Nie chcę przecież robić w życiu kariery, chcę tylko żyć, żeby to miało odrobinę sensu. Nic więcej. Właściwie chcę tylko dożyć zimy, a kiedy już spadnie śnieg i przyjdzie zima, będę wiedział, jak żyć dalej, przyjdzie mi to do głowy, co najlepiej zrobić z życiem. Bardzo lubię tak podzielić życie na małe, proste, łatwe zadania rachunkowe, które nie wymagają łamania głowy, które same się rozwiązują.
Robert Walser, Rodzeństwo Tanner, przeł. Małgorzata Łukasiewicz
Założenia. Podstawa
Wyjątkowo podniosłem się tego dnia o dziewiątej zamiast o ósmej, co wybiło mnie nieco z rytmu i zaskoczyło, jednak nie pozwoliłem, żeby zepsuło resztę dnia. Była niedziela, więc nie musiałem od razu szykować się do wyjścia z domu. Wziąłem kąpiel i przygotowałem śniadanie, a gdy skończyłem, była już pierwsza. Pomyślałem wtedy, że móc zjeść tak obfity pierwszy posiłek to naprawdę duży komfort, na który nie mógłbym sobie pozwolić w innych okolicznościach, tyle że wyjątkowość tego dnia – dziwnie sztuczna, jeśli wziąć pod uwagę zwyczajność pozostałych dni tygodnia – wydała mi się nieznacząca. Nie pomniejszało to mojej radości, skądże znowu, było mi błogo. Po prostu w tamtej chwili dotarło do mnie, że pojedynczość to tylko wymysł, który prędko traci na wartości, jeśli zderzyć go z prawdziwą wielością. Tak czy owak do późnego popołudnia przeglądałem gazetę, choć polityką nie interesowałem się już od dawna.
Zwrot. Moment
Spacerując po mieście, doszedłem do wniosku, że podoba mi się znaczna większość budynków, które mijałem. Jeden z nich – było to nieopodal centrum miasta, choć jednocześnie jak gdyby na uboczu, w cichej alejce – szczególnie przyciągał wzrok swoją fakturą, mienił się bowiem w południowym słońcu jak piasek na plaży. Gdybym nie wolał samotnych spacerów, z pewnością podzieliłbym się tym widokiem z pewną kobietą, którą poznałem wiele lat temu, jeszcze na studiach. Była to kobieta, która pachniała jak czysta słodycz – jak miód. Trudno o tym zapomnieć. Cóż, same słowa nie sprawią jednak, że nagle się tu zjawi. Kolejne potwierdzenie ich wielkiej niemocy.
Zniechęcenie. Horyzont
Pamiętam: był taki czas, że wiele podróżowaliśmy. W tamtym okresie wydawało mi się, że to jedyne, co może robić człowiek, który chciałby coś osiągnąć. Jednak gdy wracaliśmy do naszego rodzinnego miasta, uczucie to prędko znikało, a ja znowu miałem wrażenie, że nigdy nie wyściubiłem nosa poza obręb dzielnicy, w której mieszkaliśmy.
Odejmowanie. Suplement
Nie chciałbym zabrzmieć jak człowiek, który pozjadał wszystkie rozumy. W rzeczywistości mam o sobie całkowicie odmienne mniemanie. Wyobrażam sobie wręcz, że niczym nie różnię się od innych ludzi. To prawda, że odebrałem wyższe wykształcenie, a do późnych lat żyłem na garnuszku rodziców, którzy utrzymywali mnie, ponieważ wciąż mieli nadzieję, że osiągnę spektakularny sukces w jakiejś dziedzinie. Matka z ojcem prędko jednak dostrzegli, że za nic mam edukację, na którą w ten czy inny sposób łożyli. Jakiż był ich zawód, kiedy okazało się, że do szczęścia są mi potrzebne tylko cztery ściany, dwa lub trzy posiłki dziennie i całkowita nierozpoznawalność wśród moich rówieśników. Po tych wszystkich latach – zazwyczaj wtedy, gdy siadam i w milczeniu czekam na obiad zamówiony przy okienku w pewnej urzędniczej stołówce – wciąż wydaje mi się, że moje życie nie ma znaczenia, natomiast chyba ma sens. Prędko się reflektuję, bo wstyd opowiadać takie głupstwa, a nawet o nich myśleć.
Synonimy. Zadowolenie
Dzwoniłem wczoraj do pewnego urzędu, żeby dopytać o blankiet, który miałem wypełnić. Długo musiałem czekać na połączenie, jednak z natury jestem cierpliwy, dlatego nie byłem zły, że mam coraz mniej czasu na wykonanie moich obowiązków. Wręcz przeciwnie. Jako osoba, której zdarzyło się publikować w różnych pismach – i która przez jakiś czas żywiła w związku z tym pewne nadzieje zawodowe, a dopiero później całkowicie zrezygnowała z pomysłu, by w ten sposób zarabiać na życie – z wdzięcznością myślałem o ogromie niezbyt istotnej pracy, którą jeszcze miałem do wykonania. Tego dnia siedziałem przed papierami do ósmej, wróciłem do domu zmęczony, a na kolację zjadłem konserwę rybną. Smakowała mi jak nigdy wcześniej. Zanim zgasiłem światło w kuchni, papierowym ręcznikiem starłem z blatu kilka kropel sosu pomidorowego.
Przerywnik. Substancja
Często zastanawiałem się, komu – i czemu – można w życiu zaufać. Być może nie będzie zaskoczeniem, jeśli powiem, że zaufanie najlepiej pokładać w ludziach, którzy z dużą sumiennością oddają się obowiązkom zawodowym, nawet jeśli są to sprawy nużące i wymagające pewnej beznamiętności, a także dość wczesnych pobudek.
[ciąg dalszy w numerze]