*
Przyjaciele przywieźli mi z Meksyku
maseczkę haftowaną w motyle.
Po skrzydłach wyszytych pomarańczową nitką
poznałam, że to monarchy.
Monarchy, które rok w rok pod koniec lata
wyruszają znad Wielkich Jezior na południe
i lecą na czuja, według tajnego kompasu
tysiące kilometrów do meksykańskich lasów.
Tak jak niektórzy z nas podejmują na czuja
wariacką wędrówkę, czy cieleśnie, czy w duszy,
choć niekoniecznie znad Wielkich Jezior,
częściej znad mętnej kałuży.
I niekoniecznie wiedząc, dokąd, rozumiejąc jedynie,
że będzie coraz chłodniej; trzeba przechytrzyć zimę.
[…]