Przypomnijmy. Dariusz Bitner zadebiutował w roku 1970 w szczecińskim tygodniku „Jantar” i od tego czasu regularnie publikował między innymi właśnie w „Twórczości”, ale także w „Radarze”, satyrycznej „Karuzeli”, „Literaturze”, „Odrze”, „Portrecie” czy „Nowym Wyrazie”. Przez jakiś czas sam zresztą wydawał pismo „
Według niektórych krytyków i historyków literatury proza Bitnera jest jednym z najważniejszych zjawisk we współczesnej literaturze polskiej, a sam Bitner jest pisarzem wybitnym, lecz niedocenianym.
Fikcja pisana zresztą była bardzo długo – „pracę nad książką […] rozpocząłem w roku 2007. Przez te wszystkie lata pisałem ją, mimo wszelkich, a czasem bardzo wielkich przerw, po których nie raz, nie dwa, zamierzałem złożyć broń i zrezygnować, w najgorszych jednak chwilach znajdowałem pomoc i motywację do dalszej pracy […]”, wyznaje pisarz. Fragmenty były wprawdzie publikowane wcześniej na łamach „Twórczości”, ale jak przyznaje autor na spotkaniach autorskich, sam myślał, że będzie ją już pisać do końca życia. Zresztą w części recenzji pojawiły się głosy, że to „książka życia” Bitnera, ta najważniejsza i najlepsza.
Trzeba jednak przyznać, że z Bitnerem problem miewają również i specjaliści – krytycy literaccy, którzy czasami jego zawsze nieco autobiograficznym i autotematycznym książkom zarzucają niemoralność, niemal pornografię oraz brutalizację języka objawiającą się nadmiarem wulgaryzmów i opisów czynności fizjologicznych. Bitner jest przy tym, należy wyraźnie podkreślić, pisarzem niezwykle konsekwentnym, w Fikcji pojawiają się wszystkie wątki, do których już nas przyzwyczaił w takich zbiorach, jak między innymi trylogia Pst (1997), powieść Rak (1998) czy seria „cynamonowa”, w której dotychczas ukazały się Jesień w Szczecinie, czyli majaki cynamonowe (2011) i Wciąż jesień, czyli inne majaki cynamonowe (2016), a pod koniec 2018 roku ukazała się trzecia część zatytułowana Ostatnia jesień przed zimą, czyli koniec trylogii cynamonowej.
Wróćmy jednak do Fikcji.
Wydaje się, że historia opowiedziana w powieści jest banalnie prosta. Bohater wsiada pewnego listopadowego wieczoru do pociągu i ze współpasażerami umila podróż opowiadaniem różnych historii. Każda z postaci ma oczywiście do opowiedzenia własną historię, przy czym
Z owego splotu różnorakich historii bierze się więc szkatułkowa budowa powieści, nasuwająca oczywiście skojarzenia z Rękopisem znalezionym w Saragossie Jana Potockiego. Fabuła składa się zatem z kilkudziesięciu odrębnych opowieści, których połączenie nie daje jednak w tym przypadku pełnego obrazu całości. Dlaczego?
Na początku narrator zwraca się nawet do bohatera bezpośrednio w drugiej osobie liczby pojedynczej:
Stałeś wtedy z pochyloną głową, bez ruchu, bez ruchu, a po chwili, wraz z głębokim, przemyślanym wdechem – prostowałeś się; napełniałeś płuca powietrzem i z bolesnym grymasem na twarzy – ruszałeś dalej.
Podobno widziano cię, jak szedłeś, zataczając się, skrajem peronu trzeciego, nie zważając na podstawiany akurat na tor szósty pociąg osobowy relacji Szczecin – Przemyśl.
Opowieści się rozrastają, przy czym jest to rozrost nie ograniczony ani wyobraźnią autora, ani obowiązującymi konwencjami literackimi czy czytelniczymi oczekiwaniami i przyzwyczajeniami. Nawiasem mówiąc, pisarzom skupionym wokół „Twórczości” wielokrotnie zarzucano egotyczność, niezrozumiałość i niewychodzenie naprzeciw czytelniczych oczekiwań. W tym przypadku jednak, to wielka zaleta tej prozy, jeśli czytelnik zbytnio „nie zirytuje się” – z powodu niedokończonych historii i niespuentowanych dowcipów będzie mieć bowiem lekturową „frajdę”, musi tylko zgodzić się na podjęcie z autorem gry opowieścią i gry w opowieść jednocześnie. Przy czym, oddajmy znowu głos Franczakowi, „gra opowieścią sama w sobie staje się opowieścią – opowieścią o świecie wydanym niekończącej się grze”. Opowieści wspomnieniowe są więc ubarwione wyobrażeniem prawdy, opowiadania pasażerów wyrastają jedne z drugich, płynnie przechodząc z tematu na temat, mimo że jakiś jest jeszcze nie skończony, narrator ujawnia czasami swą obecność i niemal familiarny związek z czytelnikiem. Na przykład w historii miłosnej Moniki i Mariusza padają słowa:
Z innej zaś strony, wszystkie wbrew pozorom nie powiązane z sobą historie składają się w opowieść o procesie dojrzewania, o rozprawieniu się z fikcją świata, o poznawaniu świata z perspektywy dziecka. Trzeba zresztą zauważyć, że u Bitnera często pojawia się owa dziecięco naiwna perspektywa, infantylizacja zwiększa bowiem percepcję poznania – „kiedy dziecko było dzieckiem, nie wiedziało, że jest dzieckiem”, pada w słynnym filmie Wima Wendersa Niebo nad Berlinem. W prozie autora Opowieści Chrystoma (1992) odnaleźć można podszytych dzieckiem dorosłych i zbyt dorosłe dzieci (zob. Krzysztof Uniłowski, Bitner dzieckiem podszyty, [w:] tegoż, Skądinąd. Zapiski krytyczne, Bytom 1998). Dlatego właśnie wszystkie historie opowiadane sobie przez współpasażerów składają się na epicką opowieść o życiu, będącą splotem opisów realności i świata wyobraźni jednocześnie, przy czym każda pisana jest innym językiem.
Jedna z bohaterek, Oliwka, opowiada na przykład o kultowym niegdyś serialu Święty, w którym główną rolę – detektywa Simona Templara – zagrał Roger Moore. Oliwka stała się specjalistką od Świętego, bo pisała niegdyś tekst zatytułowany Uroczy łotr. Percepcja serialu „Święty” i jego wpływ na kształtowanie się współczesnych postaw szowinistycznych, czyli jak to się stało, że uroczy i szarmancki bohater kultury masowej przyczynił się do upokorzenia kobiet
Fikcja jest bez wątpienia powieścią w toku, otwartą i samozwrotną, to work in progress i dla autora, i dla narratora, bohaterów, czytelników. Znajdziemy tam oczywiście i wątki autotematyczne. Bitner w usta swych postaci wkłada nie tylko ironiczne frazy dotyczące samej literatury, ale nawet i brutalizacji współczesnego języka, co zawsze zarzucali mu krytycy, a na co sam zawsze się zżymał. Pewna bibliotekarka wdaje się w dyskusję o literaturze:
Dla Dariusza Bitnera literatura jest zawsze podmiotowa. Jak sam wyznawał w tomie Piszę, „od kiedy utwierdziłem się w przekonaniu o nierozerwalności pisania i życia, fikcji i rzeczywistości – piszę, by żyć” (Dariusz Bitner, Piszę, Warszawa 2003, s. 51).
I na koniec nasuwa się jeszcze jeden cytat, słowa brytyjskiego pisarza Gilberta Keitha Chestertona: „literatura jest luksusem, fikcja zaś koniecznością”. A Fikcja jest koniecznością lekturową.