Japonka siedzi w Adriatyku
I czyta Orwella
Po burzy na Koločepie
Leniwa niedziela
Morze stale odpływa
I siebie oddaje
Piasek wciąż wita wodę
I przyjmuje fale
Samolot niebem skręca
W stronę Dubrownika
Tuż nad kościołem Marii
Między piniami znika
Jeśli istnieje Pan Bóg
Siedzi na tarasie
Płowe lwy głaska
I obłoki pasie
A kiedy mu się znudzi
Nieistnienie wzmaga
Ono mieści się wszędzie
Jak Jego uwaga