Czemu odmawiasz mi me ciało
nigdyś mi tak nie odmawiało
choć sam odmawiam sobie godnie
by zapiąć pasek dopiąć spodnie
choć wolniej płynie w żyłach jucha
i to i owo mnie nie słucha
Kiedy się rano w łóżku kulę
czemu mnie straszysz nowy bólem?
brzuch? w brzuchu pełnia jest i pustka
z prawej wątroba z lewej trzustka
wszystko nad jamą pełną jelit
bo brzuch się na dwie części dzieli
A plecy? nerki niżej dupa
skrzypiąca belka kręgosłupa
który zaczyna się gdzieś wyżej
a kończy w dole świętym krzyżem
serce się w żeber klatce rzuca
gdy jednostajnie świszczą płuca
Żeby nie drażnić czyichś uszu
nie wspomnę nawet o podbrzuszu
o jądrach prącia zmartwychwstaniu
tam gdzie w cichości drzemie anus
tam gdzie zagadka wielka bytu
w smrodzie i kale u odbytu
Ścięgna i nerwy trzeszczą skrzypią
ktoś je do kości ledwo przypiął
i wiele trzeba się mocować
by je zgiąć potem rozprostować
W sercu uczucie rozum w głowie
nos zasmarkany ropa z powiek
oczy skąd patrzy na świat dusza
ślepe jak krety i zgiełk w uszach
które od tego jazgotania
trąb nie usłyszą zmartwychwstania
Czy to ja jestem czy me ciało
resztkę nadziei mi zabrało?