (s armatę). Wreszcie pojawiły się Orły Górskiego – konkurencja dla drużyny marzeń4.
Boska marycha to opium dla ludu, zwłaszcza na wsi, gdzie chłop wypala trawkę5, a baba sieje mak. Futbol to też religia. Piłkarze są bożyszczami, a nawet bogami jak Cristiano, Maradona z „Ręką Boga” (udający panienkę) czy Messi – piłkarski mesjasz, nie ischias (mesjasz, co zapuścił korzonki na krzyżu). Ongi wierzący pisali na drzwiach imiona trzech króli: K+M+B. Tak jak sataniści K+M+B (Klaus + Maria + Brandauer – filmowy Mefisto). Dziś ludzie piszą imiona Trzech Króli Strzelców: B+B+C (Benzema + Bale + Cristiano) albo K+M+N (Kabaret + Moralnego + Niepokoju) na cześć Orłów Górskiego.
Królową sportu jest lekka atletyka, a królem sportu ciężka atletyka, czyli futbol – dyscyplina dla ciężko myślących. Bo jak to mówią: „Kto nie ma w głowie, ten ma w nogach”. W istocie, futbol to sport dla nóg. Dla tych, którzy mają dwie lewe ręce, ale lewą nogą potrafią zawiązać krawat. Którzy nie splamili sobie rąk uczciwą pracą ani nie wzięli fuchy6. To dyscyplina, w której tylko noga może w życiu do czegoś dojść, dorobić się wysokiej emerytury lub renty7, jeśli uszkodzi worek na kości8. Przykładem Lewy, który wyjechał na saksy, do F.C. Bauera w Bawarii9, i zarabia krocie.
Piłka nożna to sport nie tylko dla głupoli10, ale przede wszystkim dla Los Galácticos – kosmonautów11, kretynów, którym żelazko12 spadło na głowę i potrafią tylko strugać wariata13. To dyscyplina dla zdrowo kopniętych, główkujących bez głowy, dla patentowanych osłów i ich synów osiłków, championów (chamów z kulturą fizyczną) wiernych idei In corpore sano mens sana (w zdrowym ciele, zdrowe ciele) – dla tych, którymi nie rządzi głowa, ale karczycho. I nie zmienił tego Fryzjer, sprzedając mecze i goląc łepków na zapałkę14, by wyglądali mądrzej. Forma to treść życia każdego sportowca. Wyjątkiem bieg po zdrowie, zwany biegunką, gdzie liczy się treść żołądka.
Fenomen futbolu polega na tym, że na boisku wirtualna rzeczywistość staje się ważniejsza od realu. Dowodem system VAR, który fair play zastąpił faul play, a nawet samym play. Bo sędzia FIFA sobie z realu, nie UEFA mu, sprawdza nagranie i podejmuje decyzję nie na podstawie tego, co widział na własne oczy, ale co pokazali w telewizorze15.
Futbol to nie gra warta świeczki16, ale duże widełki finansowe17. To też współczesna bajka o Kopciuszku. Biedny trampkarz, żyjący na klepisku18, bez grosza przy duszy19, ledwie wiążący sznurówkę ze sznurówką, tzn. bosonogi, osiąga sukces. Chodzi odpicowany jak kornik na Święto Lasu20, wszyscy są z nim na „Te”21, więc w nagrodę dostaje buta bez onucy22. Nie starego buta w podeszwy wieku, nie mądrego buta (puentę baletową), ale głupiego buta na nogę, który śmieje się jak głupi do syry, złotego i tylko lewego ma się rozumieć. A w nowym sezonie trampkarzom apiać baja się o Kopciuszku: „Za siedmioma girami, za siedmioma kulasami…”.
1 Długosz, polski długopis, który wypisał się w 1480.
2 Mać, matka Maćka; por. nać – natka Pietruchy.
3 Drużyna Bolesławowa, reprezentacja Polski w piłce nożnej z okresu wczesnofeudalnego. W spotkaniu w Głogowie grała w składzie: Bezprym, Wyrwidąb, Waligóra, Smoła, Łamignat (żółta kartka), Kopidół, Kossisław, Mściwoj, Bijzabij (czerwona kartka), Dzidek, Rębajło (od 45 min. Turlajłepek). Widzów dziesięć tysięcy.
4 Drużyna marzeń, polska reprezentacja wszechczasów w piłce nożnej. Bramka: Tadeusz Rejtan z klubu Nowogródek 1773. Obrona: Andrzej Kmicic Raków Częstochowa, Julian Ordon Reduta Warszawa, Henryk Sucharski Arka Gdynia. Pomoc: Jan III Sobieski Austria Wiedeń, Józef Bem Arsenal Siedmiogród, Tadeusz Kościuszko Cracovia Cracovia. Napad: Wojciech Bartos LZS Panorama Racławicka, Stefan Czarniecki Hetman Warka, Janosik Podhale Nowy Targ, Bolesław Chrobry Chrobry Głogów. Jan Chodkiewicz FC Kircholm; Fryderyk Chopin Paris Saint-Germain (bo pięknie gra); Mikołaj Kopernik Kosmos Toruń (bo obrotny).
5 Trawka, trawa jara, którą się jara.
6 Fucha, fach w lewej ręce.
7 Renta, nagroda pocieszenia dla tych, którzy nie wygrali zdrowia na loterii.
8 Worek na kości, torebka stawowa.
9 Bawaria, kraina mlekiem i herbatą płynąca.
10 Głupol, mądry Polak po szkodzie.
11 Kosmonauta, s Tworek.
12 Żelazko, diabelski przyrząd z duszą smażącą się w piekle.
13 Strugać wariata, cyklinować piątą klepkę.
14 Zapałka, rzecz, która potrafi ruszyć główką i zrobić z niej użytek.
15 Telewizor, okno na świat, które wciska kit, gdy jest wcale wcale, ogląda się go na cale albo ani na cal, czyli wcale.
16 Gra warta świeczki, gra w pokera na zapałki.
17 Widełki finansowe, przedział płacowy od mieć gówno do mieć kupę pieniędzy.
18 Klepisko, podłoga, która klepie biedę.
19 Grosz przy duszy, dla Charona.
20 Święto Lasu, okres przed Bożym Narodzeniem, gdy wycina się w pień choinki.
21 Być z kimś na „Te”, znać kogoś z widzenia.
22 O nucę, bossa noga.