Koncepcja i decyzje dotyczące wyboru wierszy zostały wyeksplikowane przez Jakuba Skurtysa w posłowiu, które stanowi znaczące uzupełnienie analiz twórczości Agnieszki Wolny‑Hamkało. Czytelnik otrzymuje w nim nie tylko odniesienie do głównych wykładników tej poezji (takich jak oniryzm, fotograficzność, realizm czy psychologizm), lecz także usytuowanie twórczości autorki na tle krajobrazu poezji polskiej końca
Skurtys odnosi się również do bardzo ważnej w kontekście tego zbioru kategorii kampu, „kampowego spojrzenia” z jego „ryzykiem estetyzacji, które wraz z umiłowaniem popkultury i jej najbardziej absurdalnych czasem efektów materialnych – gadżetów, gratów i bibelotów, dokonuje apologii wytworów, uwalniając je od całego kontekstu produkcji”. Jak się wydaje, estetyka kampu może być narzędziem równie dobrym do odczytania Zerwanych rozmów, jak też w ogóle twórczości Agnieszki Wolny-Hamkało – poetka sama zwracała uwagę na to, jak ważna dla niej i jak jej zdaniem niedoceniana w odniesieniu do współczesnej polskiej kultury jest ta warstwa interpretacyjno-kreacyjna (np. w rozmowie towarzyszącej promocji książki podczas Bruno Schulz Festiwalu i 5. edycji Międzynarodowego Festiwalu Poezji Silesius 8 października 2020 roku, z udziałem Jakuba Skurtysa).
Decyzja o połączeniu i przemieszaniu zmieniających się poetyk kolejnych tomów może być postrzegana jako ryzykowna, jednakże wydaje się, że ten zabieg pozwala wyjść poza ramy książki „jubileuszowej” i nadaje Zerwanym rozmowom tak potrzebną przy lekturze wierszy świeżość. Algorytm nielinearności i arbitralności, zastosowany przy tworzeniu zbioru, a ulokowany na marginesie konwencji, jak również dekonstrukcja tomów na poszczególne wiersze i układanie z nich zupełnie nowych konfiguracji doskonale wpisują się w „kampowe spojrzenie” – nie tylko na rzeczywistość, lecz także na poezję. Susan Sontag za podstawę kampu uznaje jego autentyczność, „niewinność” – gra pozorów musi być prawdziwa, by teatralność świata przedstawionego stała się wiarygodna (Susan Sontag, Notatki o kampie, tłum. Wanda Wertenstein, „Literatura na Świecie” 1979, nr 9). Zerwane rozmowy, zawierające wiersze z poprzednich tomów Agnieszki Wolny-Hamkało oraz utwory nowe, połączone w zupełnie nowe nadrzędne całości, wydają się wiarygodną grą z czytelnikiem – wszak, jak twierdzi Sontag: „kamp jest rodzajem estetyzmu. Jest sposobem widzenia świata jako zjawiska estetycznego. Ten sposób – sposób kampu – nie widzi świata w kategoriach piękna, lecz w kategoriach sztuczności, stylizacji”.
Czytelnik Zerwanych rozmów zostaje zaproszony do zabawy, która sama wyrosła z gry – można założyć, że skoro poetce tak blisko jest do estetyki kampu, nic lepszego nie mogło spotkać jej tomów niż takie właśnie rozwarstwienie i ponowne zestawienie elementów, które zaistniały już wcześniej w pewnym, jak się okazuje, wcale nieostatecznym układzie.
Pytanie o to, jak odczytywać ten wybór, powraca ze zwojoną siłą i wagą – oto obracamy się w świecie, w którym pozór znaczy więcej niż prawda. Wiersze są jak finezyjne bibeloty i dekoracje, przestawiane, chowane i wyciągane z szaf elementy wystroju, które znaczą poprzez to, w jakim miejscu się znajdują, a także – kto na nie patrzy. Przy tym wszystkim – jako utwory poetyckie – spełniają warunek, jaki Sontag stawia przed kampem, mianowicie mają „źródło w niepohamowanej, w istocie niekontrolowanej wrażliwości”. Czymże bowiem są odrealnione obrazy rzeczywistości, jak choćby dobrze znane z poprzednich tomów: „W lesie jej oczy świeciły / jak przeźroczyste lizaki” (sennik, z tomu Ani mi się śni), „Jeszcze ten pies, jego gumowe usta / i srebrne kleszcze w sierści” (dwadzieścia jasnych dziewczynek z tomu borderline), „Niebo jak malachitowy stół, zmokły nam kody wi-fi” (nowy sezon z tomu Panama smile), jeśli nie dotykaniem powierzchni odrealnionej rzeczywistości, za którą „być może” kryje się jakiś sens? „Triki” warsztatowe poetki odnaleźć można w pięciu najnowszych wierszach, które znalazły się w tomie, na przykład we frazach: „Za nami, z oddali, / kroczy duch romantyzmu, z daleka / wygląda jak zwykły duch” (a my), „W wietrzny dzień, przy odpowiednim stanie ducha / nawet bym cię kochała” (polityka), „ten fotogeniczny staw jest / jak zapomniany agent zimnej wojny, który wyłania się / z wody jak nimfa” (nowenna w Staniszowie), „Tego dnia nasz syn dostał wysypki od garnituru na drzwi otwarte” (renault), „nasze wspólne życie było jak zgubiony odcinek serialu” (żubrówka z sokiem czterdzieści dwa złote). Kamp to nie tylko dekoracja, według Sontag „jest konsekwentnie estetycznym przeżywaniem świata”, obejmuje piękno i brzydotę, „smakuje raczej niż sądzi małe triumfy i niezręczności”, w nieoczywisty sposób ocierając się o nieuchwytny sens, nawet jeżeli sensem tym czasami jest tylko iluzja, nadrealistyczny odprysk rzeczywistości.
Zerwane rozmowy podzielone są na cztery części poetyckie oraz część piątą – posłowie Jakuba Skurtysa. Noszą one tytuły: Rozmowa pierwsza: o świcie; Rozmowa druga: o świecie; Rozmowa trzecia: o nich, o nas; Rozmowa czwarta: o zmierzchu oraz Rozmowa piąta: o tym, co już za nami i poprzedzone są fragmentami zaczerpniętymi z książki eseistycznej Agnieszki Wolny-Hamkało Inicjał z offu – w Nocie znaleźć można informację, że zmodyfikowano je na potrzeby prezentowanej książki oraz że niektóre z utworów w niej pomieszczonych także „zostały poprawione lub celowo zmienione względem pierwodruków”. Otrzymujemy więc „to samo”, ale „inne”, w zmienionej, nieoczywistej kolejności i formie, jakby wiersze były przedmiotami, które można dowolnie modelować i przestawiać, a one i tak zachowują swoją naturę błyskotki, ozdoby czy żartu – lub, jak chce Skurtys, są ekwiwalentem kostiumu teatralnego „na chwilę przed gościnnym występem”. Tymczasowość, ulotność tego zestawienia jest pociągająca. Aż chciałoby się zadać pytanie: „skoro jesteś końcem i ja jestem końcem i liczy się ta podwójność” (żubrówka z sokiem czterdzieści dwa złote), to jak jeszcze da się „przymierzyć” te wiersze? Pewne jest to, że można poddać się urokowi Zerwanych rozmów oraz gry w derealizację rzeczywistości – zwłaszcza że kamp „zakłada przede wszystkim zabawę, aprobatę” (jak twierdzi Sontag), a więc nie poddaje czytelnika ocenie, nie wymaga śmiertelnej powagi, a jedynie (lub aż) otwartego umysłu.