Najpierw rozległ się odgłos pękającego na podłodze talerza. Trzy sekundy ciszy. Krzyk Grażyny poderwał z kanapy przysypiającego Janusza, którego wąsy podniosły się w przerażeniu, i jak magnes przyciągnął do dużego pokoju Sebastiana.
Gdy mężczyźni znaleźli się koło swojej żony i matki, długo wpatrywali się w stojący na stole talerz, który był sprawcą całego zamieszania. Babcia Malwina, szepnął Sebastian, Janusz potwierdził mruknięciem jego słowa, Grażyna mocno ścisnęła ramię męża.
Mimo że minęła dekada od odejścia babci Malwiny, w oczach całej rodziny przewinęła się seria scen, w których nestorka pilnowała odmówienia pacierza, umycia rąk przed obiadem, wyprasowanej sukienki w niedzielę, męskiego zarostu krótszego niż milimetr, dobrze dogotowanego mięsa i wielu innych rzeczy. Teraz jej wzrok mówił sam za siebie, stare prawo po przerwie powróciło z zaświatów i ma się szczególnie dobrze.
[…]
[dalszy ciąg historii do przeczytania w numerze]