1. Drugi tomik poetycki Grzegorza Janusza Ostrowskiego – po opublikowanym w 2016 roku zbiorze Alta vista – zatytułowany został z ascetyczną prostotą Rekonstrukcje. Jednak tylko pozornie rzecz wydaje się oczywista, ponieważ autor poszedł o krok (a raczej dwa) dalej i opatrzył swój zbiór wierszy aż dwoma podanymi w nawiasie podtytułami: (Hotelowe lustra) oraz (Divertimenti). Gest odtwarzania – przywołuję najbardziej trafny w tym kontekście synonim dla rzeczownika „rekonstrukcje” – ukazany więc został w perspektywie kulturowych odniesień. Symbolika lustra jest przebogata, a wśród kilku przypisanych mu znaczeń zwierciadło m.in. stanowi narzędzie samopoznania, refleksji nad światem czy atrybut mądrości. Muzyczny termin „divertimento” (wł. „przyjemność, rozrywka”) odsyła z kolei do wieloczęściowego utworu przeznaczonego na niewielki zespół instrumentalny (komponował takie utwory np. Mozart).
W ten sposób powstał subtelny notatnik liryczny, złożony z wielu wierszy-zapisów, wielobarwnej mozaiki skłaniającej raczej do zadumy niż wprawia w krotochwilny nastrój. Notatnik ten służy samowiedzy tego, który skrzętnie go zapełnia, odtwarzając przeżyte zdarzenia. Toteż wpisany w Rekonstrukcje dyskretny autoportret poety, nieoczywisty i skomplikowany, jest świadectwem głęboko doświadczonej przygody duchowej (bohater tych wierszy to przecież odwiedzający wiele miejsc wędrowiec). Przygody kogoś, kto chce być uważny wobec siebie i zmieniającego się otaczającego go świata, kto chce zobaczyć jak najwięcej, a to, co ujrzane, utrwalić w słowie. Już w otwierającym tomik wierszu mój czas, będącym swoistym artystycznym credo, pojawia się znamienna deklaracja:
mój czas układa się w sznury zdarzeń
w różnobarwne ciągi minioności
pełen jest nie zamkniętych przestrzeni
i nie dokończonych zdań
posuwając go naprzód
muszę stale uważać
by nie pogubić tych chwil tak jedynych
W summario zamykającym tomik Rekonstrukcje, podzielonym na 21 punktów, znajdziemy z kolei dopełnienie tych słów: „12. uważać (uważność jako constans) / 13. coraz bardziej uważać / 14. i pamiętać (stąd historia)”.
Uważność urasta w liryce Grzegorza Janusza Ostrowskiego do rangi słowa klucza, twórczego imperatywu, dzięki któremu możliwe jest uchwycenie różnych obrazów rzeczywistości. Patronem tego typu postawy staje się oczywiście Czesław Miłosz, mający nieokiełznany apetyt poznawczy, czego niezaprzeczalny dowód przynosi jego poezja. Życzliwa uważność wobec tego, co jest (i wobec siebie) to bowiem wartość, o którą trzeba zabiegać i się troszczyć: „im wolniej czas na zakrętach / im głębiej zmienia nas / tym mocniej w serca zapada / zapachem i nastrojem” (punkt). A niełatwo o skupienie w teraźniejszości skłaniającej raczej do rozproszenia uwagi, do pójścia dalej, do pośpiechu pełnego pogardy (pośpiech). Tylko czym jest teraźniejszość w wierszach Grzegorza Janusza Ostrowskiego, skoro tyle w nich ruchu (tak, to poeta ruchu) i rozległych przestrzeni (tak, to poeta przestrzeni) – ruchu i przestrzeni prowadzących w odległy czas, kiedy chodzi się „po śladach ludzi, / co tu żyli” (akcja wisła). Nie, nie znam odpowiedzi, wolę powiedzieć, że jest jak… gitara:
ta gitara
tkwi w nieskończoności
ma połączenie z oceanem
muzyczne
(gitara elektryczna)
2. W konsekwencji Grzegorz Janusz Ostrowski sięga po tropy, które w jego poezji każą widzieć dialog z szeroko rozumianą tradycją, kulturowym dziedzictwem (w wyjaśnieniu pewnych aluzji, decyzją autora, mają pomóc przypisy zamieszczone pod wierszami). Przeszłość dla niego to dziś, tylko cokolwiek dalej, jest zatem wciąż realna. Stąd bez pamięci o minionym, również w wymiarze historycznym, niemożliwa staje się właściwa interpretacja świata współczesnego. Lub też: będzie ona ułomna, znacznie uproszczona, opatrznie rozumiana. Przekonuje o tym co najmniej kilka wierszy, w których – jak np. w workucie czy narodzinach francji – bitwie na polach katalaunijskich i bitwie pod vouillé (w tomiku tytuły zapisywane są konsekwentnie małą literą):
historia uczy
nie spełnia marzenia
historia milczy
nad grobami ciszy
(narodziny francji…)
Można by też chyba powiedzieć i tak, że w tym spojrzeniu poety na historię jest gorycz, brak daru iluzji. Ludzie są przecież wciąż tacy sami, ze swoją chciwością, złością, obojętnością (takie tytuły otrzymało kilka wierszy). Grzegorz Janusz Ostrowski nie jest wszakże przedstawicielem literackiego mizerabilizmu, ponieważ w jego liryce do głosu dochodzi też radość, nadzieja (np. papugi). Wbrew złu świata i władzy śmierci (przejmująco brzmią w Rekonstrukcjach pożegnania przyjaciół, np. wybitnego uczonego, prof. Ryszarda Przybylskiego); chociaż, jak poeta sam powie, „wiersze są przeczuciami winy” (summario). Niepokojące to wyznanie.
3. Kim jest poeta, który tak pisze? Zrobię wyjątek i przywołam opinię Janusza Drzewuckiego: „Grzegorz Janusz Ostrowski jako poeta nie jest ani z linii Miłosza, ani z linii Przybosia, nie należy ani do klasycystów ani do barbarzyńców – gdyby posłużyć się popularnymi formułami krytycznoliterackimi, a przecież jako poeta jest, i to w sposób niezaprzeczalny jest; co dobitnie i przekonująco udowadnia każdy jego wiersz”. Dopowiem jeszcze: Grzegorz Janusz Ostrowski jest również poetą bezpretensjonalnym, w tym sensie, że niczego nie chce udawać, niczego sobie przywłaszczać (a w przypadku literatury to tak przecież częste). Wprawdzie patrzy na świat, często postrzegany przez filtr lektur (np. nawiązania do Horacego czy Samuela Becketta), przez filtr różnych kulturowych doświadczeń, ale jest tym, kim jest. Wiersze pisze pod presją (pod przymusem pisząc wiersze), co zresztą można odczytywać dwojako: jest w tym geście z pewnością wewnętrzna konieczność, jest także skłaniający do ostrożnej powściągliwości nakaz. I wciąż zdaje się mówić, jak mówił już wcześniej w debiutanckim tomiku, sobą: „poezja to nie beton / skrobany maszynowo / to nie asfalt / wylewany w trawniki / poezja musi w sobie / mieć prawdę / trzeć słowo / musi boleć / śmiertelnym zanosić się / krzykiem” (Poezja).