[…]
– Coraz gorzej… Coraz gorzej… Ostatnio wyciągali mi zagłówki z foteli w autobusie i się nimi rzucali. Zatrzymałem pojazd. Wstaję. Podchodzę. Pytam: Czemu to wyjąłeś i tym rzucasz? To nie ja, odpowiada, to nie ja! Trzyma zagłówek w ręce i mówi: to nie ja.
– W moim busie w tapicerce uczeń zrobił dziurę nożyczkami. „To nie ja” – opowiada Marek z Opola. Zapala papierosa. – Oparło się o dyrekcję, i to, że obraziłem ucznia. Nie, że zniszczył fotel, tylko że naruszyłem jego godność osobistą. Oczywiście nikt nic nie naprawił. Odechciewa się.
– Kiedyś woziłem bydło do Kłobucka – włącza się Wiesiek z Częstochowy. – Miałem napis na samochodzie „Żywe zwierzęta”. To szkolne bydło jest lepsze, bo samo wchodzi do pojazdu. Krowy i świnie jednak trzeba było zaganiać do środka. Zrób sobie tabliczkę „Bydło szkolne” i wstaw za szybę zamiast „Autobus szkolny”.
– No, ostatnio mi jeden nalał na drzwi. Od środka – zwierza się Irek z Wólki Czepowej. – Wracałem z pielgrzymki z Częstochowy, nie zatrzymałem się, bo nie było gdzie zjechać, to mi nasikał na schodki i na drzwi. Nażłopią się coli, fanty, a potem pół godziny nie utrzymają moczu.
– Kiedyś też zlali mi się do środka, jak wiozłem kolonię na Górę Świętej Anny. Ale nie powiem… Franciszkanie skutecznie zmusili ich do umycia autobusu. Jeden cwaniaczek się stawiał, to dostał Biblią w łeb i kopa ze szpica na poprawkę. Przestał protestować. A potem braciszkowie przeczołgali przez pięciokilometrową Drogę Krzyżową całą grupę. Gdy wracaliśmy z kolonii, nikomu nie chciało się siusiu…
– Księża mają więcej szacunku niż nauczyciele. Jechaliśmy do Lichenia. Jeden przez tylną szybę pokazywał kierowcy tira środkowy palec. Facet nas wyprzedził. Zatrzymał. Zadzwonił po policję. Misiaczki przyjechały dosyć szybko. Wiecie, jak się skończyło? Nauczycielki dostały po pięć dych mandatu.
– A no, jak tak pilnują… Tak wychowują… To niech płacą! – wyrokuje Marek, przydeptując peta czubkiem buta.
Niech no uczniowie się poszarpią na przerwie. Pani ich rozdzieli, wpisze uwagę do dzienniczka, a już dochodzenie: kto zaczął, czyja pierwsza wina i gdzie była wcześniej nauczycielka? Czy była na dyżurze? Czy odpowiednio wypełniała obowiązki? I tak dalej, i tak dalej. Temat jednak nie jest wcale nowy. Nauczycielstwo to specyficzna profesja, znajdująca się na progu przed drzwiami z napisem: „Klasa średnia”. To wejście jednak przez wieki nie było otwierane i chyba przez kolejne nikt go nie otworzy…
[…]
[cały tekst można przeczytać w numerze]